Przedstawiciele trzech firm umówili się, jakie zaoferują ceny w przetargu ogłoszonym przez Komendę Główną Policji. Dzięki temu na sprzedaży bezprzewodowych czytników linii papilarnych chcieli zarobić milion złotych. Policjanci zatrzymali cztery osoby zaangażowane w spisek.
Policja chciała kupić 1057 bezprzewodowych czytników linii papilarnych. Rozpisała przetarg. Już w jego trakcie Biuro Spraw Wewnętrznych KGP zaczęło coś podejrzewać. Okazało się, że firmy działają w zmowie. Przetarg rozstrzygnięto we wrześniu zeszłego roku. Ale zamiast podpisać umowę ze zwycięzcą komendant zawiadomił Prokuratora Generalnego i przekazał mu materiały świadczące o zmowie cenowej. Zawiadomił też Prezesa Urzędu Zamówień Publicznych, że nie podpisze umowy.
W październiku ub.r. Prokuratura Apelacyjna w Warszawie rozpoczęła oficjalnie śledztwo. Okazało się, że firmy chciały zarobić na przetargu około miliona złotych. Dowody były na tyle mocne, że śledztwo długo nie trwało. 13 lutego policjanci z BSW zatrzymali czterech podejrzanych mężczyzn w ich mieszkaniach w Warszawie, Gliwicach i Wieliczce. Przeszukali ich mieszkania i siedziby firm. Zabezpieczyli komputery, telefony, inne nośniki danych i dokumenty.
Zatrzymani musieli wpłacić kaucje od 10 do 50 tysięcy złotych, oddać paszporty, nie mogą opuszczać Polski i muszą się meldować na policji. Grożą im po trzy lata więzienia.
W październiku ub.r. Prokuratura Apelacyjna w Warszawie rozpoczęła oficjalnie śledztwo. Okazało się, że firmy chciały zarobić na przetargu około miliona złotych. Dowody były na tyle mocne, że śledztwo długo nie trwało. 13 lutego policjanci z BSW zatrzymali czterech podejrzanych mężczyzn w ich mieszkaniach w Warszawie, Gliwicach i Wieliczce. Przeszukali ich mieszkania i siedziby firm. Zabezpieczyli komputery, telefony, inne nośniki danych i dokumenty.
Zatrzymani musieli wpłacić kaucje od 10 do 50 tysięcy złotych, oddać paszporty, nie mogą opuszczać Polski i muszą się meldować na policji. Grożą im po trzy lata więzienia.