Neokolonializm

Neokolonializm

Dodano:   /  Zmieniono: 
Supermarkety lub sieci dystrybucyjne są w Polsce zwolnione z płacenia podatków? Taką sugestię można wysnuć po lekturze prawie każdego tekstu opisującego działalność sieci handlowych i twierdzenia autorów tych tekstów. A ja się pytam po co? Po co mają być zwolnione? Po co kogoś zwalniać z podatków, skoro w założeniu swojego biznesplanu i tak nie będzie ich płacił w Polsce? A zwolnienie z podatków będzie uciążliwe medialnie i będzie systematycznie wypominane. Po co robić sobie kłopot? Przecież jest prostszy sposób.
Taki.

Wyobraźmy sobie firmę, np. "A”, której właścicielem jest spółka w sensie prawnym, w rzeczywistości spółdzielnia zrzeszająca kilkuset producentów. Kto wchodzi w skład spółdzielni? Pomysłodawca konceptu, mleczarz, piekarz, rzeźnik, producenci soków, dżemów i makaronu, producent wózków marketowych, producent modułów na blaszaki zwane sklepami, firma zajmująca się ogrzewaniem i klimatyzacją, no i firma logistyczna. Wszyscy oni pochodzą (w sensie siedziby) z jednego państwa, np. "N”. Powołują do życia spółkę córkę w Polsce. Spółka córka zajmuje się zakupem gruntów pod lokalizację sklepów – blaszaków. Negocjuje z władzami samorządowymi zwolnienie z podatku gruntowego – np. na 10 lat (bo jest to jedyny podatek, potencjalnie przez nich płacony w Polsce), mając argumenty o miejscach pracy i ożywieniu gospodarczym gminy. W momencie gdy jest pozytywna decyzja samorządu (razy 300 w skali kraju) to spółdzielca od wózków dostaje zamówienie na kilka tysięcy wózków (rozłożone w czasie np. 5 lat) i dodatkowo zadania serwisowe. Ten od blaszaków wie, że w następnych 5 latach postawi 300 blaszaków. Producent salcesonu, też spółdzielca, opracowuje recepturę dopasowaną do gustu polskich konsumentów (ozorkowy, w plastrach, z elementami podrobów), spokojnie inwestuje w maszyny i nowe moce produkcyjne, bo wie, że będzie miał zbyt na dodatkowe 2 kontenery salcesonu dziennie w Polsce. Dokładnie to samo robi producent soku, makaronu, jogurtu i sera żółtego. Nad wszystkim czuwa profesjonalny menadżer, zajmujący się nazewnictwem i opakowaniami - mają bowiem robić wrażenie produktu krajowego a wysoką jakość mają gwarantować obcojęzyczne słowa w nazwach. To działanie dotyczy wszystkich aspektów produkcji spożywczej. Nie ma sensu wymieniać.

Czy polski producent będzie sprzedawać w tej sieci? Tak, ale są tylko dwa warianty tej sprzedaży. Pierwszy – bezwzględne narzucenie cen zakupów przez sieć i obciążenie producenta całą odpowiedzialnością reklamacyjną (przeterminowane produkty, skargi, zwroty, itd.). Oznacza to, że jego produkt, aby spełnić wymagania, będzie wytwarzany z gorszej jakości surowców, będzie więc mniej smaczny i rzadziej wybierany przez klienta. Drugi wariant to tzw. współpraca z korporacją. Otóż, np. brązowy, gazowany napój o składzie rozpuszczalnika, chętnie spożywany przez młodzież jest produktem korporacji o zasięgu światowym. Spółdzielcy z firmy „A” też go sprzedają i to ten producent dyktuje warunki. Muszą więc wprowadzić ten towar na rynek polski z polskiej wytwórni, ale ta wytwórnia również nie płaci podatku w Polsce, bo działa na tej samej zasadzie co firma „A”. Ten element oferty uwypukla się szczególnie w przypadku sprzedaży alkoholi. Na półce w blaszaku stoją obok Żubrówki także inne alkohole o egzotycznych nazwach i jakości. Nie uświadczy się polskiej wódki, jest za to z „N”, a marketingowcy nadali jej nazwę związaną z rosyjskimi prezydentami bądź jeszcze bardziej egzotyczne.

Dlaczego nie ma podatków?

