Życie nasze zostało zdominowane przez marketing. Do tego stopnia, że pomieszały się pojęcia marketingu i reklamy. Zresztą trudno się dziwić, bo od wielu lat nasz rynek pracy jest zalewany przez tzw. pseudofachowców, którzy ukończyli najczęściej na jakiejś „śmieciowej” uczelni niezbyt prestiżowy kierunek, np. marketing i zarządzanie, powszechnie przez pracodawców nazywany marketingiem i sprzątaniem.
Dlaczego? Bo absolwenci tego kierunku z reguły rozumieją tylko proste polecenia. Na przykład, obrazkową instrukcję obsługi mopa lub też instrukcję prawidłowego wieszania ubrań na sklepowym wieszaku.
Natomiast mają oni pewną cechę dostosowawczą, bo są „marketing-owcami”. Zdarza się, że czasami w swoich wypowiedziach potrafią dobrać mądre słowo. Przykład. Gdy przychodzicie do banku, często słyszycie zwrot: specjalnie dla Pani/Pana przygotowaliśmy indywidualny produkt!
„Produkt” bankowy tak głęboko wsiąknął w naszą rzeczywistość, że praktycznie wszyscy klienci banków traktują to jako rzecz naturalną. A czy jakikolwiek bank wyprodukował kiedykolwiek jakikolwiek produkt? Nie. I nie tylko dlatego, że z reguły w banku pracownicy mają dwie lewe ręce, ale dlatego, że działalność bankowa w świetle prawa jest usługą i zasadniczo nie jest rozszerzona w PKD o produkcję. Tak więc nasz „produkt” bankowy jest usługą.
Dlaczego nieproduktywni pracownicy banku używają tego zwrotu? Ponieważ produkt brzmi znacznie lepiej niż usługa finansowa. Usługa w banku kojarzy się z opłatami, odsetkami, księgowością, a produkt kojarzy się z bezpośrednią konsumpcją. Marketing radości i pozytywnych emocji musi działać.
Innym słowem – wytrychem jest „inżynieria”. Na przykład, często stosowane zwroty „Rostowski dokonuje inżynierii finansowej” lub „inżynieria finansowa uniemożliwiła upadek naszej firmy”. Dlaczego ludzie bez wykształcenia inżynierskiego stosują słowo inżynieria? Bo słowo to kojarzy się z czymś pozytywnym. A przecież w wyżej wymienionych cytatach, można było użyć słów „zabieg” lub „manipulacja” finansowa.
Inżynieria ma bardzo prostą definicję. Jest to „działalność polegająca na projektowaniu, konstrukcji, modyfikacji i utrzymaniu efektywnych kosztowo rozwiązań dla praktycznych problemów, z wykorzystaniem wiedzy naukowej oraz technicznej”
Gdzie w finansach jest technika? Może to być profesjonalne, optymalne trzymanie pióra podczas wypełniania tabelek albo techniczne ułożenie papierków na półce. Idźmy dalej.
Wyższa Szkoła Bankowa w Chorzowie planuje wprowadzić studia I stopnia (i prawdopodobnie II stopnia) na kierunku INŻYNIERIA ZARZĄDZANIA.
Jak podaje w swoim informatorze, kierunek ten warto wybrać, ponieważ:
1. Absolwenci otrzymują tytuł zawodowy inżyniera.
2. Absolwenci zdobędą profesjonalną wiedzę łączącą obszary biznesu i technologii.
3. Studenci wykształcą umiejętność obserwacji, całościowej analizy i interpretacji procesów w organizacji, zjawisk w jej otoczeniu oraz integrowania wiedzy z różnych dziedzin funkcjonowania organizacji w celu podejmowania trafnych decyzji i tworzenia innowacyjnych rozwiązań.
Co będzie umiał „inżynier” inżynierii zarządzania? Będzie umiał łączyć bliżej niezidentyfikowane obszaru biznesu i technologii - na agrafkę, bądź poprzez nitowanie. Zdobędzie umiejętności ornitologiczne, bo zostanie nauczony obserwacji, będzie również umiał analizować zawartość talerza pod kątem obiadu, będzie się integrował z różnych dziedzin funkcjonowania organizacji (do końca nie wiadomo, czy terrorystycznej czy przestępczej), z pewnością będzie podejmował trafne decyzje życiowe (jakiego koloru mop zastosować, aby szybciej umyć powierzchnię płaską) i będzie tworzył innowacyjne rozwiązania ( 2x mop + taśma klejąca + para kapci = 3x większa efektywność mycia).
Czy wiecie Państwo, że od lat kształci się w Polsce inżynierów techników dentystów? Tak więc mamy inżyniera technika. Dodatkowo ten inżynier w ciągu swoich studiów licencjackich (chyba inżynierskich) miał 0 (zero) godzin zajęć z matematyki i 0 (zero) godzin zajęć z fizyki. Dlaczego inżynier? Bo bardzo trudno sobie wyobrazić magistra technika dentystę. Poza tym inżynier brzmi troszkę lepiej niż magister.
Teraz kilka przykładów moich ulubionych kierunków edukacji wyższej:
1. Zarządzanie parafią
2. Projektowanie gier
3. Okcydentalistyka
4. Nauka o rodzinie
5. Życie wśród kwiatów
6. Prognozowanie trendów w obszarach mody i designu
7. Analiza bezpieczeństwa i zagrożeń terrorystycznych
8. Asystent rodziny
9. Psychologia transportu
10. Pakowanie produktu
11. Pies w społeczeństwie – hodowla i zachowanie
Za granicą też potrafią zaskoczyć. Przez dłuższy czas usiłowałem zostać wykładowcą na uczelni, gdzie można studiować fizykę bilardu. Moja kandydatura została odrzucona. Powód: zbyt wysokie kwalifikacje.
