Właśnie poczytałam komentarze umieszczane na Facebooku pod postem WPROST z linkiem do mojej rozmowy z Ewą Farną. Rozmowy o jej postrzeganiu patriotyzmu. I o tym, czy łatwo pielęgnować tradycje patriotyczne mieszkając na pograniczu.
Według internautów, jak przypuszczam – bardzo zatroskanych o losy kraju – dominuje jednak przekonanie, że nikt, kto nie skończył przynajmniej 50. roku życia, nie pamięta komunizmu, nie ma za sobą działalności w strukturach „S”, walki o demokrację nie okupił cierpieniami, albo dziś nie przejdzie przez stolicę w marszu „prawdziwych Polaków”, nie ma prawa o Polsce się wypowiadać.
Zazwyczaj nie odnoszę się do komentarzy umieszczanych w Internecie, wszak wiem, jak Internetowi hejterzy działają. I jak bardzo lubią takie polemiki. Ale w tym przypadku, przy święcie, postanowiłam zabrać głos.
1. Ani Ewa Farna, ani żaden z naszych młodych rozmówców nie kreuje się na autorytet.
2. Każdy z nich ma inną definicję patriotyzmu.
3. Dla każdego inne wartości są najważniejsze.
4. Jednak wszyscy zgodnie przyznają, jak ważna jest dla nich Polska i doceniają zmiany, jakie za ich (krótkiego jeszcze) życia nad Wisłą zaszły.
5. Mówią to bez moralizatorskiego tonu, bez zadęcia, bez martyrologii.
6. Za to z poszanowaniem tego, co dla dzisiejszej demokracji zrobiły poprzednie pokolenia.
I skoro w tytule zacytowałam klasyków z WWO, jako pointę zacytuję innego klasyka. Czy przypadkiem nie powinno być tak, że wszyscy Polacy to jedna rodzina? Czy przypadkiem i starsi, i młodsi nie powinni mieć możliwości mówienia o swoim kraju?
Moim zdaniem – powinni.
Podpisano,
Wciąż młoda Polka
Zazwyczaj nie odnoszę się do komentarzy umieszczanych w Internecie, wszak wiem, jak Internetowi hejterzy działają. I jak bardzo lubią takie polemiki. Ale w tym przypadku, przy święcie, postanowiłam zabrać głos.
1. Ani Ewa Farna, ani żaden z naszych młodych rozmówców nie kreuje się na autorytet.
2. Każdy z nich ma inną definicję patriotyzmu.
3. Dla każdego inne wartości są najważniejsze.
4. Jednak wszyscy zgodnie przyznają, jak ważna jest dla nich Polska i doceniają zmiany, jakie za ich (krótkiego jeszcze) życia nad Wisłą zaszły.
5. Mówią to bez moralizatorskiego tonu, bez zadęcia, bez martyrologii.
6. Za to z poszanowaniem tego, co dla dzisiejszej demokracji zrobiły poprzednie pokolenia.
I skoro w tytule zacytowałam klasyków z WWO, jako pointę zacytuję innego klasyka. Czy przypadkiem nie powinno być tak, że wszyscy Polacy to jedna rodzina? Czy przypadkiem i starsi, i młodsi nie powinni mieć możliwości mówienia o swoim kraju?
Moim zdaniem – powinni.
Podpisano,
Wciąż młoda Polka