Prawda na niby

Prawda na niby

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prawdziwym wydarzeniem festiwalu T-Mobile Nowe Horyzonty była w tym roku sekcja mockumentów. Ten gatunek filmowy staje się coraz bardziej popularny.
Rosjanie wysłali człowieka w kosmos jeszcze przed wojną („Pierwsi na księżycu” Aleksieja Fedorczenki), działaczy Solidarności do strajków podburzały ostre jak nóż teksty pioniera hip-hopu Macieja Cieślaka („MC – Człowiek z Winylu” Bartosza Warwasa), a pod taflą jeziora Loch Ness naprawdę kryje się legendarny potwór („Incydent w Loch Ness” Zaka Penna). Sekcja mockumentów, czyli fabularnych filmów zrealizowanych w konwencji dokumentu, zachwyciła uczestników festiwalu.

Mockudokumenty realizowane są w różnym stylu. Aleksiej Fedorczenko imituje radziecką kronikę filmową, Peter Watkins w oscarowej „Zabawie w wojnę” dawne korespondencje z linii frontu, a Rob Reiner, kreując tytułowy zespół z „Oto Spinal Tap”, podszywa się pod dokument muzyczny. Ich tytuły łączy jedno: na pierwszy rzut wyglądają autentycznie. W końcu teorie spiskowe zawsze niosą najwięcej logiki. Dlaczego jednak manipulacja wzbudza takie zainteresowanie?

Słynna „Wojna światów” Orsona Wellesa (również przypomniana przez organizatorów festiwalu) była słuchowiskiem radiowym, które zmroziło Amerykę. W napiętej atmosferze przed drugą wojną światową w 1938 roku stacja CBS wyemitowała ową korespondencję z ataku Marsjan na Ziemię. Legenda (nieco naciągana) głosi, że Amerykanie wpadli w panikę, a w wielu domach zaczęto przygotowywać się do stawiania oporu przybyszom.

Czasy jednak się zmieniły. Nie odbieramy już sztuki tak naiwnie, nie uciekamy przed pociągiem na ekranie, jak widzowie braci Lumiere. Jesteśmy znudzeni. Coraz więcej frajdy widzowie czerpią z gry konwencjami, zabaw formą, intertekstualnych żartów. Takie obrazy jak obsypany Oscarami „Artysta” niemal w całości bazują na przyjemności odkrywania źródeł cytatów i permanentnym puszczaniu oka do publiczności. Ale ten proces nie zawsze jest tak niewinny jak u Hazanaviciusa. Czasem właśnie z powielania kulturowych klisz, reżyserzy tworzą sens swoich propozycji - jak Tarantino, Refn, Rodriguez. Ale również Leos Carax.

Mockumenty to szczytowy przejaw tej kultury. Niemal w całości zbudowane są z konwencji. Kryje się w nich przekonanie o sile środków wyrazu, jakimi dysponują sprawni twórcy. Dzisiaj, kiedy większość informacji odbiera się za pomocą obrazów, artyści pokazują jak proste zabiegi mogą z bredni uczynić wiarygodne informacje. Raczkowski w swojej rubryce rysunkowej przypomina: „Opinią publiczną w Polsce znów wstrząsnęła seria wydarzeń pozbawionych znaczenia”. Amerykańska grupa satyryków z The Onion idealnie odgrywa kuriozalne dyskusje „telewizyjnych ekspertów” albo reżyseruje programy śniadaniowe. Męczą nas gotowe schematy, które serwują nam masowe media.

Nikt nie wie tak dobrze jak artyści, że – mówiąc za McLuhanem - „środek przekazu jest przekazem”. Problem w tym, aby również widzowie byli tego świadomi. A poza wszystkim: wiele z mockumentów to po prostu dobre filmy. Tak jak te z Nowych Horyzontów.

Ostatnie wpisy

  • Cannes 2015: Tęskne westchnienia23 maj 2015Canneński konkurs zdominowały filmy pełne melancholii i tęsknoty. Za miłością, za młodością, za drugim człowiekiem.
  • Kino i Iran23 maj 2015W „Taxi Teheran” nie ma czołówki z nazwiskami twórców. Jafar Panahi chroni swoich współpracowników. Irańskiemu reżyserowi, represjonowanemu przez władze, nie wolno kręcić filmów. Jednak, mimo dwudziestoletniego zakazu, nie rozstaje się...
  • Berlinale: Mądry werdykt i triumf Szumowskiej15 lut 2015„Taxi” Jafara Panahiego zdobyło Złotego Niedźwiedzia tegorocznego Berlinale. Małgorzata Szumowska została nagrodzona za reżyserię „Body/Ciała”.
  • Wielki sukces „Idy”15 gru 2014To był wieczór „Idy”. W Rydze, na ceremonii rozdania Europejskich Nagród Filmowych (EFA), twórcy filmu wychodzili na scenę pięć razy. Za każdym razem z olbrzymim, rzadko spotykanym, aplauzem widowni złożonej z członków Europejskiej...
  • Igrzyska śmierci: popkulturowy bunt17 lis 2014W najbliższy piątek na ekrany wejdzie trzecia część „Igrzysk śmierci”. Z Ameryką musi być naprawdę słabo, jeśli filmy o rewolucji stają się hitami.