Sto procent winy Tuska

Sto procent winy Tuska

Dodano:   /  Zmieniono: 
Większość komentatorów twierdzi, że prezydent i rząd w równej mierze odpowiadają zamieszanie wokół szczytu NATO.

Nie zgadzam się z tym. Moim zdaniem jeszcze żaden spór Lechem Kaczyńskim a gabinetem Donalda Tuska nie był tak ewidentny. Nigdy nie byłem zwolennikiem spiskowej teorii dziejów, ale w tym przypadku stawiam tezę, że całe zamieszanie to wynik intrygi Donalda Tuska i Radosława Sikorskiego.

Tusk twierdzi, że prezydent zawalił szczyt i walkowerem oddał poparcie dla Rasmussena. Podobno koło nosa przeszły nam inne stanowiska w Sojuszu lub budowa dowództwa łącznikowego w Polsce. Czy na pewno? Uporządkujmy sobie kilka rzeczy.

1. Gdyby polski rząd rzeczywiście traktował kandydaturę Sikorskiego jako kartę przetargową w walce o inne korzyści, to polska dyplomacja od kilku tygodni wysyłałaby do NATO sygnały, że nie poprzemy Rasmussena za darmo. Nic takiego nie miało miejsca. MSZ nie prowadziło na ten temat rozmów.

2. Takiego wariantu nie sygnalizował także nasz ambasador nie radzie ambasadorów poprzedzającej szczyt NATO. Wiara, że z wetem mógłby wyskoczyć prezydent podczas oficjalnego spotkania kończącego całą kampanię, jest szczytem naiwności.

3. Gdyby taka gra była prowadzona, to w mediach pojawiałyby się kontrolowane przecieki dotyczące naszych oczekiwań. Niczego takiego nie było.

4. Jeśli jednak założyć, że rząd prowadził taką grę (choć jestem pewien, że jej nie prowadził), to prezydent powinien znać jej szczegółowy przebieg. Z bardzo prostego powodu. Bez tej wiedzy nie mógłby skutecznie i wiarygodnie licytować na szczycie, czyli na ostatniej prostej.

5. W tygodniu poprzedzającym szczyt Tusk za wszelką cenę unikał Kaczyński, który kilkukrotnie sugerował potrzebę spotkania. Gdyby Tusk miał czyste intencje, przyjechałby do Pałacu i omówił szczegóły polskiej strategii.

6. I wreszcie notatka z rozmowy Tuska z Rasmussenem, której fragmenty wczoraj ujawniliśmy. Owszem, Tusk nie powiedział premierowi Danii wprost "ma pan nasze poparcie". Ważniejsze jest jednak, że w jego wypowiedzi nie było cienia aluzji o tym, że Polska może zablokować jego kandydaturę lub czego żąda w zamian za rezygnację z weta. Jestem pewien, że Rasmussen odebrał słowa Tuska jako zapowiedź poparcia, tyle że nie entuzjastycznego.

Ostatnie wpisy

  • Jak zrobić ze wszystkich wała czyli I prawo Skrzypczaka20 sie 2009Dobrze, że gen. Skrzypczak odchodzi z wojska, ale źle, że pozwolono mu podać się do dymisji. To prezydent powinien go odwołać. Brak decyzji w tej sprawie sankcjonuje sytuację, w której ogony machają psami a generałowie - politykami.
  • Koniec Obamomanii. Nareszcie!17 sie 2009Słupki poparcia Obamy lecą w dół, reformy systemu ochrony zdrowia nie chcą już nawet niektórzy Demokraci, w czołówce bestsellerów Amazona od kilku tygodni jest parę krytycznych książek o Obamie (jedna nawet w top 10) a...
  • Czy Miller wie, kto trzyma pałkę?14 sie 2009We wczorajszym magazynie "24 Godziny" były premier Leszek Miller i szef BBN Aleksander Szczygło rozmawiali o polityce Rosji wobec krajów postradzieckich. Ożywili się tylko, po tym, jak Szczygło powiedział, że Rosja traktuje całą wschodnią Europę...
  • Jaja w imadle czyli 35 do 3029 maj 2009Polityka jest jednak nieprzewidywalna. Na początku kampanii do Parlamentu Europejskiego wydawało się, że PiS jest na równi pochyłej. Rezygnacja z ocieplenia wizerunku, odejście Libickiego i Mojzesowicza i mało zgrabne tasowanie jedynkami przez...
  • Żądam debaty Tusk-Chlebowski19 maj 2009Dawno nie widziałem równie absurdalnego widowiska jak to, co zafundował nam wczoraj Donald Tusk. Chodzi mi oczywiście o jego debatę ze związkowcami. Po pierwsze, była nudna jak flaki z olejem. Pod względem drętwoty gorsze są chyba tylko...