Rumunia – kraj ambitnych ryzykantów z sukcesami

Rumunia – kraj ambitnych ryzykantów z sukcesami

Dodano:   /  Zmieniono: 
Nakryte morzem czerwieni rozlewającej się z chińskich giełd na cały światowy system finansowy, przyprószone pyłem z wulkanicznych eksplozji sytuacji w Grecji, przytłumione gęstym od niepewności powietrzem kryzysu zadłużenia wielu państw Unii Europejskiej, nie przedostają się do nas różne ciekawe newsy.

Skonstatowałam będąc właśnie w Rumunii, że jest ona coraz ciekawszym i coraz bardziej imponującym krajem.

Co słychać w Rumunii? A no różne rzeczy. Korupcja wciąż straszna, poważne zarzuty ma sam premier, ale za to VAT będzie obniżony (u nas korupcji tyle co nic, ale za to z powodu zaległego VAT-u, w upadłości znalazła się jedna z bardziej znanych polskich firm – bieliźniarski Atlantic, a dziura w dochodach z VAT sięga 16 miliardów złotych). W szczegółach wygląda to tak: o ile my do cen musimy konsumentom doliczać 23% podatku VAT, w Rumunii podatek ten zjedzie z nowym rokiem do 20% (z 24%) i do 19% w styczniu 2017.

Ruch odważny, bo spadną przychody budżetowe – ostrzega Komisja Europejska. Deficyt budżetowy wyniesie 2% PKB a nie 1,8% jak ustalono z Komisją. Tyle, że... traktat z Maastricht mówi o 3% jako maksymalnym deficycie budżetowym. Więc i tak nie będzie źle. A jeśli do tego krzywa Laffera ma w sobie choć odrobinę prawdy, może się okazać, że przychody wzrosną, tak jak to było kiedyś z akcyzą na wyroby spirytusowe w Polsce.

Całkiem też jest prawdopodobne, że przyspieszy wzrost gospodarczy. Wiadomo, niższe podatki – większa konsumpcja. W drugim kwartale 2015 wzrost PKB Rumunii w ujęciu rocznym był – według danych Eurostatu – trzecim najszybciej rosnącym PKB w UE. Gospodarka Rumunii urosła o 3,7% (szybciej rosły tylko Malta – 4,8% i Czechy – 4,4%). W pierwszym kwartale tego roku wzrost gospodarczy w Rumunii podwoił oczekiwania analityków i zamiast wynieść 2,6% jak prognozowało 10. Analityków dla Bloomberga wiosną, wyniósł aż 4,3%. My w Polsce czterech procent wzrostu nie widzieliśmy już od wielu lat... Rumunia ma też stosunkowo niską stopę bezrobocia (7%), która w dłuższej perspektywie utrzymuje się na stosunkowo niskim poziomie (średnia 2006 – 2015 na poziomie 6,97%).

Powiedziałabym więc, że jestem pod wrażeniem rumuńskich polityków. Mogliby spokojnie zajmować się wytykaniem sobie nawzajem co robią nie tak w zakresie osobistych dochodów i ich opodatkowania, tymczasem potrafili dogadać się i przyjąć reformę kodeksu fiskalnego, w tym właśnie obniżkę VAT. I nie zdziwiłabym się, gdyby osiągnęli pozytywny rezultat. W jakiś zaskakujący sposób, wbrew obiegowej logice różne rzeczy w Rumunii się udają. Rumuni potrafią udowodnić, że czasem niemożliwe staje się możliwe... i bywa dobrym pomysłem. I że jak się chce to się da. A powodzenie wynikające z czyjejś ciężkiej pracy i umiejętności podejmowania ryzyka zawsze robi na mnie duże wrażenie.

Tak jak to było z rumuńską motoryzacją. Kiedy – wiele lat temu – obiło mi się o uszy, że Renault inwestuje w Dacię, pomyślałam sobie... ciekawe... Takie ciekawe..., z trzema kropkami na końcu, zawiera w sobie, co pewnie wszyscy łapiecie, nie tylko coś w rodzaju zainteresowania, ale też coś w rodzaju niedowierzania i coś w rodzaju retorycznego pytania no ale po co? Retorycznego, bo wiadomo, że odpowiedzią na to pytanie jest coś w rodzaju: to zupełnie bez sensu...

Koniec lat 90-tych (rumuńska inwestycja Renault miała miejsce w 1999 roku) był czasem, kiedy rany po restrukturyzacji przemysłu z czasów sowieckich wciąż były jeszcze nie zabliźnione. Także u nas, w Polsce. Wciąż jeszcze z tych fabryk, którym udawało się jakoś trwać, wychodziły produkty o jakości daleko odbiegającej od jakości zachodnich konkurentów. Polska motoryzacja (wiemy) częściowo miała szczęście, bo Fiat do dziś produkuje w Bielsku Białej i Tychach włoskie Fiaty. Ale fabryka na Żeraniu... cóż, stanowi dziś przykład na to, jak nie należy przechodzić przez okres ekonomicznej transformacji. W pustych halach stoją od lat nie pracujące maszyny... ponury widok.

