ABW czyta felietony Michaśki!

ABW czyta felietony Michaśki!

Dodano:   /  Zmieniono: 
Informacja o tym, że Michał Witkowski z salonowej i liberalnej „Polityki”, która dała mu swego czasu Paszport, gdzie sąsiadował z innymi uznanymi za godnych owego Paszportu pisarzami, przechodzi do „chcącego obalić rząd Wprosta”, gdzie „grzebie ABW”, wywołała falę zgrozy i fala przewinęła się przez Facebooka, przez komentarze, przez salony. Michał W., człowiek pozbawiony jakiegokolwiek charakteru czy moralnego kręgosłupa, po prostu chorągiewka na wietrze, idzie tam, gdzie mu trzosem zaświecą, depcząc święte zasady wdzięczności i wierności. Słowem, idzie do gadzinówki, gdzie będzie dalej szargał wszystkie świętości! Fala oburzenia porównywalna z tą, wywołaną swego czasu odejściem Pilcha z (dobrego) „Tygodnika Powszechnego” do (złej) „Polityki” i – po jakimś czasie – z (dobrej) „Polityki” do gadzinówki („Dziennika”).
– Dziecko – mówił przez telefon mój ojciec, gdym mu osobliwe zmiany w moim życiu relacjonował. – Dziecko, jesteś pewny, że wiesz, co robisz? Czy ty zdajesz sobie sprawę, że to jest PISMO, KTÓRE NIE LUBI PO?!! (dla mojego taty nielubienie PO to ostateczny gwóźdź do trumny czyjegoś piaru). Byłem pewien. A PO podpadło mi, bo namieszało w podatkach i zbyt głęboko zapuściło macki do mej kieszeni.

– Dziecko – widząc, że nawet nielubienie PO nie jest w stanie mnie przekonać, ojciec szukał argumentów, aż wyczerpały się wszystkie, i na koniec wspomniał o najważniejszym, że, mianowicie, Grażyna, sama Grażyna Torbicka, prowadzi rozdanie Paszportów, co mój ojciec wie, bo ogląda rokrocznie imprezę w TV! Musiałem przyznać, że oglądanie na żywo raz do roku obleczonej w najwytworniejsze i najdroższe materiały świata Grażyny Torbickiej na scenie Teatru Wielkiego to był argument. Niesłychane wprost uroki cateringu tam serwowanego również mogłyby niejednego przekonać. Ale ja chciałem mieć felieton tygodniowy. Innych właściwie nie ma. W „Polityce” pisałem jeden tekst na miesiąc i to nie jest żadne pisanie felietonów. Tu trzeba się rozpisać, rozgimnastykować, 20 lat co tydzień, zapisać się na śmierć, a wtedy... zaczynają wychodzić ciekawe rzeczy. Felieton cotygodniowy działa na zasadzie odruchu Pawłowa – w każdy piątek o siedemnastej ma się coś do powiedzenia i przelewa to na papier. Wystarczy, że przyjdzie dzień i godzina, już jak krowie w wymionach zbiera się mleko, tak pisarz ma coś do powiedzenia, automatycznie przez tydzień na świat patrzył jak na materiał literacki, notował chcąc nie chcąc i teraz musi zostać wydojony, inaczej to się wszystko w nim skiśnie, spowoduje uczucie zmęczenia, depresje, zaparcia i chroniczną bezsenność. Tak więc felieton to luźny, błyskotliwy tekst, który ma dwa wyznaczniki: liczbę znaków i stały, cykliczny termin (tygodniowy). Cała reszta to teksty okazjonalne, a już Kawiarnia literacka „Polityki” to po prostu rodzaj ochronki dla pisarzy.

A jednak to nie tygodniowa częstotliwość, nie fatalna recenzja mojej ostatniej powieści zamieszczona w „Polityce”, nie jakieś animozje przeważyły! Przeważyła myśl o tym, że osobnicy tak zdecydowanie męscy, jak luje z ABW, będą czytali moje felietony, starając się w nich dopatrzyć elementów mogących zachwiać rządem. Że, jak za carskich czasów, moje teksty będą wnikliwie czytane i – kto wie? – cenzurowane! Słowu na powrót zostanie przywrócona waga, słowo będzie elementem potencjalnie zmieniającym coś w rzeczywistości pozaliterackiej! Wizja czarnych facetów w kominiarkach, niezgrabnymi łapami w rękawicach przewracających śliskie kartki tygodnika oczywiście musiała przeważyć! ABW jest sexy! Zdobycie ABW jako targetu, nie tylko dla felietonów, ale i – w dalszej perspektywie – dla moich powieści, byłoby nie lada wyczynem. Który pisarz tak ma? Przecież nie od dziś wiadomo, że czytanie to nie zajęcie dla dorosłych myśliwych, czyli hetero seksualnych mężczyzn, którzy muszą wyżywić rodzinę! Czytają kobiety, szczególnie starsze, dziewczyny i cioty, a jak w kolejce po podpis podchodzi facet, to zaraz wiem, że usłyszę: „dla Uli”. Tymczasem wyobraziłem sobie scenę, w której na moim wieczorku autorskim pojawia się wataha zwalistych facetów, zakwefionych tak, że burki w Iranie to przy tym bikini! I właśnie może specjalnie jakieś potencjalnie niebezpieczne dla rządu treści uda mi się tu dla nich zapakować, aby nie znudzili się za szybko, coś na zachętę zawsze znajdę... �

Ostatnie wpisy

  • Rosja30 mar 2015Literatura rosyjska była dla mnie zawsze czymś w rodzaju bezpiecznika: kiedy rzeczywistość zbyt mi doskwierała, wystarczyło wyłączyć wszystkie telefony i internety, położyć się do łóżka z herbatą i po prostu odpocząć. Bez względu na to, co akurat...
  • Co to znaczy „być celebrytą”?24 mar 2015Trudno o bardziej nieostre pojęcie! Przejrzyjmy kilka definicji. W najszerszym rozumieniu celebryta to ktoś, komu robią zdjęcia fotografowie na imprezach. Ktoś, kto staje na ściankach sponsorskich.
  • Dubaj: dziewczyny lubią brąz!17 mar 2015Afera z TagTheSponsor, Dubajem i koprofilią jest tak znana, że właściwie głupio jeszcze raz ją opowiadać. W skrócie wygląda to tak, że podobno pewne polskie „modelki” i „celebrytki” dały się nabrać na fikcyjne ogłoszenie...
  • Szok! Sandacz grozy atakuje!9 mar 2015Czy czytacie tabloidy? Czy wchodzicie w internecie na strony „Faktu” i „Super Expressu”? Czy dajecie się ponieść niezwykłym historiom o tym, jak to na plaży dalekiej Santa Moniki morze wyrzuciło na brzeg martwą syrenę? Jak...
  • Szumowska! Tak! Tak! Tak!2 mar 2015Nad Wisłą na drzewie kołyszą się zwłoki faceta. Ewidentne samobójstwo. Przewrócony stołeczek, policja, żółto - -niebieska taśma, wszystko jak w życiu. Potwierdzam, bo w końcu sam byłem policjantem, a przynajmniej terminowałem u nich w ramach...