Zatrzymana dzisiaj rano w Turośni Dolnej pod Białymstokiem Katarzyna W. nadchodzącą noc spędzi już w areszcie śledczym w Katowicach. Wczesnym popołudniem policyjny konwój wyruszył z nią w stronę stolicy Śląska.
Zaledwie dwa dni po wydaniu nakazu aresztowania pod dom, w którym ukrywała się Katarzyna W. podjechała policja. Mieszkańcy Turośni Dolnej dopiero z mediów dowiedzieli się, kto mieszkał w ich wsi przez ponad miesiąc. Większość jej przez ten czas nie widziała. A jeśli już, to tylko po zmroku, w czapce na głowie i z szalikiem na twarzy. Nie do rozpoznania.
Nie pojawiła się ani razu w sklepie GS, który jest tuż obok domu, w którym mieszkali. Zakupy robił mężczyzna, który z nią mieszkał. To 23-latek z Łodzi. – Mówił kobieta wysłała mnie po to i to – opowiada sprzedawczyni. Tak dziwnie trochę. Uchodzili za młode małżeństwo, które szuka spokoju. Mężczyzna pytany, czy mu się podoba w Turośni, mówił że tak, bo tu jest spokój – opowiada kobieta. Jak twierdzi ostatnio bywał zdenerwowany, ale uprzejmy.
Miejscowy strażak ochotnik opowiada, że ludzie to się nawet dziwili, że młodzi, ponoć z Krakowa, w takich warunkach chcieli mieszkać. Bo Katarzyna W. z 23-latkiem wynajęli starą, pewnie stuletnią chałupinę. Od 2006 roku stała pusta. Jej właściciele wybudowali sobie dom obok.
Podczas porannego zatrzymania Katarzyna W. była spokojna, twierdzi policja. Para została przewieziona do komendy policji w Białymstoku. Potem Katarzyna W. trafiła na krótko do białostockiego aresztu. Stąd, wczesnym popołudniem konwój zabrał ją do Katowic.
Mężczyzna został przesłuchany w charakterze świadka i wypuszczony. Ponoć nie usłyszał zarzutu pomocy w ukrywaniu się Katarzynie W. Czy zdawał sobie sprawę, z kim mieszkał? Czy wiedział, że jego towarzyszka jest ścigana? Trudno uwierzyć, że nie, biorąc pod uwagę sławę mamy Madzi. Ale nie miał obowiązku zeznawać przeciwko sobie.
Formalnie można uznać, że Katarzyna W. ukrywała się od 21 października – informuje Marta Zawada- Dybek, rzecznik katowickiej prokuratury. Czyli nie od momentu, gdy przestała meldować się na policji. Wcześniej musieliśmy sprawdzić, czy na przykład nie trafiła do szpitala - tłumaczy prokurator.
Katarzyna W. będzie w areszcie dwa tygodnie. Na tyle sąd kazał ją aresztować po zatrzymaniu. Prokuratura nie podjęła jeszcze decyzji, czy wystąpi o dłuższy areszt. – Mamy na to dwa tygodnie – mówi Zawada-Dybek. Ale obserwując dotychczasowe działania prokuratury pewnie tak. I są spore szanse, że tym razem spędzi w areszcie więcej czasu. Dotychczas dwukrotnie była wypuszczana na wolność dzięki decyzji sadu drugiej instancji. Swoja ucieczką w głuszę, dała oskarżycielom niezaprzeczalny argument, że utrudnia postępowanie.
Nie pojawiła się ani razu w sklepie GS, który jest tuż obok domu, w którym mieszkali. Zakupy robił mężczyzna, który z nią mieszkał. To 23-latek z Łodzi. – Mówił kobieta wysłała mnie po to i to – opowiada sprzedawczyni. Tak dziwnie trochę. Uchodzili za młode małżeństwo, które szuka spokoju. Mężczyzna pytany, czy mu się podoba w Turośni, mówił że tak, bo tu jest spokój – opowiada kobieta. Jak twierdzi ostatnio bywał zdenerwowany, ale uprzejmy.
Miejscowy strażak ochotnik opowiada, że ludzie to się nawet dziwili, że młodzi, ponoć z Krakowa, w takich warunkach chcieli mieszkać. Bo Katarzyna W. z 23-latkiem wynajęli starą, pewnie stuletnią chałupinę. Od 2006 roku stała pusta. Jej właściciele wybudowali sobie dom obok.
Podczas porannego zatrzymania Katarzyna W. była spokojna, twierdzi policja. Para została przewieziona do komendy policji w Białymstoku. Potem Katarzyna W. trafiła na krótko do białostockiego aresztu. Stąd, wczesnym popołudniem konwój zabrał ją do Katowic.
Mężczyzna został przesłuchany w charakterze świadka i wypuszczony. Ponoć nie usłyszał zarzutu pomocy w ukrywaniu się Katarzynie W. Czy zdawał sobie sprawę, z kim mieszkał? Czy wiedział, że jego towarzyszka jest ścigana? Trudno uwierzyć, że nie, biorąc pod uwagę sławę mamy Madzi. Ale nie miał obowiązku zeznawać przeciwko sobie.
Formalnie można uznać, że Katarzyna W. ukrywała się od 21 października – informuje Marta Zawada- Dybek, rzecznik katowickiej prokuratury. Czyli nie od momentu, gdy przestała meldować się na policji. Wcześniej musieliśmy sprawdzić, czy na przykład nie trafiła do szpitala - tłumaczy prokurator.
Katarzyna W. będzie w areszcie dwa tygodnie. Na tyle sąd kazał ją aresztować po zatrzymaniu. Prokuratura nie podjęła jeszcze decyzji, czy wystąpi o dłuższy areszt. – Mamy na to dwa tygodnie – mówi Zawada-Dybek. Ale obserwując dotychczasowe działania prokuratury pewnie tak. I są spore szanse, że tym razem spędzi w areszcie więcej czasu. Dotychczas dwukrotnie była wypuszczana na wolność dzięki decyzji sadu drugiej instancji. Swoja ucieczką w głuszę, dała oskarżycielom niezaprzeczalny argument, że utrudnia postępowanie.