- Wszystkie mecze oglądałem, zarywałem noce, ale tych panów za stołem to w większości nie kojarzę – Jasiu wpatrywał się w telewizor, w którym pokazywano konferencję prasową po powrocie siatkarzy, którzy niemal zdobyli Puchar Świata. – No, Jasiu ty to rzeczywiście jakiś niewyspany jesteś. Przecież to nie mecz, tylko występ w telewizji – wytłumaczył Wiesiu – a jak w telewizji i po ordery to przecież oczywiście działacze się muszą znaleźć i sponsorzy. Siatkarze już się na pokazywali i dostali swoje medale.
Długi stół konferencyjny wypełniali rzeczywiście działacze, sponsorzy, przedstawiciele telewizji. Między nich wciśnięci byli jak obce ciała - jeden siatkarz i jeden trener. Reszta zawodników zasiadła w drugim rzędzie, ułożona w misterne tło dla najważniejszych postaci. Całość na żywo transmitowała telewizja.
- Co się Jasiu dziwisz, przecież siatkarze to przez dwa tygodnie non stop w telewizorach byli. A panowie działacze wcale. To chyba im się wreszcie należy. A naharowali się w tym cieniu, napracowali, naoglądali meczów. I w końcu mają działacze sukces, na który tak ciężko pracowali.
- Taki jest odwieczny porządek rzeczy. Ktoś błyszczy, a ktoś jest w tle, a potem odwrotnie. Za to siatkarze na pewno za darmochę zjedzą jakieś śniadanie u prezydenta, premiera, czy ministra. Może jakąś nagrodę ktoś im wręczy.
- Zresztą nie zawsze działacze to lubią takie sukcesy. Bo to wiesz, potem telewizje przyjeżdżają, inne dziennikarze. Niby to porozmawiać, pogratulować, ale to nie ludzie to 'wilcy'. Niby siedzą i się uśmiechają, ale już węszą wokół. Niby gratulują, a zerkają po kątach i pod dywan zajrzą. O pieniądze niby przypadkowo zapytają, o dotację, o szkolenie i inne takie. I zaraz potem coś napiszą…
- A jak napiszą, to kto inny może przeczyta i już gotowe kłopoty. Bo to jeszcze taki redaktor do urzędnika pójdzie głowę mu zawracać, albo do ministra nawet. I taki urzędnik wtedy kontrolę przysyła, no bo co ma robić jak mu głowę trują.
- A jak kontrola przyjdzie, to zaraz coś wyniucha, a minister kasę przytnie, co się działaczom jak psu miska razem z budą należą. A jeszcze potem za chwilę jakiegoś kuratora przyśle? No sam pomyśl – warto mieć takie kłopoty? A jak w związku nie ma sukcesów, to kogo by to obchodziło.
- Czyli siatkarscy działacze to oni głupi są?
- A co mieli zrobić, jak im siatkarze takiego psikusa sprawili. Nie było wyjścia Jasiu, musieli cywilną odwagą się wykazać i wypiąć się po ordery. Taki los. Taki los.
- Co się Jasiu dziwisz, przecież siatkarze to przez dwa tygodnie non stop w telewizorach byli. A panowie działacze wcale. To chyba im się wreszcie należy. A naharowali się w tym cieniu, napracowali, naoglądali meczów. I w końcu mają działacze sukces, na który tak ciężko pracowali.
- Taki jest odwieczny porządek rzeczy. Ktoś błyszczy, a ktoś jest w tle, a potem odwrotnie. Za to siatkarze na pewno za darmochę zjedzą jakieś śniadanie u prezydenta, premiera, czy ministra. Może jakąś nagrodę ktoś im wręczy.
- Zresztą nie zawsze działacze to lubią takie sukcesy. Bo to wiesz, potem telewizje przyjeżdżają, inne dziennikarze. Niby to porozmawiać, pogratulować, ale to nie ludzie to 'wilcy'. Niby siedzą i się uśmiechają, ale już węszą wokół. Niby gratulują, a zerkają po kątach i pod dywan zajrzą. O pieniądze niby przypadkowo zapytają, o dotację, o szkolenie i inne takie. I zaraz potem coś napiszą…
- A jak napiszą, to kto inny może przeczyta i już gotowe kłopoty. Bo to jeszcze taki redaktor do urzędnika pójdzie głowę mu zawracać, albo do ministra nawet. I taki urzędnik wtedy kontrolę przysyła, no bo co ma robić jak mu głowę trują.
- A jak kontrola przyjdzie, to zaraz coś wyniucha, a minister kasę przytnie, co się działaczom jak psu miska razem z budą należą. A jeszcze potem za chwilę jakiegoś kuratora przyśle? No sam pomyśl – warto mieć takie kłopoty? A jak w związku nie ma sukcesów, to kogo by to obchodziło.
- Czyli siatkarscy działacze to oni głupi są?
- A co mieli zrobić, jak im siatkarze takiego psikusa sprawili. Nie było wyjścia Jasiu, musieli cywilną odwagą się wykazać i wypiąć się po ordery. Taki los. Taki los.