Mój ulubiony minister obecnego rządu, Jan Vincent Bez PESEL ,nie przestaje mnie zadziwić. Ostatnio zaczął mnie nawet napawać dumą, a to za sprawą swej oryginalnej wizji ekonomii i śmiałej diagnozy wszelkich nieszczęść z kryzysem, którego w Polce nie ma, włącznie. Swe jakże ważne zdanie pan minister, który dla przypomnienia nie jest z wykształcenia ekonomistą, wyłuszczył w prestiżowym „Financial Times". Przepustką do grona największych ekonomicznych autorytetów była zapewne nagroda przyznana panu ministrowi przez „ The Banker”.
W tekście owym pan minister upatruje przyczyny wszelkich nieszczęść z kryzysem włącznie w „błędach Keynesizmu”. Niepokój naszego strażnika narodowej kasy wzbudza także…. rosnące zadłużenie sektora publicznego. So far, so good, rzekłabym , gdyż tekst jest w angielskiej gazecie i po angielsku. Dalej jest już tylko mądrzej, bo o tym , że naszym największym wyzwaniem jest redukcja długu publicznego , tak by osiągnąć równowagę deficytu. Powyższa konstatacja jest tak prosta, że aż trywialna. Wychodząc jednak spod pióra Jana Vincenta musi zaintrygować z dwóch powodów. Po pierwsze, był on swego czasu łaskaw oznajmić, że rząd nie zamierza się zajmować teoriami zmarłych ekonomistów( Keynes wiecznie żywy!), po drugie, sam przejdzie do historii jak twórca budżetu z największym w historii ostatniego 20 lecia ,deficytem w wysokości 52,2 MLD PLN.
Żeby uniknąć posądzenia o stronniczość, muszę pana ministra pochwalić. Jak się dowiadujemy z ostatnio ogłoszonego przez rząd Planu Rozwoju i Konsolidacji Finansów, rząd pod przewodnictwem pana ministra zamierza wprowadzić w przyszłym roku drastyczne oszczędności rzędu 588 MLN PLN, co stanowi mniej więcej 1% kwoty deficytu.
Pomyśleć, że dla ogłoszenia tej radosnej nowiny zwołano konferencję prasową, fatygowano pana premiera, kwiat dziennikarstwa i „chwast biznesu”( copyrights by S. Janecki). Tymczasem nasza giełda tyko dziś i tylko w godzinę „przemieliła” 1,5 MLD PLN. Znak to nieuchronny, że kampania wyborcza nabrała rozmachu, a jak jest rozmach to można na boku zarobić. Tak też czynią różnego autoramentu międzynarodowi spekulanci , zwani na wyrost inwestorami. Na szczęście jako dżentelmeni potrafią się odwdzięczyć, a to wyróżnieniem, a to prestiżową nagrodą, dzięki czemu naród nadal tkwi w poczuciu bezpieczeństwa, kołysany do snu zapewnieniami kolejnych autorytetów ekonomicznych (W.Kuczyński), że Polska jest w dobrych rękach. Są one tak dobre, że aż „ręce opadają”.
Żeby uniknąć posądzenia o stronniczość, muszę pana ministra pochwalić. Jak się dowiadujemy z ostatnio ogłoszonego przez rząd Planu Rozwoju i Konsolidacji Finansów, rząd pod przewodnictwem pana ministra zamierza wprowadzić w przyszłym roku drastyczne oszczędności rzędu 588 MLN PLN, co stanowi mniej więcej 1% kwoty deficytu.
Pomyśleć, że dla ogłoszenia tej radosnej nowiny zwołano konferencję prasową, fatygowano pana premiera, kwiat dziennikarstwa i „chwast biznesu”( copyrights by S. Janecki). Tymczasem nasza giełda tyko dziś i tylko w godzinę „przemieliła” 1,5 MLD PLN. Znak to nieuchronny, że kampania wyborcza nabrała rozmachu, a jak jest rozmach to można na boku zarobić. Tak też czynią różnego autoramentu międzynarodowi spekulanci , zwani na wyrost inwestorami. Na szczęście jako dżentelmeni potrafią się odwdzięczyć, a to wyróżnieniem, a to prestiżową nagrodą, dzięki czemu naród nadal tkwi w poczuciu bezpieczeństwa, kołysany do snu zapewnieniami kolejnych autorytetów ekonomicznych (W.Kuczyński), że Polska jest w dobrych rękach. Są one tak dobre, że aż „ręce opadają”.