Szczęście zwane stanem wojennym

Szczęście zwane stanem wojennym

Dodano:   /  Zmieniono: 
Już dość dawno postanowiłem, że nic nie będzie mnie w stanie zdziwić. Czasem jednak bardzo trudno jest mi wytrwać w tym postanowieniu. Ostatnio moja silna wola dwakroć wystawiona została na wielka próbę.
Najpierw przez Aleksandra Kwaśniewskiego, który powiedział, że to dzięki stanowi wojennemu mamy gospodarkę rynkową, w Polsce nie stacjonuje Armia Czerwona, a my jesteśmy członkami NATO. Nie  znalazłem w sobie dość sił, aby z takim poglądem polemizować i jedno, co znajdowałem na swoje usprawiedliwienie to fakt, że Kwaśniewskiemu kilkakrotnie zdarzało się mówić dość niewyraźnie i być może tak było i w tym przypadku, a tak naprawdę powiedział on, że stan wojenny wprowadzano w Polsce po to, aby po wieczne czasy w Polsce nie było gospodarki rynkowej, stacjonowała niezwyciężona Armia Czerwona, a NATO było naszym wielkim wrogiem.

W chwile później jednak to samo, choć od drugiej strony, powiedzieli autorzy lewackiego pisma „Krytyka Polityczna" i Jacek Żakowski. Zgodnym chórem wypowiedzieli oni myśl, że plan Balcerowicza był większym nieszczęściem niż stan wojenny.

I znowu. Nie zamierzam polemizować z poglądami wskazującymi na niezbyt wielką dyspozycję intelektualną autorów. Podobnie jak nie zamierzam wylewać zbyt wiele atramentu w obronie reform Balcerowicza, bo może bronić się sam. Zgadzając się z tymi elementami krytyki, w których jest choć cień racjonalności mogę powiedzieć jedno. Wszystkie te głosy krytyczne maja jedną wadę – wypowiadane są post factum, kiedy wiemy jak w rzeczywistości przebiegały procesy gospodarcze, jakich zagrożeń nie doceniono i jakie przeceniono. W grudniu 1989 roku tego nie wiedział jednak nikt. Bo nikt na świecie nie przeprowadzał zmiany polegającej na przejściu od nierynkowej niby-gospodarki opartej na państwowej bezwłasności do normalnej gospodarki rynkowej z dominująca własnością prywatną. Innym: Czechom I Węgrom było już łatwiej, bo robili to po nas, a poza tym nie mieli tak wielkiej nierównowagi i w ich sklepach był nie tylko ocet. Zauważyć także warto, że są kraje, choćby Ukraina czy Białoruś, którym owo przejście się jeszcze nie udało. I nie przypuszczam, aby ktokolwiek z krytyków reform 1989 roku chciał się a mieszkańcami tych państw zamienić.

Ida święta i pora na życzenia. Mam dwa. Minimalistyczne, aby rozkoszy stanu wojennego Polacy już nigdy nie zaznali i maksymalistyczne, aby w największym zacietrzewieniu politycznym czy ideologicznym pewnych skrajnych idiotyzmów nikt nie wypowiadał.

Ostatnie wpisy

  • Państwowe jest rzadko dobre4 mar 2010Pomimo naszych 45 letnich doświadczeń z gospodarką niemal wyłącznie państwową, co jakiś czas odżywa dyskusja w kwestii prywatyzacji. Jej przeciwnicy posługują się dwoma argumentami: strategicznym znaczeniem niektórych firm i branż oraz sloganem...
  • I po grypie11 sty 2010Napisałem kilka blogów rozważających problem państwowego zakupu szczepionek przeciwko najstraszliwszej grypie wszech czasów. Cała sprawa byłaby mi może moralnie obojętna, bo jestem morsem, codziennie rano wyrąbuje przerębel w pobliskim jeziorku i...
  • Będzie dobrze, bo jest źle3 gru 2009Stare powiedzonko ekonomistów głosi, że „jak sytuacja robi się dostatecznie zła, ludzie są w stanie zrobić nawet najmądrzejsze rzeczy”. I na pozór ta piękna maksyma ma się wreszcie w Polsce sprawić. Pewność (bo w nie w kategoriach...
  • Grypa grypą, ale te leki26 lis 2009Mecz minister Kopacz - połączone reprezentacje koncernów farmaceutycznych i WHO na razie jest na remis. Remis ze wskazaniem na Kopacz.
  • Grypa polityczna18 lis 2009Dzisiaj o tym jak to dziwnie w naszym świecie miesza się: ochrona zdrowia, ekonomia i polityka – czyli o świńskiej grypie i nieugiętej postawie rządu w temacie szczepionki.