Upadnij teraz – szybciej się podniesiesz!

Upadnij teraz – szybciej się podniesiesz!

Nad treścią nowelizacji ustawy dotyczącej upadłości konsumenckiej, niechybnie, ostro pracował sektor finansowy: aby dłużnikom nie było zbyt lekko pozbyć się długów.

Nowa upadłość konsumencka wchodzi w życie za kilka miesięcy. Miało być prawie jak w bajce: każdy nadmiernie zadłużony Polak będzie mógł ogłosić upadłość. Brzmiało to jednak za pięknie, aby mogło być prawdziwe.

Prawdą jest, że nowa ustawa pozwoli „upaść” każdemu. Jak to możliwe? Przestanie obowiązywać obecne wykluczenie, kiedy to sąd oddala wniosek o upadłość konsumencką, w sytuacji, gdy dana osoba wpadła w tarapaty finansowe z powodu rażącego niedbalstwa.

Faktycznie, w projekcie ustawy, znajdziemy stosowne zapisy potwierdzające powyższe. Warto jednak przeczytać całość tego aktu prawnego, zanim zaczniemy cieszyć się na zapas, licząc, że wszystkie długi każdemu mogą zostać odpuszczone. Otóż zgodnie z treścią ustawy, która wejdzie w życie za kilka miesięcy, okazuje się, że upadłość nie oznacza umorzenia długów!

Jaka jest, moim zdaniem, największa, wada ustawy? Brak przejrzystości, jak i kiedy zakończy się postępowanie upadłościowe, oraz czy w konsekwencji nastąpi umorzenie długów. Takowe nie nastąpi, jeśli sąd uzna, że (cytuję fragment projektu ustawy): „dłużnik doprowadził do swojej niewypłacalności w sposób celowy, w szczególności przez trwonienie części składowych majątku oraz celowe nieregulowanie wymagalnych wierzytelności”.

Co więc się okazuje?

Ustawodawca uznał, co prawda, że „rażące niedbalstwo” nie jest przesłanką do oddalenia wniosku o upadłość, ale z drugiej strony wprowadza kolejne, bardzo ocenne zapisy do treści ustawy, jakimi są: trwonienie części składowych majątku oraz celowe nieregulowanie wymagalnych wierzytelności.

Jeśli upadłemu skutecznie sąd zarzuci jedno z powyższych działań, postępowanie takiej osoby nie zakończy się umorzeniem długów!

Czyli dłużnik taki uzyskuje status upadłego, syndyk wyprzedaje jego majątek, a na koniec sąd ogłasza odmowę umorzenia reszty długów. Krótko mówiąc taki upadły robi „doskonały” biznes: pozbywa się majątku, ale w zamian pozostaje z długami. A przecież, raczej na pewno, chciało by się na odwrót…

Nieoczekiwana zmiana miejsc…

Piekielnie niebezpiecznym dla przyszłych upadłych rozwiązaniem, jest zmiana funkcji i uprawnień osób biorących udział w postępowaniu upadłościowym. Wedle obecnych zasad dla upadłego najważniejszą personą w jego postępowaniu jest sędzia – komisarz. Syndyk pełni rolę jakby administratora tego procesu, wierzyciele mogą wnosić swoje uwagi i żale – właśnie do sędziego komisarza, ale nie muszą one być przezeń brane pod uwagę. Zresztą nie jest po drodze wierzycielom, którymi pewnie w 80 proc. są instytucje finansowe: walka z sądem gospodarczym, w którym toczy się masa ich spraw znacznie poważniejszych, może im mocno zaszkodzić.

Jak zatem będzie „po nowemu”? Do roli sędziego – komisarza może być powołany referendarz sądowy (czyli niższej rangi urzędnik, nie mający zwykle żadnego doświadczenia w postępowaniach upadłościowych), co gorsze: znacznie mocniejszą pozycję w całym procesie przypisuje się syndykowi. To syndyk przejmie na siebie ciężar korespondencji z wierzycielami, także w zakresie ich opinii i skarg na przebieg postępowania. M.in. w kwestii oceny, czy można zarzucić upadłemu, iż jego długi były efektem rażącego niedbalstwa.

10 lat w sidłach postępowania upadłościowego? Czemu nie?

