Liga rządzi, Liga....

Liga rządzi, Liga....

Dodano:   /  Zmieniono: 
 
Mina z „Draculi” wspólnie z Orlandem i  Allanem Quatermainem walcżą z Antychrystem, którym okazuje się najpopularniejszy bohater popkultury XXI w. Oto idealny komiks dla fan(atyk)ów kultury popularnej! Tylko za nic nie pokazujcie go dzieciom!
Alan Moore to jeden z bogów komiksowych opowieści. Jego „Strażnicy”, „V jak Vendetta”, „Prosto z piekła” to kamienie węgielne anglojęzycznego komiksu. Facet jest zaprzysięgłym anarchistą, okultystą i nie tylko. I potrafi jak nikt snuć świetne opowieści obrazkowe.

Pod koniec ubiegłego wieku Moore rozpoczął swe najciekawsze obecnie dzieło – komiks „Liga Niezwykłych Dżentelmenów” w którym koalicja literackich bohaterów sprzed stu lat (m.in. Mina Harper, Dr Jekyll, kapitan Nemo) wspólnie stanęła do walki z wrogami Korony. Rzecz była tak kunsztownie skonstruowana, pełna nawiązań, zabawna i erudycyjna, że doczekała się dziesiątków naśladownictw a nawet niespecjalnie udanej ekranizacji (nie miała ona w sobie nawet kilku procent uroku, sensu i jakości oryginału). Moore zaś tworzył dalej – napisał tom drugi, później (niewydany w Polsce) album „Czarne Dossier” i wreszcie tom trzeci. Ten nazywa się „Stulecie” i składa z trzech części rozgrywających kolejno w 1910, 1969 i 2009 roku. I teraz ukazał się ten ostatni. Równie dobry, acz jeszcze bardziej wymagający od innych.

Gdy Moore zaczynał swe opowieści o Lidze mógł dowolnie czerpać z dziedzictwa kulturowego – Niewidzialny Człowiek, Alan Quatemarmain, Polyanna, dr Moriarty, Fu Manchu – to wszystko już dawno tzw. „domena publiczna” - nikt nie wytoczy procesu za użycie tych postaci w nowej historii. Ale co zrobić w fabule rozgrywanej w roku 2009? Przecież nie możesz tak po prostu napisać, że ta postać to Harry Potter, a ta to James Bond. A Moore z tego wybrnął i to jak! W tym komiksie znajdziecie wszystko od Mary Poppins i „Opery za trzy grosze” przez „Rewolwer i melonik” po „West Wing” (w Polsce znany jako „Prezydencki poker”) i „24 godziny”. Czasem przez ulicę przebiega Doctor Who, czasem zobaczymy w wiadomościach nazwy znane z jakichś seriali czy książek, czasem to tylko aluzja rzucona przez jakąś postać, która może nas naprowadzić na jej pochodzenie. Rozpoznawanie tego to genialna zabawa, z którą na pewno nikt w naszym kraju nie jest sobie w stanie do końca poradzić – ba, nawet Anglicy tworzyli specjalne internetowe fora, gdzie wymieniali się spostrzeżonymi nawiązaniami i licytowali, kto znalazł więcej. Ile naprawdę wsadzili tam Moore i rysujący tę serię O'Neill wiedzą tylko oni.

A to wszystko to przecież tylko słodka posypka, pod którą znajdziemy normalną mięsistą fabułę, którą warto przeczytać nawet jeśli nie rozróżniacie Bonda od Pottera. To po prostu świetna opowieść o walce z Antychrystem. Coś w sam raz na Święta.

„Liga Niezwykłych Dżentelmenów: Stulecie - 2009” Alan Moore, Kevin O'Neill; Egmont Polska 2012

Ostatnie wpisy

  • Znowu ten Karolak. Tylko nie ten3 gru 2013W poprzednio wydanej książkowej rozmowie Marii Czubaszek i Artura Andrusa czegoś mi brakowało. I już wiem czego. A w zasadzie, kogo. Wojciecha Karolaka.
  • Książki, których nie doczytałem26 paź 2013Nie przy każdym tomie jestem w stanie dotrwać do ostatniej strony. Z najróżniejszych powodów.
  • Na ochłodę8 lip 2013Największa porażka brytyjskiej marynarki w fascynującej i niesamowicie mroźnej wizji.
  • Niezapomniany milicjant5 lip 2013Jeden z najsłynniejszych i najpopularniejszych seriali telewizyjnych czasów PRL doczekał się wreszcie swojej monografii
  • Gestapo w piwnicy2 lip 2013Już jedenaście lat temu odszedł człowiek, który jak mało kto rozumiał na czym polega dobra rozrywka. Dbajmy o pamięć o nim.