Lekomani i pijacy

Lekomani i pijacy

Możliwe, że już niedługo na stacjach benzynowych nie będzie można kupić podstawowych leków, takich jak tabletki na ból głowy czy chore gardło – alarmuje onet.pl powołując się na przygotowane przez resort zdrowia rozporządzenie. Rozumiem, że na stacjach benzynowych nadal będzie można kupić pół litra wódki, kiepskiej jakości wino i dowolne piwo wprost z lodówki. Będzie też można zjeść tuczącego hot doga. Asortyment papierosów także bez zmian.

Liczba dostępnych na stacjach leków ma być ograniczona o 2/3 - z 50 do 18. Zmniejszone mają być ilości dostępnych leków i ich moc terapeutyczna. Dla przykładu popularna aspiryna i ibuprofen – jedna tabletka, paracetamol 300 mg, choć najpopularniejszy ma 500 mg. Rozumiem, że ilości i zawartość spirytusu w sprzedawanych trunkach pozostają bez zmian. Podobnie jak ilość substancji smolistych w papierosach.

Ministerstwo tłumaczy, że leki powinny być pod kontrolą lekarza albo farmaceuty. Znaczy to, że aby sprzedać aspirynę należy posiadać dyplom wyższej uczelni medycznej. Rozporządzenie ma też zwalczać lekomanię wśród Polaków. W argumentacji podano, że ludzie kupują leki bezrefleksyjnie, w nadmiernych ilościach w ramach tzw. samoleczenia. Rozumiem, że podobnie bezrefleksyjnie, w ramach poprawienia sobie humoru, tankujący benzynę kupują dwa piwa, by wypić je jadąc samochodem do domu. Może to powód wypadków powodowanych przez nietrzeźwych kierowców? No chyba, że to skutek przedawkowanie aspiryny…

Jeśli pomysł resortu zdrowia wejdzie w życie, obywatel z migreną, któremu nie pomogła jedna „legalna” tabletka albo pojedzie na inną stację po drugą „legalną” tabletkę albo poszuka apteki. A znaleźć aptekę też nie będzie już tak łatwo. Parlamentarny zespół pracuje nad ustawą, w myśl której nowe apteki mają być oddalone co najmniej o kilometr liczony w linii prostej. Do tego jeszcze kryterium demograficzne; nowe osiedle w dużym mieście - apteki nie znajdziemy bo w całym mieście jest ich i tak za dużo. Na dodatek, jeden aptekarz może mieć max cztery apteki, bo niby po co mu piąta czy szósta.

Żeby być sprawiedliwym, rządzący chcą nie tylko ograniczyć dostęp do aspiryny. Do napojów wyskokowych także. Władza chce ograniczyć liczbę sklepów monopolowych i godziny ich otwarcia. To prawda, prawie na każdej ulicy w Warszawie sklep „alkohol 24/24” to standard. Ale komu to przeszkadza? Widocznie jest popyt a pijak i tak flaszkę zdobędzie bo taka jego natura. Jeśli nie w zlikwidowanej całodobowej budzie, to….. na całodobowej stacji benzynowej. Flaszkę kupi i piwa na kaca w ilościach dowolnych. A że łeb po trunkach boleć może, to trudno. Jedna tabletka ma wystarczyć, jak nie to kolejne piwko stacja paliw i ministerstwo poleca.

Ostatnie wpisy