Prokuratura podważyła sens istnienia świadka koronnego

Prokuratura podważyła sens istnienia świadka koronnego

Dodano:   /  Zmieniono: 
Totalna porażka prokuratury w sprawie gangu pruszkowskiego może podważyć sens istnienia instytucji świadka koronnego. Bo jeśli po 14 latach od jej wprowadzenia prokuratura nie nauczyła się z niej korzystać, to coś jest nie tak.
Wprowadzenie instytucji świadka koronnego spotkało się Polsce z dużymi oporami. Do tego stopnia, że wprowadzono ją najpierw na kilkuletni okres próbny. Miało to pokazać, czy ten pomysł się sprawdza. I przekonać społeczeństwo, że puszczanie wolno niektórych gangsterów może się opłacać, bo dzięki temu siedzą groźniejsi. I w pierwszych latach wyglądało na to, że rzecz się sprawdza. Dzięki instytucji świadka koronnego zlikwidowano najgroźniejsze najsłynniejsze gangi.

Dzisiejszy wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie pokazuje przeciętnemu odbiorcy zupełnie co innego. Po co byli ci świadkowie koronni, skoro „Słowik” i „Bolo” usłyszeli - „niewinny”? Kilkunastu innych też. A usłyszeli takie wyroki dlatego, że prokuratura oparła się wyłącznie na zeznaniach świadków koronnych. Nie znalazła innych dowodów winy. Miała na to 12 lat. Sześć lat sama prowadziła śledztwo, a potem drugie tyle trwał proces, a prokuratura mogła uzupełnić materiał.

Sąd uznał, że zeznania świadków koronnych to bajania. I mógł tak uznać, bo wina nie może budzić wątpliwości. A obrońcom udało się wiarygodność koronnych w kilku momentach podważyć. Zresztą zawsze jest to tylko słowo przeciwko słowu, więc inne dowody powinny być. I prokuratura powinna to wiedzieć, bo już to sądy mówiły.

Zeznania świadka koronnego to powinien być punkt wyjścia dla prokuratora, albo pomoc w uporządkowaniu dowodów. A jak nie ma dowodów...

Wydaje mi się, że kluczowy może tu być bardzo wygodny podział w prokuraturze. Kto inny zbiera dowody, kto inny pisze akt oskarżenia, a kto inny oskarża w sądzie. Prokurator stosunkowo łatwo przegrywa sprawę w sądzie. Bo to nie on ją schrzanił. To kolega.

Gdyby prokurator od początku do końca prowadził sprawę, w sądzie już pod nazwiskiem, to by gryzł ziemię żeby zdobyć dowody, jak mu się sprawa zaczyna walić. Po wstyd w sądzie, zwłaszcza w głośnej sprawie. A tak, to może najwyżej poprosić kolegę, który zajmuje się już czymś innym.

Czy po takiej porażce prokuratury przybędzie zwolenników puszczania wolno gangsterów w zamian za zeznania? Nie sądzę. Szczęśliwie chyba nie ma teraz siły politycznej, która chciałaby zniesienia instytucji świadka koronnego. Ale może się mylę. Okaże się w najbliższych dniach.

Ostatnie wpisy

  • Kim jest Trynkiewicz?29 sty 2014Szatan, bestia, pedofil, morderca to wszystko można dziś usłyszeć i przeczytać w mediach o Mariuszu Trynkiewiczu. Większość polityków i publicystów zdaje się nie mieć wątpliwości, że wszystkie te określenia dobrze oddają to, kim jest dzisiaj...
  • Nie chcę utrzymywać pijanych kierowców13 sty 2014Początek roku obfitował w wypadki, których sprawcami byli pijani kierowcy. Tragedie w Kamieniu Pomorskim, w Łodzi i kilka innych zdarzeń postawiły na nogi polityków. Ponieważ niewiele się poza tym działo wszyscy wzięli się za uzdrawianie sytuacji...
  • Prokuratorzy wierzą w cuda31 maj 2013Kolejna prokuratura uwierzyła w jasnowidza. Tym razem w paranormalne zdolności Krzysztofa Jackowskiego, znanego chyba bardziej jako jasnowidz z Człuchowa uwierzył prokurator z Katowic. Dwa lata temu wynajął go prokurator Krakowa. Sprawa wyszła na...
  • Śmieszna i straszna seksafera w policji24 maj 2013Tak śmiesznej afery w policji chyba jeszcze nie było. Śmiesznej i strasznej. Nie chodzi o fakt, że komendant wojewódzki z Opola sypiał ze swoją podwładną, że para omawiała sprawy służbowe na przemian z łóżkowymi, ale jak to robiła. Nic dziwnego,...
  • Nasza policja jest w czymś pierwsza na świecie16 maj 2013Yes! Yes! Yes! – że zacytuje klasyka. Jest taka rzecz, w której nasza polska policja jest pierwsza na świecie. Nie jest to duża rzecz, ale jednak cieszy. Otóż nasza policja ma aplikację na smartfony z grą mającą ułatwiać zapamiętywanie...