W związku z energicznymi działaniami pani minister Kopacz mającymi na celu jeszcze większe usprawnienie obywatelom dostępu do świadczeń medycznych na zasadach powszechnej równości, pozwalam sobie na kilka praktycznych rad. Bon moty obecnej pani minister i jej poprzedników, wynikają z uporczywego lansowania mitu o opiekuńczym państwie , które stać. Pewność obywateli , że im się należy jak przysłowiowemu psu kość, umacniają zapewnienia naszego Ministra Finansów o wybornej kondycji polskiej gospodarki.
Poniższe dedykuję tym wszystkim, którzy w kolejkach do specjalistów stracili resztki zdrowia, ze szczególnym uwzględnieniem psychicznego , oraz porzucili wszelką nadzieję.
Case study dotyczy mego miasta Lublina, ale w miejsce nazw lokalnych szpitali , można sobie wpisać adresy dowolnej placówki, w każdym zakątku Polski.
Drogi pacjencie. Jest jeden sposób, jak mawiał pewien nieżyjący już profesor z mojego liceum ” nieco smrodliwy, ale bardzo pożyteczny”. Otóż należy przemóc w sobie wrodzoną niechęć do alkoholu( najlepiej najpodlejszego gatunku) , wprowadzić się w stan upojenia i wieczorową porą spokojnie zalec w okolicach dobrze widocznego śmietnika w zaludnionej dzielnicy miasta. Tu spokojnie czekać na patrol policji, która nas odtransportuje do najbliższej palcówki służby zdrowia, bądź dobrego samarytanina, który wezwie ekipę pogotowia ratunkowego. Wcześniej stróżowie prawa przeprowadzą z nami wywiad, który na potwierdzać to , to czuć na odległość. Tu ważna uwaga. Nie należy broń Boże mówić, że piliśmy alkohol niewiadomego pochodzenia, bo nas zawiozą na toksykologię do Bożego Jana ( szpital "marszałkowski"), a tam na dyżurze jest 1 ( słownie jeden) noszowy. Należy pamiętać , co się piło. Innych rzeczy, takich jak okoliczności wystąpienia obrażeń nie należy pamiętać. Bo obrażenia są niezbędne. Dobrze też mieć kilka siniaków i uskarżać się na bóle, gdzie się da. Dzielni stróże porządku ciupasem odstawią nas na izbę przyjęć szpitala akademickiego Uniwersytetu Medycznego. Tam najpierw pochyli się nad nami doktor chirurg izbowy, badając dokładnie. Z powodu siniaków na głowie, skonsultowani zostaniemy z neurologiem, w razie bóli ogólnych pofatyguje się do nas chirurg urazowy, przyczyny niedomagań naszych kończyn , bądź kręgosłupa skonsultuje ortopeda, przyczynę krwawienia z nosa ustali laryngolog, a dla pewności zajmie się nami radiolog.W ramach tej wielospecjalistycznej diagnostyki ( zgodnie z procedurami obowiązującymi w całym zamożnym świecie, przecież jesteśmy" zieloną wyspą dobrobytu " na czerwonej mapie Europy!) możemy liczyć na następujące badania: tomografia komputerowa głowy( cena komercyjna bez kolejki) 200 zł, kręgosłup wybranego odcinka( cena komercyjna bez kolejki) 220 zł, klatka piersiowa ( cena bez kolejki) 350 zł, jama brzuszna 350 zł, brzuch z miednicą 450 zł. Razem daje to niebagatelną kwotę 1570 zł. Jeśli do tego dodamy średnią wizytę w prywatnym gabinecie u specjalisty 70 zł, wychodzi okrągłe 1990 zł. Jeśli tomograf wykaże jakieś nieprawidłowości, to konsultacje z neurochirurgiem mamy pewną.
Może leżenie pod śmietnikiem na mrozie do komfortowych nie należy, ale wkrótce może okazać się jedynym sposobem dostępu do świadczeń i procedur medycznych. Wszak państwo nad pijanym zawsze się pochyli. Reszta może spokojnie umierać w domach.
Case study dotyczy mego miasta Lublina, ale w miejsce nazw lokalnych szpitali , można sobie wpisać adresy dowolnej placówki, w każdym zakątku Polski.
Drogi pacjencie. Jest jeden sposób, jak mawiał pewien nieżyjący już profesor z mojego liceum ” nieco smrodliwy, ale bardzo pożyteczny”. Otóż należy przemóc w sobie wrodzoną niechęć do alkoholu( najlepiej najpodlejszego gatunku) , wprowadzić się w stan upojenia i wieczorową porą spokojnie zalec w okolicach dobrze widocznego śmietnika w zaludnionej dzielnicy miasta. Tu spokojnie czekać na patrol policji, która nas odtransportuje do najbliższej palcówki służby zdrowia, bądź dobrego samarytanina, który wezwie ekipę pogotowia ratunkowego. Wcześniej stróżowie prawa przeprowadzą z nami wywiad, który na potwierdzać to , to czuć na odległość. Tu ważna uwaga. Nie należy broń Boże mówić, że piliśmy alkohol niewiadomego pochodzenia, bo nas zawiozą na toksykologię do Bożego Jana ( szpital "marszałkowski"), a tam na dyżurze jest 1 ( słownie jeden) noszowy. Należy pamiętać , co się piło. Innych rzeczy, takich jak okoliczności wystąpienia obrażeń nie należy pamiętać. Bo obrażenia są niezbędne. Dobrze też mieć kilka siniaków i uskarżać się na bóle, gdzie się da. Dzielni stróże porządku ciupasem odstawią nas na izbę przyjęć szpitala akademickiego Uniwersytetu Medycznego. Tam najpierw pochyli się nad nami doktor chirurg izbowy, badając dokładnie. Z powodu siniaków na głowie, skonsultowani zostaniemy z neurologiem, w razie bóli ogólnych pofatyguje się do nas chirurg urazowy, przyczyny niedomagań naszych kończyn , bądź kręgosłupa skonsultuje ortopeda, przyczynę krwawienia z nosa ustali laryngolog, a dla pewności zajmie się nami radiolog.W ramach tej wielospecjalistycznej diagnostyki ( zgodnie z procedurami obowiązującymi w całym zamożnym świecie, przecież jesteśmy" zieloną wyspą dobrobytu " na czerwonej mapie Europy!) możemy liczyć na następujące badania: tomografia komputerowa głowy( cena komercyjna bez kolejki) 200 zł, kręgosłup wybranego odcinka( cena komercyjna bez kolejki) 220 zł, klatka piersiowa ( cena bez kolejki) 350 zł, jama brzuszna 350 zł, brzuch z miednicą 450 zł. Razem daje to niebagatelną kwotę 1570 zł. Jeśli do tego dodamy średnią wizytę w prywatnym gabinecie u specjalisty 70 zł, wychodzi okrągłe 1990 zł. Jeśli tomograf wykaże jakieś nieprawidłowości, to konsultacje z neurochirurgiem mamy pewną.
Może leżenie pod śmietnikiem na mrozie do komfortowych nie należy, ale wkrótce może okazać się jedynym sposobem dostępu do świadczeń i procedur medycznych. Wszak państwo nad pijanym zawsze się pochyli. Reszta może spokojnie umierać w domach.