Świnka a wolność

Świnka a wolność

Dodano:   /  Zmieniono: 
- Skazałaś ją na dożywotnie więzienie! - oskarżył mnie mój kategoryczny mąż. Dla niego wszystko jest zawsze czarno-białe! A gdzie pozostałe kolory?! Gdyby świat był taki idealny... Ale nie jest!
Tak! Kupiłam Antosiowi świnkę morską - tak bardzo marzył o zwierzątku. Kiedy zobaczyłam ją w sklepie wiedziałam, że nikt oprócz mnie jej nie kupi. Była inna. Potargana, wyrośnięta i dla wielu osób potwornie brzydka. A dla mnie najpiękniejsza! Od razu rezolutnie trąciła mnie nosem. Nie bała się. Kupiłam jej największą klatkę jaka była, żeby miała wygodnie.

- To chłopak - powiedział przeszczęśliwy sprzedawca. Nie wierzył, że kiedykolwiek znajdzie się na nią kupiec. Wyczytałam to z jego twarzy, jak z wahaniem powiedział:
- Niestety jest tylko jedna świnka...

Chłopcy pokochali ją od pierwszego wejrzenia. Dali jej na imię: Fryderyk. Tylko Maciek senior ani razu się do niej nie uśmiechnął, za to regularnie mówił:
- Nie mogę patrzeć jak siedzi uwięziona! Skazałaś ją...

Zamiast coś zaproponować, krytykował. Wkurzał mnie tym strasznie!
- To ją wypuść na trawę i pobiegaj za nią, żeby odpoczęła od więzienia - proponowałam.

- Twoja świnka. Nie będę za nią biegał - mówił.

Więc ja biegam. Czasem sama, czasem z dziećmi. Szukaliśmy jej w nieskoszonej trawie i po krzakach. A ile się przy tym naśmialiśmy. Było wesoło i zabawnie! Kiedy wyjechałam z dziećmi nad morze (uwięziona) świnka została skazana na łaskę i niełaskę Maćka seniora.

O dziwo pamiętał o świeżej wodzie i sianie, tylko codziennie powtarzał::

- Co to za pomysł, żeby kupować zwierzęta i trzymać je w klatkach!

Postanowiłam działać. Ile można słuchać, że jest się oprawcą świnki morskiej?! Zadzwoniłam do pana Krzysia złotej rączki:

- Chciałabym zbudować zagrodę dla świnki. Taką prostą, przenośną. Cztery gęste, wyższe płotki, nic więcej - powiedziałam.

- A jak zacznie padać? - zapytał pan Krzyś

Dobre pytanie.

- Zaraz coś wymyślę - powiedziałam.

Wczoraj robiłam przegląd ogrodu w poszukiwaniu idealnego miejsca na letnią zagrodę dla świnki. Eureka!

Stałam jak wryta przed starym drewnianym placem zabaw, z którego już dawno wyrosły dzieci. Belki od huśtawki trochę spróchniały dlatego plac nie nadawał się do podarowania innym dzieciom. Ale domek nad zjeżdżalnią był w porządku! Idealny dach dla świnki! Byłam tak podekscytowana swoim pomysłem, że oczami wyobraźni widziałam zagrodę dla Fryderyka!
Bingo! Nasza świnka odzyska częściową wolność! Krytyka męża bywa inspirująca! Nie mogłam się doczekać, aż opowiem Maćkowi o moim genialnym projekcie! Kiedy skończyłam, usłyszałam tylko:

- Może przyjdzie kot i ją zje wreszcie. Będzie miała spokój.