Trudno zaiste zgadnąć, dlaczego wszyscy nobliści kolejno, ze szczególnym uwzględnieniem tych pokojowych zawzięli się , by przekonać świat, że ta nagroda jest zbędna. Po co komu pokojowy Nobel , skoro na świcie pozostał już jeden wróg, człowiek i jego działalność przyczyniająca się do ocieplenia.
Słuchając pokojowych noblistów, można odnieść błędne wrażenie, że ludzie przestali już ze sobą walczyć. Co prawda jest na świecie kilka punktów zapalnych takich jak Iran, Afganistan, dantejskie sceny dzieją się w Afryce, gdzie rządzi anarchia i kilkuset opętanych kacyków, ale to nie jest temat wart tego, by się nad nim pochylić. Na kontynent afrykański, po widowiskowych koncertach i krótkotrwałych akcjach z cyklu „ Live Aid” , wpadają już tylko gwiazdy Hollywood, by sfotografować się na tle sierot i nędzy i przy okazji przywieźć sobie jakieś trofeum. Niegdyś była to skóra lwa, łeb nosorożca, czy rogi bawołu, dziś zastąpione przez kolejne dziecko do adopcji.
Afryka kroczy w awangardzie postępu i ma w tej dziedzinie własne autorytety choćby w osobie kenijskiej laureatki nobla'2004 Wangari Maathai, która za najważniejszy problem na świecie uznała degradację lasów. Ludzkość nie ma nic innego do roboty, tylko ograniczać emisję CO2 poprzez zalesianie. Dała temu wyraz rok temu, na konferencji klimatycznej w Poznaniu, gdzie nawoływała do zalesiania Lecha Wałęsę, który Nobla dostał za coś zupełnie innego. Nie wiemy, czy Lech Wałęsa posłuchał nawoływań koleżanki, bo swego czasu z zalesianiem w Polsce wiązano inne nazwisko. Było przy tym nieco drwin i kąśliwości, jak się okazuje zupełnie niesłusznie. Może się wkrótce okazać, że ten wciąż młody polityk dołączył do grona światowych przywódców, wśród których znajdują się już Al Gore i zdaje się sam Barak Obama. Ostatnio do tego ekskluzywnego klubu zgłosił akces sam Jego Świątobliwość Dalajlama. Światowe agencje donoszą :
„Dalajlama, który przebywa w Australii na serii wykładów o globalnej odpowiedzialności i środowisku, podkreślił, że politycy muszą skoncentrować wysiłki na znalezieniu rozwiązania problemów klimatycznych. Czasem ich najważniejszym celem są interesy narodowe, interesy gospodarcze i tylko niekiedy globalne (ocieplenie) zajmuje drugie miejsce.”
Niech mi ktoś teraz spróbuje powiedzieć , że globalne ocielenie to nie kwestia wiary , szczególnie w świetle hakerskiego znaleziska w kopalni korespondencji e-mail naukowców pewnego brytyjskiego uniwersytetu. Wypowiedź duchowego przywódcy daje nam kolejny trop. Globalne Ocieplenie należy zatem traktować jak nową religię, a opłaty za emisję CO2 jak świętopietrze. Takie zdefiniowanie problemu pozwoli na właściwą gospodarkę aparatem poznawczym. Prawdy głoszone przez współczesnych apostołów od klimatu są objawione, zatem zbędne jest fatygować rozum. Niech sobie nadal odpoczywa.
Afryka kroczy w awangardzie postępu i ma w tej dziedzinie własne autorytety choćby w osobie kenijskiej laureatki nobla'2004 Wangari Maathai, która za najważniejszy problem na świecie uznała degradację lasów. Ludzkość nie ma nic innego do roboty, tylko ograniczać emisję CO2 poprzez zalesianie. Dała temu wyraz rok temu, na konferencji klimatycznej w Poznaniu, gdzie nawoływała do zalesiania Lecha Wałęsę, który Nobla dostał za coś zupełnie innego. Nie wiemy, czy Lech Wałęsa posłuchał nawoływań koleżanki, bo swego czasu z zalesianiem w Polsce wiązano inne nazwisko. Było przy tym nieco drwin i kąśliwości, jak się okazuje zupełnie niesłusznie. Może się wkrótce okazać, że ten wciąż młody polityk dołączył do grona światowych przywódców, wśród których znajdują się już Al Gore i zdaje się sam Barak Obama. Ostatnio do tego ekskluzywnego klubu zgłosił akces sam Jego Świątobliwość Dalajlama. Światowe agencje donoszą :
„Dalajlama, który przebywa w Australii na serii wykładów o globalnej odpowiedzialności i środowisku, podkreślił, że politycy muszą skoncentrować wysiłki na znalezieniu rozwiązania problemów klimatycznych. Czasem ich najważniejszym celem są interesy narodowe, interesy gospodarcze i tylko niekiedy globalne (ocieplenie) zajmuje drugie miejsce.”
Niech mi ktoś teraz spróbuje powiedzieć , że globalne ocielenie to nie kwestia wiary , szczególnie w świetle hakerskiego znaleziska w kopalni korespondencji e-mail naukowców pewnego brytyjskiego uniwersytetu. Wypowiedź duchowego przywódcy daje nam kolejny trop. Globalne Ocieplenie należy zatem traktować jak nową religię, a opłaty za emisję CO2 jak świętopietrze. Takie zdefiniowanie problemu pozwoli na właściwą gospodarkę aparatem poznawczym. Prawdy głoszone przez współczesnych apostołów od klimatu są objawione, zatem zbędne jest fatygować rozum. Niech sobie nadal odpoczywa.