Każda sieć walczy o klienta – najlepiej robić to cenami. Mała marża, mały zysk. Duża marża, duży zysk. Mały zysk a duży koszt = zero podatku. Przeanalizujmy ten proces finansowy np. na wspomnianym już wcześniej salcesonie. Ładnie i profesjonalnie opakowana paczka salcesonu pod polski gust kosztuje np. 4 PLN. Została wprowadzona z kraju „N” do Polski na zasadzie wewnątrzwspólnotowego przesunięcia towarów (opłata celna = 0) za 3,95 PLN. Te 5 groszy różnicy nie wystarczy na pokrycie kosztów transportu, utrzymania personelu, opłaty za prąd, itp. Ten sam salceson w państwie „N”, w promocji kosztuje 2,50 PLN. Za 1,50 ten blaszak w „N” już się da utrzymać. Podobny polski salceson w sklepie „A” za podobną gramaturę kosztuje 4,20 PLN, ale sieć kupuje go za 1,50 PLN (musi on być gorszej jakości). Różnica między zakupem i sprzedażą wynosi 2,70 PLN. Z tego zysku płaci się wszystko – transport, pensje pracowników, gigantyczną amortyzację blaszaka (bo według faktur ten blaszak był 4x droższy od takiego, który zbudowałby polski przedsiębiorca), koszty prądu, wody itp. W momencie, kiedy sieć sklepów „A”, w skali miesiąca generuje zysk, polski salceson znika z półek sklepowych powodując wzrost kosztów funkcjonowania i umniejszając zysk a także powodując dramatyczne perturbacje u polskiego producenta salcesonu. Huśtawka zamówień, reklamacje i zwroty (hurtowe), opóźnienia płatności – to jest środowisko rozwoju polskiego przedsiębiorcy. Czasami udaje mu się dostąpić zaszczytu, w którym to sieć „A” wystawi jego produkt na innym rynku, np. w kraju „C”, sąsiada Polski, w ramach tzw. „tygodnia polskiego” w sieci „A”. Wprawdzie wtedy polski producent musi dać towar jeszcze taniej i zapłacić za jego promocję, ale łaska pańska konia tuczy. Mechanizm podatkowy jest następujący: sieć „A” kupuje od niego za 1,30 PLN, przesuwa fakturę do kraju „N”, nalicza marżę i sprzedaje do kraju „C” w cenie 3,95 PLN. Kto zarobił i gdzie? Myślicie, że sieć „A”? Tak, trochę. Na tym przesunięciu zarobiło tak naprawdę państwo „N”. Dlaczego? Bo tam wygenerowano zysk z marży, zapłacono podatki, utrzymano miejsca pracy, które wygenerowały podatki. A dlaczego ktoś zdecydował się płacić podatki w kraju, gdzie CIT wynosi np. 30% a nie 19%, tak jak w Polsce? Bo szefem spółdzielni „A” jest prezes, który jednocześnie jest podsekretarzem stanu ministerstwa gospodarki kraju „N”.
Czy rzeźnik, piekarz, mleczarz, rolnik i serowar bez pana prezesa i sprawnego rządu państwa „N”, tak samo by prosperował w państwie „N”? Każdy czytelnik musi sobie sam odpowiedzieć na to pytanie. Tekst ten dedykuję Panu Premierowi Piechocińskiemu, Ministrowi Gospodarki, z mottem: „jesteś chłopie z PSL-u i nie wiesz co to spółdzielnia?”.

Ostatnie wpisy

  • Telewizja kłamie8 mar 2016Pan Prezydent Miasta Chorzów mgr inż. Andrzej Kotala Rynek 1 41-500 Chorzów Szanowny Panie Prezydencie, Zwracam się do Pana z apelem o przywrócenie historycznego napisu, który widniał od marca 1981 do (najprawdopodobniej)...
  • Inicjatywa IQ20 Polska22 lut 2016Wprawdzie obiecałem inny temat, ale muszę się odnieść do tematów bieżących. Na początek kilka prostych zasad matematyki wyborczej: elektoraty się nie sumują! Jeżeli połączymy listę partii A z listą partii B to wynik wyborczy będzie słabszy niż...
  • Podatek od dużego handlu!8 lut 2016Są rzeczy które uwielbiam w życiu robić: pływać w ciepłym morzu, łowić duże ryby, obserwować dziką naturę i np. zjeść jakiś lokalny rarytas. Nie mówiąc o wypiciu dobrego trunku!
  • Kto dobije lewicę?29 sty 2016Nie ma znaczenia czy lewica ma reprezentację w parlamencie czy nie. I nie ma znaczenia czy na lewicy hegemonem będzie SLD czy jakaś inna formacja. Dopóki lewica będzie reprezentowana publicznie przez formacje takie jak: TR, UP, SLD, bądź chimerę...
  • Koniec lewicy!26 sty 2016Słowa te z pewnością nie będą na wyrost, ale w dniu 23.01.2016 zamknięto rozdział wielkiej polskiej polityki jakim był SLD. Właściwie koniec nastąpił tydzień wcześniej podczas wyborów bezpośrednich, gdzie do drugiej tury weszło dwóch kandydatów z...