Syndyk, któremu płaci się za przeprowadzenie postępowania, a nie za pomoc upadłemu w uzyskaniu korzystnego wyroku sądu, zamykającego to postępowanie (np. umorzenie długów bez planu spłaty), pewnie – kierując się własnym interesem – najczęściej pójdzie na współpracę z wierzycielami. Jeśli więc będą oni się upierać, aby uznać winę rażącego niedbalstwa upadłego w jego problemach z niewypłacalnością: sąd może wydłużyć okres planu spłaty wierzycieli aż do 7 lat. W takich przypadkach, jeśli dodamy do tego dość długi okres pracy syndyka nad daną sprawą, m.in. przy sprzedaży trudnego do zbycia majątku upadłego (obecnie trwa to czasem dłużej niż 3 lata), taka osoba będzie usidlona w szponach procedur upadłościowych nawet ponad 10 lat!

Powyższe bardzo mocno uderza m.in. w liczną grupę upadłych – byłych przedsiębiorców, którzy zazwyczaj w proces upadłości wchodzą z majątkiem. Ich postępowanie będzie trwało znacznie dłużej, niż np. upadłego, który nic nie posiada - oprócz długów…

Na dodatek eks-przedsiębiorca, dopiero po ogłoszeniu jego upadłości, pozna swój przyszły los: czyli jak długo będzie niewolnikiem postępowania upadłościowego oraz czy doczeka się, finalnie, umorzenia części długów.

Komu się opłaci upadać „po nowemu”?

Nie jest jednak prawdą, że nowelizacja ustawy nie posiada żadnych zalet. Na pewno będzie łatwiej upaść, co dotyczy także osób, którym sąd oddalił ich wniosek o upadłość konsumencką. Mogło to mieć miejsce np. w przypadku osób, które wpadły w pętlę kredytową (i nie posiadają majątku), a sąd bezwzględnie ocenił, że dłużnik nie powinien zaciągać zobowiązań, kiedy nie ma na spłatę rat tych wcześniej zaciągniętych. Takie stanowisko spotkamy obecnie w kilku sądach (są to m.in. sądy w Świdniku k/Lublina, w Katowicach, Poznaniu, Gdańsku). Po zmianie ustawy, takie osoby ponownie będą mogły złożyć wniosek o upadłość i tym razem sąd nie może tematu zamknąć odmownie. Nie musi więc upłynąć aż 10 lat od oddalenia wniosku o upadłość konsumencką - co jest zasadą w obecnie obowiązującej ustawie.

Bardzo mocny plus nowelizacji ustawy to konieczność humanitarnego podejścia do przejmowania (przez syndyka) określonej części dochodów upadłego do masy upadłości. Przykład: jeśli upadłym jest mąż - jedyny żywiciel rodziny, zarabiający kwotę 4 tys. zł, posiadający na utrzymaniu żonę i trójkę nieletnich dzieci, to wedle obowiązujących obecnie procedur, musi on co miesiąc wnieść do masy upadłości kwotę 2 tys. zł. Jeśli upadnie „po nowemu”, być może sąd wyrazi zgodę, aby zachował cały dochód na utrzymanie rodziny. Powyższe zależeć będzie od uznania przez sąd, jaka kwota stanowi w przypadku tej rodziny minimum konieczne dla zaspokojenia jej podstawowych potrzeb.

Żono upadłego – oddawaj alimenty!

Są też inne, bardzo niebezpieczne zapisy, które znalazły się w nowej ustawie. Chodzi o alimenty, które zostały przyznane rodzinie upadłego, zanim tenże złożył wniosek o upadłość konsumencką. Tu chyba najbardziej czuje się udział chciwych wierzycieli, którzy będą mogli swoje łapska wyciągać także po tę kasę (tj. część sądownie zasądzonych alimentów). Jeden z zapisów znowelizowanej ustawy dotyczącej upadłości konsumenckiej brzmi bowiem następująco:

„Syndyk może żądać zmiany orzeczenia lub umowy dotyczącej obowiązku alimentacyjnego”

Gdyby syndyk sam nie wpadł na ten barbarzyński pomysł – na pewno pomogą mu w tym wierzyciele…

Zatem dłużniku, jeśli z wielkimi nadziejami czekasz na moment, kiedy znowelizowana procedura upadłościowa wejdzie w życie: sprawdź, jakie masz obecnie szansę na uzyskanie statusu upadłego. Bowiem po zmianie ustawy, w wielu przypadkach będzie to katastrofa dla osoby, która dała się nabrać, że będzie łatwo, szybko i korzystnie.

Ostatnie wpisy