Dwaj złodzieje z Bierzwnika koło Choszczna w zachodniopomorskim ukradli torebkę. Zabrali z portmonetki 700 złotych, a resztę wyrzucili. Wykazali się niczym nieszczęśnicy z „Gangu Olsena”. W torebce było jeszcze sześć tysięcy złotych.
Właściwie wszyscy, którzy występują w tej historyjce, są zdrowo zakręceni. Pewna mieszkanka Bierzwnika wzięła pieniądze z banku, wsadziła do torebki, podjechała pod dom i torebkę z zawartością zostawiła w samochodzie. Otwartym.
Godzinę później kobieta zgłosiła policji kradzież torebki. Wskazała nawet, kogo o to podejrzewa. To się jednak nie potwierdziło.
W tym czasie złodzieje byli już na zakupach z jej pieniędzmi. Jednego z nich, paradującego po sklepie z damską torebką nagrały nawet kamery monitoringu.
Wcześniej dwaj panowie, mieszkańcy Bierzwnika, poczuli gwałtowną chęć wejścia w posiadanie gotówki. Ponieważ miejscowość jest mała i wszyscy o wszystkich wszystko wiedzą, pierwsze kroki skierowali do samochodu roztargnionej kobiety. Wiedzieli bowiem, że bardzo często jest otwarty. Nie mogli uwierzyć swemu szczęściu, jak zobaczyli na siedzeniu torebkę właścicielki. W torebce zawsze jakieś pieniądze się znajdą. Wzięli torebkę jak swoją i poszli na zakupy.
Po wyjściu ze sklepu wyrzucili torebkę w pobliskich krzakach. Nie sprawdzili jej zawartości. A tam, zawinięte w papier było jeszcze sześć tysięcy złotych.
Obaj złodzieje 39-latek i starszy od niego o 10 lat kolega przyznali się do kradzieży. Niestety nie ma ich zdjęcia jak się dowiedzieli, jaki majątek wyrzucili w krzaki.
Godzinę później kobieta zgłosiła policji kradzież torebki. Wskazała nawet, kogo o to podejrzewa. To się jednak nie potwierdziło.
W tym czasie złodzieje byli już na zakupach z jej pieniędzmi. Jednego z nich, paradującego po sklepie z damską torebką nagrały nawet kamery monitoringu.
Wcześniej dwaj panowie, mieszkańcy Bierzwnika, poczuli gwałtowną chęć wejścia w posiadanie gotówki. Ponieważ miejscowość jest mała i wszyscy o wszystkich wszystko wiedzą, pierwsze kroki skierowali do samochodu roztargnionej kobiety. Wiedzieli bowiem, że bardzo często jest otwarty. Nie mogli uwierzyć swemu szczęściu, jak zobaczyli na siedzeniu torebkę właścicielki. W torebce zawsze jakieś pieniądze się znajdą. Wzięli torebkę jak swoją i poszli na zakupy.
Po wyjściu ze sklepu wyrzucili torebkę w pobliskich krzakach. Nie sprawdzili jej zawartości. A tam, zawinięte w papier było jeszcze sześć tysięcy złotych.
Obaj złodzieje 39-latek i starszy od niego o 10 lat kolega przyznali się do kradzieży. Niestety nie ma ich zdjęcia jak się dowiedzieli, jaki majątek wyrzucili w krzaki.