Padł rekord. Kurs złotego doszedł do 3,3 zł i jest to najwyższy jego poziom w historii. Cieszą się z tego importerzy (oraz Ci, którzy wyruszają na zagraniczne wojaże), cieszą zmotoryzowani, bo mocny złoty (tym razem w stosunku do dolara) częściowo amortyzuje wzrost cen ropy. Martwią jednak eksporterzy, gdyż opłacalność sprzedaży zewnętrznej maleje.
Wszyscy ekonomiści są przy tym zgodni. To jeszcze nie koniec rekordów. Przy kolosalnym napływie inwestycji zagranicznych (w ubiegłym roku blisko 13 mld euro) oraz środków unijnych trend umacniania się złotego będzie trwa dalej, a jego osłabienia będą mieć jedynie charakter krótkookresowej korekty. Apreccjacja złotego, wcześniej czy później, zaszkodzi gospodarce i jest na to tylko jedna rada. Przejście na euro, tak jak to uczynili Słowacy, którzy od dzisiaj znają już kurs wymiany – 30,126 koron za 1 euro.
Zwłaszcza, że z symulacji zawartej w raporcie przygotowanym dla NBP Przez Jarosława Jakubika, Karoliny Konopczak i Marka Rozkruta wynika, że zasadniczy argument używany przez przeciwników euroizacji – gwałtowny wzrost cen jest mocno przesadzony. Z badań wynika, że ów efekt będzie dość umiarkowany. W wariancie „symetrycznym” (ceny zaokrąglane są w górę lub w dół do najbliższego eurocenta) efektu inflacyjnego w ogóle nie ma. W wariancie umiarkowanie pesymistycznym (moim zdaniem najbardziej prawdopodobnym - wszystkie ceny zaokrąglane są w górę do najbliższego eurocenta) wzrost cen wynosi 0,53 proc. W wariancie pesymistycznym (producenci wykorzystują okazję, aby podnieść ceny towarów atrakcyjnych) jest do 1,75 proc., a wariancie „najczarniejszym” (podnoszą ceny wszystkich towarów) – 2,56 proc.
W sumie zatem cena nie jest zbyt wysoka, a korzyści dla eksporterów (i całej gospodarki) ze stabilizacji kursowej – spore.
Zwłaszcza, że z symulacji zawartej w raporcie przygotowanym dla NBP Przez Jarosława Jakubika, Karoliny Konopczak i Marka Rozkruta wynika, że zasadniczy argument używany przez przeciwników euroizacji – gwałtowny wzrost cen jest mocno przesadzony. Z badań wynika, że ów efekt będzie dość umiarkowany. W wariancie „symetrycznym” (ceny zaokrąglane są w górę lub w dół do najbliższego eurocenta) efektu inflacyjnego w ogóle nie ma. W wariancie umiarkowanie pesymistycznym (moim zdaniem najbardziej prawdopodobnym - wszystkie ceny zaokrąglane są w górę do najbliższego eurocenta) wzrost cen wynosi 0,53 proc. W wariancie pesymistycznym (producenci wykorzystują okazję, aby podnieść ceny towarów atrakcyjnych) jest do 1,75 proc., a wariancie „najczarniejszym” (podnoszą ceny wszystkich towarów) – 2,56 proc.
W sumie zatem cena nie jest zbyt wysoka, a korzyści dla eksporterów (i całej gospodarki) ze stabilizacji kursowej – spore.