Stosunkowo niedawno, na zajęciach ze spraw zagranicznych, rozwiązywaliśmy test. Trzeba było dodać kilka liczb. 3+2+1+5+4. Wynik to 15. Jednak miła koleżanka, siedząca obok mnie zapytała, czy mogę jej pożyczyć telefon. Po co? Po kalkulator!
Natomiast mają oni pewną cechę dostosowawczą, bo są „marketing-owcami”. Zdarza się, że czasami w swoich wypowiedziach potrafią dobrać mądre słowo. Przykład. Gdy przychodzicie do banku, często słyszycie zwrot: specjalnie dla Pani/Pana przygotowaliśmy indywidualny produkt!
„Produkt” bankowy tak głęboko wsiąknął w naszą rzeczywistość, że praktycznie wszyscy klienci banków traktują to jako rzecz naturalną. A czy jakikolwiek bank wyprodukował kiedykolwiek jakikolwiek produkt? Nie. I nie tylko dlatego, że z reguły w banku pracownicy mają dwie lewe ręce, ale dlatego, że działalność bankowa w świetle prawa jest usługą i zasadniczo nie jest rozszerzona w PKD o produkcję. Tak więc nasz „produkt” bankowy jest usługą.
Dlaczego nieproduktywni pracownicy banku używają tego zwrotu? Ponieważ produkt brzmi znacznie lepiej niż usługa finansowa. Usługa w banku kojarzy się z opłatami, odsetkami, księgowością, a produkt kojarzy się z bezpośrednią konsumpcją. Marketing radości i pozytywnych emocji musi działać.
Innym słowem – wytrychem jest „inżynieria”. Na przykład, często stosowane zwroty „Rostowski dokonuje inżynierii finansowej” lub „inżynieria finansowa uniemożliwiła upadek naszej firmy”. Dlaczego ludzie bez wykształcenia inżynierskiego stosują słowo inżynieria? Bo słowo to kojarzy się z czymś pozytywnym. A przecież w wyżej wymienionych cytatach, można było użyć słów „zabieg” lub „manipulacja” finansowa.
Inżynieria ma bardzo prostą definicję. Jest to „działalność polegająca na projektowaniu, konstrukcji, modyfikacji i utrzymaniu efektywnych kosztowo rozwiązań dla praktycznych problemów, z wykorzystaniem wiedzy naukowej oraz technicznej”
Gdzie w finansach jest technika? Może to być profesjonalne, optymalne trzymanie pióra podczas wypełniania tabelek albo techniczne ułożenie papierków na półce. Idźmy dalej.
Wyższa Szkoła Bankowa w Chorzowie planuje wprowadzić studia I stopnia (i prawdopodobnie II stopnia) na kierunku INŻYNIERIA ZARZĄDZANIA.
Jak podaje w swoim informatorze, kierunek ten warto wybrać, ponieważ:
1. Absolwenci otrzymują tytuł zawodowy inżyniera.
2. Absolwenci zdobędą profesjonalną wiedzę łączącą obszary biznesu i technologii.
3. Studenci wykształcą umiejętność obserwacji, całościowej analizy i interpretacji procesów w organizacji, zjawisk w jej otoczeniu oraz integrowania wiedzy z różnych dziedzin funkcjonowania organizacji w celu podejmowania trafnych decyzji i tworzenia innowacyjnych rozwiązań.
Co będzie umiał „inżynier” inżynierii zarządzania? Będzie umiał łączyć bliżej niezidentyfikowane obszaru biznesu i technologii - na agrafkę, bądź poprzez nitowanie. Zdobędzie umiejętności ornitologiczne, bo zostanie nauczony obserwacji, będzie również umiał analizować zawartość talerza pod kątem obiadu, będzie się integrował z różnych dziedzin funkcjonowania organizacji (do końca nie wiadomo, czy terrorystycznej czy przestępczej), z pewnością będzie podejmował trafne decyzje życiowe (jakiego koloru mop zastosować, aby szybciej umyć powierzchnię płaską) i będzie tworzył innowacyjne rozwiązania ( 2x mop + taśma klejąca + para kapci = 3x większa efektywność mycia).
Czy wiecie Państwo, że od lat kształci się w Polsce inżynierów techników dentystów? Tak więc mamy inżyniera technika. Dodatkowo ten inżynier w ciągu swoich studiów licencjackich (chyba inżynierskich) miał 0 (zero) godzin zajęć z matematyki i 0 (zero) godzin zajęć z fizyki. Dlaczego inżynier? Bo bardzo trudno sobie wyobrazić magistra technika dentystę. Poza tym inżynier brzmi troszkę lepiej niż magister.
Teraz kilka przykładów moich ulubionych kierunków edukacji wyższej:
1. Zarządzanie parafią
2. Projektowanie gier
3. Okcydentalistyka
4. Nauka o rodzinie
5. Życie wśród kwiatów
6. Prognozowanie trendów w obszarach mody i designu
7. Analiza bezpieczeństwa i zagrożeń terrorystycznych
8. Asystent rodziny
9. Psychologia transportu
10. Pakowanie produktu
11. Pies w społeczeństwie – hodowla i zachowanie
Za granicą też potrafią zaskoczyć. Przez dłuższy czas usiłowałem zostać wykładowcą na uczelni, gdzie można studiować fizykę bilardu. Moja kandydatura została odrzucona. Powód: zbyt wysokie kwalifikacje.
Stosunkowo niedawno, na zajęciach ze spraw zagranicznych, rozwiązywaliśmy test. Trzeba było dodać kilka liczb. 3+2+1+5+4. Wynik to 15. Jednak miła koleżanka, siedząca obok mnie zapytała, czy mogę jej pożyczyć telefon. Po co? Po kalkulator!