I Jerzyki płaczą

I Jerzyki płaczą

Dodano:   /  Zmieniono: 
Absolutna wiara w siebie, granicząca z bezczelnością. Zero kompleksów, zero pokory. W przypadku porażek raczej wściekłość niż pokora. Rozszarpane koszulki, butne komentarze, miny i gesty twardziela. Janowicz coraz częściej zachwycał grą, ale jeszcze częściej drażnił zachowaniem na korcie i poza nim.
Pyskówki z sędziami i głośne, wściekłe wrzaski w tenisie nie stanowią przecież normy. Jasne, Jerzy niby już przed Wimbledonem dużo osiągnął, ale zachowywał się tak, jakby miał w rok roztrzaskać tenisowy parnas, a do tego - zdawało się - jeszcze mu naprawdę daleko. Od początku był taki zupełnie niepolski. Nie przepraszający, że żyje, i nie padający na kolana przed lepszymi od niego. Nie było w nim nic z typowego Polaka. Pewność siebie młodziutkiego tenisisty często była brana, (tak, w pewnym momencie także przeze mnie) za bezczelność. Komentarze o uderzającej mu do głowy sodówie także przed historycznym ćwierćfinałem Wimbledonu nie milkły. Ja też bałam się, że ten gigantyczny talent nazbyt koncentruje się na pracy nad wizerunkiem enfant terrible światowego tenisa, niż na pracy nad techniką, która pozwoli mu być kiedyś zawodnikiem naprawdę wielkim. Taki zdolny, ale wkurzający smarkacz. Aż do dziś. Zobaczyłam świetny mecz, a po nim ponad dwumetrowe dziecko płaczące ze szczęścia i usiłujące ukryć łzy gdzieś w okolicach obojczyka pokonanego właśnie i tradycyjnie nieporuszonego Łukasza Kubota. Potem na długo chował twarz w wimbledońskim ręczniku. A jeszcze później, zupełnie jak nie on, Janowicz nie był w stanie rzucić błyskotliwego i zadziornego komentarza do meczu. Jedyne, co miał do powiedzenia w tradycyjnym wywiadzie udzielanym przez zawodników w drodze do szatni to: "I'm happy". To był zupełnie nowy, i zaczynam myśleć, że prawdziwy Janowicz. Lubię go.

Ostatnie wpisy

  • Miasto moje, w tobie moje paranoje22 lis 2013Przez pół dnia po Moście Gdańskim, geograficznie i emocjonalnie najbliższym mi z warszawskich mostów, chodził sobie człowiek. Taki sobie człowiek. Mężczyzna, koło trzydziestki, jak relacjonują fascynujące się nim media. Z plecaczkiem i - podobno -...
  • Bo to pewnie zwykła szmata była8 lis 2013Jeśli przyjmiemy, że normalność to wypadkowa najczęściej występujących zboczeń, to stanowczy protest Podlaskiej Federacji Związków Zawodowych Pracowników Ochrony Zdrowia „przeciwko nieuzasadnionej krytyce, której doświadcza dr Krzysztof...
  • Kneblowanie prawdy, czyli dlaczego kościół zakazuje publicznych wystąpień księżom7 lis 2013Żałuję, że kościelni hierarchowie postanowili ukrócić medialną ofensywę kleru. Zaprawdę niesłuszne to i niezbawienne. Szkodliwe wręcz. Odbiera nam bowiem możliwość poznania stanu umysłów pasterzy naszych dusz.
  • Pomyliłam się, więc prostuję23 sie 2013Po publikacji mojego tekstu "Eutanazja w białych rękawiczkach", w którym korzystając z m.in. z dokumentów sejmowych opisałam zmiany w Ustawie o świadczeniach rodzinnych i zmieniającą się w jej konsekwencji sytuację opiekunów osób niepełnosprawnych...
  • Niech to miasto skona w ciszy21 mar 2013Prof. Ewie Kuryłowicz, znanej architektce, przeszkadzała muzyka płynąca znad Wisły. A dokładniej z Cudu nad Wisłą – jednego z najfajniejszych sezonowych lokali w Warszawie. Podała więc miasto do sądu. W pozwie zażądała zamknięcia knajpki....