Tymczasem w Rumunii Dacia zmieniła się nie do poznania. W 2014 roku sprzedała samochody za 4,24 miliarda euro, zarabiając na tym na czysto ponad 95 milionów euro, według danych publikowanych przez zarząd w rumuńskich mediach. Pieniądze zarobiła na 339 tysiącach samochodów, które opuściły fabrykę zlokalizowaną w niewielkiej miejscowości Mioveni, otoczonej niewysokimi górami. Część z tych samochodów przeszła przez prawdopodobnie największe na świecie motoryzacyjne centrum logistyczne (zlokalizowane przy fabryce) jako pakunki do składania, wysyłane do montowni w Rosji, Maroku, Kolumbii, Argentynie, Brazylii, Afryce Południowej, Iranie i Indiach. W raporcie rocznym za 2014 rok Renault chwali się pięcioma najlepiej sprzedającymi się modelami swoich aut – na pierwszym miejscu jest Duster (395 tysięcy sztuk), a na 3. i 4. kolejno nowy Logan i nowy Sandero.

Dlaczego tyle danych o Dacii? Żeby nikt nie zarzucił mi, że piszę o sukcesie gołosłownie. Albo, że gołosłownie twierdzę, że Rumunia jest ciekawym krajem. A jest nie tylko ciekawym, ale i z wyraźną skłonnością do innowacji. W końcu lat 90 tych Swatch stworzył zegarek, który jak we współczesnej technologii NFC (Near Field Communication), mógł służyć za karnet na wyciąg narciarski. Technologia przestała być szczególnie atrakcyjna odkąd skipasy nie wymagają już fizycznego wsuwania ich do czytnika (wystarczy zbliżyć kieszeń, w którym jest plastikowy bilet do czytnika przy bramce), ale zgadnijcie gdzie były (między innymi, oczywiście) ośrodki narciarskie, w których można było użyć nowatorskiego zegarka? Oczywiście. W Rumunii.

Rumunia rozwija też swoją giełdę papierów wartościowych – zaimportowała w tym celu Ludwika Sobolewskiego, byłego prezesa GPW, który szybko powtórzył manewr ze stworzeniem alternatywnego rynku dla małych spółek. I nic dziwnego, bo Rumunia ma rosnący gwałtownie rynek startupów internetowych o globalnych ambicjach, rozwijających rozwiązania u siebie, ale szukających rynku i inwestorów na Zachodzie, najchętniej w USA.

Według poważnego portalu zajmującego się analizami europejskiej polityki, Politico.eu, władze Rumunii myślą nawet o zalegalizowaniu łapówek dla lekarzy, jako formy zadośćuczynienia im za zarobki nie odzwierciedlające rzeczywistej wartości ich pracy (dochód z kopert wręczanych po zabiegach miałby być legalny). Ostatnio okazało się, że to jednak były plotki, ale pokazują one, że Rumuni szukają praktycznych rozwiązań. Nawet, jeśli nie są standardowe.

Rumuni próbują, pracują, ryzykują i się starają – i coraz częściej im wychodzi. A to budzi mój wielki szacunek.

Ostatnie wpisy

  • EMEA Channel Academy – szczęśliwa siódemka28 lut 2017, 13:58Zaledwie kilka dni temu pisałam o konferencji Distree EMEA w Monako, jako wydarzeniu zawsze bardzo udanym dla ABC Data i proszę, jakby na potwierdzenie tych słów, spółka została właśnie uznana najlepszym dystrybutorem regionu CEE w 2017 roku. Jest...
  • Distree EMEA w Monako22 lut 2017, 19:33Z czym kojarzy się Monako? Wielu powie zapewne, że z wyścigami Formuły 1. Inni, że z Księżną Grace, czyli amerykańską aktorką Grace Kelly, do dziś uważaną za niedościgniony wzór piękna, wdzięku i elegancji. Inne Oczywiste skojarzenia to:...
  • Statystycznie – optymistycznie30 sty 2017, 14:36Pod koniec ubiegłego roku wpadł mi w ręce ciekawy, a w dodatku całkiem optymistycznie nastrajający raport. Ponieważ publikacje zawierające nie tylko ważne, ale na dodatek niemal wyłącznie dobre informacje nie są ostatnio regułą, dokładnie ją...
  • Smarfton – ewolucja w toku3 sty 2017, 14:53W 2016 roku minęło dwadzieścia lat od uruchomienia w Polsce cyfrowej telefonii komórkowej. Niektórzy to zauważyli, inni niekoniecznie, a szkoda, bo poza wszechobecnością komputerów, to właśnie telefon – a ściślej smartfon – w największym stopniu...
  • I'm dreaming of a White Christmas2 sty 2017, 14:24Rok 2016 będę żegnać w refleksyjnym, ale optymistycznym nastroju. Dobre wyniki, jakie osiągnęła ABC Data cieszą. Z drugiej strony, trzeba przyznać, że wzrost to żadna reguła na naszym rynku, a wręcz przeciwnie – wyjątek. Wspaniale więc, że to...