Odcinek 12. Prawo kontra obywatel. Czyli: anomalie wymiaru „sprawiedliwości”

Odcinek 12. Prawo kontra obywatel. Czyli: anomalie wymiaru „sprawiedliwości”

Wszyscy są wobec prawa równi. Każdy ma prawo do sprawiedliwego procesu rozpatrzonego przez niezawisły sąd. Tak rzecze nasza Konstytucja. Oj, bardzo daleko odjechaliśmy od tych oczywistych zasad.

Dziś kilka przykładów, wszystkie dotyczą postępowań, w których stronami są bank (lub inna instytucja finansowa) oraz kredytobiorca.

E-SĄD

Nieprawdopodobnie długie terminy rozpoznania sporów sądowych (czyli tzw. przewlekłość postępowania) „zaowocowały” stworzeniem e-sądu, w którym to sędziowie wydają nakazy zapłaty, bez potrzeby przedstawienia dowodów przez powoda. Wystarczy sam pozew i oświadczenie, że pozwany jest winien stronie powodowej określoną kwotę.

Oddalenie takiego nakazu zapłaty jest niezwykle proste, wystarczy zastosować w odpowiedzi do e-Sądu poniższą formułkę:

Niniejszym, działając w imieniu własnym, składam sprzeciw od nakazu zapłaty, wydanego w postępowaniu upominawczym w dniu …………... przez Sąd Rejonowy Lublin-Zachód w Lublinie w sprawie o sygn. akt ……………….i zaskarżam go w całości, zarzucając:

1)Nie istnienie wierzytelności będącej przedmiotem postępowania;

oraz z daleko idącej ostrożności procesowej

2)Brak udowodnienia wysokości roszczenia co do wysokości, jak i co do zasady. Co potwierdza poniższy zapis w Nakazie Zapłaty z dnia ……., cytuję:

„I. Nakaz zapłaty został wydany na podstawie twierdzeń powoda, niezweryfikowanych na podstawie dowodów przez sąd”.

Takie działanie ze strony powoda wydaje się więc być zupełnie absurdalne: wysłanie pozwu do e-sądu przedłuża rozpoznanie sprawy o ładnych parę miesięcy, zwykle nie mniej niż pół roku. E-sąd uznaje sprzeciw, przekazując sprawę do rozpoznania w trybie standardowym, tj. poprzez jej skierowanie do Sądu Rejonowego. Wymaga to jednak złożenia przez powoda nowego pozwu o zapłatę, wraz z pełną dokumentacją dowodową.

Dziwić więc może tak wielka popularność e-Sądu w pozwach o zapłatę: obecnie rocznie do e-Sądu w Lublinie trafia sporo ponad 2 mln spraw. Gdzie tkwi tajemnica? Otóż „sprytne” kancelarie prawne, zwykle – działające na rzecz banków lub firm windykacyjnych – liczą, że pozwany nie odbierze korespondencji z sądu, albo na nią nie odpowie (na sprzeciw jest dokładnie 14 dni). Jeśli tak się stanie: wyrok szybko się uprawomocnia i można ściągać dług (często: domniemany dług) z pomocą komornika.

Krótko mówiąc: cała działalność e-Sądu bazuje na… niewiedzy pozwanych, czyli naszych rodaków o najmniejszej wiedzy prawnej, czy ekonomicznej. Przy okazji powód może niemal w sposób dowolny wyliczać wartość przedmiotu sporu, doliczając sobie różnego rodzaju koszty i opłaty. Może także w ten sposób załatwić sobie nakaz zapłaty, na dług nieistniejący, lub przedawniony od 5-ciu, czy nawet od 10-ciu lat.

Czy tak niecne praktyki powinny mieć miejsce w „państwie prawa”, za jakie uchodzi nasz kraj?

WEKSEL WŁASNY IN BLANCO

Weksel in blanco to niemalże relikt paleolitu… A pomimo to wciąż istnieje i często sieje spustoszenie w majątku osoby (firmy), która niegdyś takowy podpisała.

Weksel in blanco, to najogólniej mówiąc, papier wartościowy, który stanowi zobowiązanie do bezwarunkowej zapłaty określonej sumy pieniędzy. Dość często takowy jest dodatkowym zabezpieczeniem pożyczki udzielonej przez instytucję finansową, ale także – przez osobę prywatną.

Problem jest w tym, że weksel może funkcjonować w oderwaniu od umowy pożyczki. Pożyczkodawca może więc udać się do sądu z pozwem o zapłatę, przedstawiając jedynie weksel podpisany przez dłużnika. Nie ma w tym wypadku konieczności dołączania umowy pożyczki, ani też – deklaracji wekslowej. Na dodatek wierzyciel występuje z pozwem w trybie nakazowym (czytaj na ten temat w następnym wpisie na blogu), co wymaga poniesienia przez pozwanego znacznych kosztów opłaty sądowej, aby próbować się bronić przed nakazem zapłaty z weksla.

Jest jeszcze jeden przywilej posiadacza weksla: może go komukolwiek sprzedać, lub przekazać i do powyższego nie jest potrzebna zgoda wystawcy weksla. W ten sposób tenże staje się dłużnikiem nowego nabywcy weksla.

Nie widzisz jeszcze problemu, drogi Czytelniku? No to, przedstawię Ci autentyczną sytuację sprzed kilku lat. Pośrednik, który miał czynną umowę o współpracy z bankiem w zakresie sprzedaży pożyczek gotówkowych, brał od nieświadomych klientów weksle in blanco … po 2 sztuki od każdego pożyczkobiorcy. Informował przy tym, że taki jest wymóg banku, jako zabezpieczenie zobowiązania. Ów pośrednik jeden z tych weksli przekazywał do banku, drugi zachował „na później”. Przeczekał jakiś czas (rok lub dwa), potem zaś … weksle wypełnił na kwoty rzędu od 50-ciu do 100 tysięcy złotych i poszedł do sądu po nakazy zapłaty. Bez problemu je otrzymał. Nie podano szczegółów, ile osób zostało w ten sposób okradzionych - w majestacie prawa - a afera wyszła na światło dzienne wyłącznie dlatego, że ów pośrednik był zbyt chciwy i przeprowadził tę akcję na dużą skalę.

Być może potrzeba znacznie więcej takich historii, aby raz na zawsze wycofać z naszego systemu sprawiedliwości możliwość egzekucji z weksla. W jaki bowiem sposób może sędzia, przyglądając się zapisanej kartce papieru (czytaj: wypełniony weksel, przesłany do sądu przez stronę powodową) zweryfikować autentyczność tego dokumentu i ciążącego na pozwanym zobowiązaniu?

Ciekaw jestem, czy jeśli pozwanym w ten sposób byłby np. Donald Tusk (jako wystawca weksla), sędzia automatycznie wystawiłby na byłego Premiera RP nakaz zapłaty? Jeśli nie: dlaczego to miejsce, w sytuacji, gdy wystawcą weksla jest nasz rodak, nie należący do grona tzw. osób publicznych?

Ciąg dalszy anomalii w naszym systemie prawnym: już w następnym wpisie, na tymże blogu.


PS. Nawiązując do mini-serii, tj. 3 poprzednich wpisów na temat sporu sądowego, jaki toczę od 2013 roku z Bankiem BZ WBK, informuję, że rozprawa w Sądzie Apelacyjnym, która miała odbyć się w dniu 20 września br. została przełożona na inny termin (jeszcze nieokreślony przez SA).

Ostatnie wpisy