Ósmego lub dziewiątego kwietnia, jeden z niemieckich kanałów telewizyjnych wyemituje film – fabularyzowany reportaż o katastrofie smoleńskiej. Nie miałem wprawdzie okazji obejrzeć go przed premierą, jednak dane mi było poznać założenia i tezy, które ten film przedstawi.
Zanim powiem o tezie, muszę zwrócić Państwa uwagę na pewną dziwną sytuację. Otóż, za temat katastrofy smoleńskiej zabierają się znani dziennikarze dokumentaliści z innych krajów niż Polska czy Rosja. Temat ten umiędzynaradawia się. Czy to dobrze? W mojej ocenie nie. Bo wraz z umiędzynarodowieniem tego zdarzenia może dojść do rozgrywania międzynarodowych interesów politycznych a konto tej wielkiej narodowej i ludzkiej tragedii. Żadnej tragedii nie powinno się fabularyzować, a szczególnie tej, która dotyczy najważniejszych osób w państwie. I nie powinno się, pomimo działań specjalnej komisji i prokuratury, stawiać kolejnych znaków zapytania.
Dlaczego o tym piszę?
Ponieważ tezą niemieckiego dokumentu, który niebawem będziemy mogli zobaczyć, jest, że katastrofa smoleńska nie była wypadkiem lecz zamachem.
Dlaczego o tym piszę?
Ponieważ tezą niemieckiego dokumentu, który niebawem będziemy mogli zobaczyć, jest, że katastrofa smoleńska nie była wypadkiem lecz zamachem.