Wszyscy są za ułatwieniami działalności gospodarczej. PiS przygotowuje „pakiet Kluski”, a PO „pakiet Szejnfelda”. Obydwie propozycje zmierzają w podobnym kierunku – mają powiększyć swobodę ekonomiczną, ułatwić rejestrowanie firm oraz podejmowanie działalności gospodarczej. Tyle w teorii. A w praktyce?
W praktyce, Sejm nowelizuje uchwalę o rzemiośle, która cofa nas do czasów feudalnych, kiedy to warunkiem prowadzenia działalności była przynależność do cechu oraz potwierdzenie przez ów cech uprawnień. Jakich zawodów dotyczyć będzie to koncesjonowanie. Odpowiedź jest prosta. Jakich tylko Związek Rzemiosła Polskiego sobie zażyczy. Ustawa uchwalona została w sposób łamiący prawo, albowiem nie zawiera rozporządzenia wykonawczego ustalającego listę zawodów rzemieślniczych, Uprawnienie takie przekazuje ministrowi ds. pracy, który listę ma uchwalić „po zasięgnięciu opinii Związku Rzemiosła Polskiego”. Jedną pociechą jest tylko to, że ustawa stwierdza, że rzemiosłem nie jest: handel, usługi wolnych zawodów i lecznicze, czyli przynajmniej przy wyrywaniu zębów oraz pisywaniu blogów mieć będziemy wolną konkurencję.
Skutki uchwalonej ustawy łatwo przewidzieć. ZRP będzie ograniczał dostęp do wykonywania zawodu, aby stworzyć pozycję monopolistyczną tych, którzy do cechów już należą. Bezrobocie wzrośnie, do fryzjera trzeba będzie zapisywać się miesiąc na przód, a młodzi adepci chcący rozpocząć samodzielną działalność będą musieli przyswoić sobie takie umiejętności jak zamiatanie pracowni majstra, robienie zakupów majstrowej oraz kołysanie jej wnucząt.
Skutki uchwalonej ustawy łatwo przewidzieć. ZRP będzie ograniczał dostęp do wykonywania zawodu, aby stworzyć pozycję monopolistyczną tych, którzy do cechów już należą. Bezrobocie wzrośnie, do fryzjera trzeba będzie zapisywać się miesiąc na przód, a młodzi adepci chcący rozpocząć samodzielną działalność będą musieli przyswoić sobie takie umiejętności jak zamiatanie pracowni majstra, robienie zakupów majstrowej oraz kołysanie jej wnucząt.