Fotoradarowa maszynka do zarabiania pieniędzy ma być jeszcze wydajniejsza. Resort transportu szykuje przepisy, dzięki którym będzie można szybciej i skuteczniej karać za przekroczenia prędkości. I nie będzie już ważne kto kierował - zapłaci właściciel samochodu.
Resortowi transportu nie podoba się, że ukaranie każdego złapanego przez fotoradar wymaga zwykle wysłania aż trzech przesyłek. Nie podoba się to zwłaszcza z tego powodu, że duża część właścicieli samochodów twierdzi, że w momencie popełnienia wykroczenia to ktoś inny kierował ich pojazdem. Dopiero trzecia przesyłka jest właściwym mandatem. W przypadku aut w leasingu sprawy trwają po 8-10 miesięcy.
Poza tym dobrze naoliwiona maszynka do łupienia kierowców może się zatrzeć. Według ministerstwa pod koniec 2013 roku do sądów może trafiać po siedem tysięcy spraw fotoradarowych dziennie. Tego wymiar sprawiedliwości nie wytrzyma.
Ministerstwo Transportu chce więc, żeby sprawy fotoradarowe nie były rozpatrywane jak wykroczenia, a w trybie administracyjnym. Wtedy nie ma znaczenia, kto prowadził samochód - jeśli właściciel nie wskaże konkretnego kierowcy, to w drugiej przesyłce dostanie decyzję administracyjną o grzywnie. Pomysłodawcy nowych przepisów chcą też podwójnych kar dla recydywistów - mieliby je płacić ci, którzy w ciągu roku zostali ukarani trzykrotnie, na ponad 1200 złotych.
Założenia do projektu są na etapie uzgodnień międzyresortowych. Po pomysłach tych widać jasno, że Ministerstwo Transportu wcale już nie myśli o bezpieczeństwie ruchu drogowego - liczy się wyłącznie szybka i skuteczna ściągalność kar. Żeby budżet miał się jeszcze lepiej, proponuję włączyć resort transportu do Ministerstwa Finansów. Jednego ministra mniej - i pewnie na urzędnikach też by można zaoszczędzić.
Poza tym dobrze naoliwiona maszynka do łupienia kierowców może się zatrzeć. Według ministerstwa pod koniec 2013 roku do sądów może trafiać po siedem tysięcy spraw fotoradarowych dziennie. Tego wymiar sprawiedliwości nie wytrzyma.
Ministerstwo Transportu chce więc, żeby sprawy fotoradarowe nie były rozpatrywane jak wykroczenia, a w trybie administracyjnym. Wtedy nie ma znaczenia, kto prowadził samochód - jeśli właściciel nie wskaże konkretnego kierowcy, to w drugiej przesyłce dostanie decyzję administracyjną o grzywnie. Pomysłodawcy nowych przepisów chcą też podwójnych kar dla recydywistów - mieliby je płacić ci, którzy w ciągu roku zostali ukarani trzykrotnie, na ponad 1200 złotych.
Założenia do projektu są na etapie uzgodnień międzyresortowych. Po pomysłach tych widać jasno, że Ministerstwo Transportu wcale już nie myśli o bezpieczeństwie ruchu drogowego - liczy się wyłącznie szybka i skuteczna ściągalność kar. Żeby budżet miał się jeszcze lepiej, proponuję włączyć resort transportu do Ministerstwa Finansów. Jednego ministra mniej - i pewnie na urzędnikach też by można zaoszczędzić.