Wczoraj Irlandia, jutro San Marino. Z Polską może wygrać każdy

Wczoraj Irlandia, jutro San Marino. Z Polską może wygrać każdy

Dodano:   /  Zmieniono: 
"Wstyd, żenada, kompromitacja, hańba, frajerstwo. Nie wracajcie do domu" - mijają lata, a słynna okładka "Faktu" poświęcona polskim piłkarzom nie przestaje być aktualna.
Stary lis Giovanni Trapattoni dopiął swego. Włoch słusznie zauważył przed spotkaniem z biało-czerwonymi, że nasi reprezentanci w piłkę grają tylko jeżeli mają okazję do kontrataku - atak pozycyjny jest dla nich sztuką nieznaną. Trapattoni zakazał więc swoim zawodnikom atakować, dzięki czemu jego zespół nie narażał się na śmiertelnie skuteczne kontry Polaków. To poskutkowało. Biało-czerwoni - pozbawieni swojej jedynej broni - uznali, że zaczną grać w piłkę tak jak rywale z Zielonej Wyspy.

W tym momencie trzeba sobie jednak uświadomić, że próby pokonania rywala jego własną bronią najczęściej dobrze kończą się tylko w amerykańskich filmach. Długie piłki do Lewandowskiego były więc tak samo bezsensowne jak w meczach rozgrywanych w zeszłym roku, ale być może podopieczni Fornalika musieli się przekonać o tym po raz kolejny na własnej skórze. Znacznie lepiej taka gra wychodziła za to Irlandczykom. Rzut rożny, trochę zamieszania, szczęśliwa wrzutka – i dwie bramki padły.

Poza bramkarzami niewielu Polaków zaprezentowało w Dublinie jakikolwiek poziom. Na szczycie hierarchii – w kadrze jak zwykle tej negatywnej – znowu Robert Lewandowski. Tyle się mówi, że nie ma w reprezentacji z kim grać, że to nie jego wina, że koledzy odstają poziomem. A kto zawinił wczoraj, kiedy Lewandowski będąc sam na sam z bramkarzem wypuścił sobie piłkę na kilometr (no dobrze, przesadzam, ale wypuścił ją zdecydowanie za daleko)? Chyba golkiper gospodarzy, który miał czelność wyjść do przodu zamiast czekać na egzekucję w bramce. Przypomnijmy: kiedy nasza eksportowa gwiazda zdobyła ostatniego gola w kadrze prezesem PZPN wciąż był Grzegorz Lato. Od tamtej pory skończył się kalendarz Majów, a bramek Lewandowskiego w reprezentacji jak nie było tak nie ma. Najtrafniej wyczyny napastnika podsumował chyba Michał Pol na Twitterze, który zauważył, że Lewandowski w kadrze „trochę torresuje”.

Poziomem do piłkarzy dostosowali się polscy kibice. Miało być futbolowe święto - wyszło jak zwykle. Trzeba przyznać, że irlandzcy strażacy (ciekawe czy nie byli Polakami) w pełnych kombinezonach ochronnych gaszący race rzucane w pole karne Forde'a wyglądali zabawnie. Pytanie czy do śmiechu było Bońkowi, który tak bardzo chce zalegalizować pirotechnikę.

Fornalik po meczu szczerze przyznał, że spotkanie nie dało mu odpowiedzi na wszystkie pytania. Jedno z nich pewnie brzmi: czy wygramy z San Marino?

Ostatnie wpisy

  • Lenczyk i piłki lekarskie do kadry16 paź 2013Tu nie pomoże ani Jose Mourinho, ani sir Alex Ferguson. Nie będzie żadnej tiki-taki. Kadra potrzebuje Oresta Lenczyka i jego słynnych piłek lekarskich. Od zaraz.
  • Ten klub już nigdy nie będzie taki sam8 maj 2013Mówiono, że kończy się pewna epoka, gdy Pep Guardiola opuszczał FC Barcelonę. Co w takim razie powiedzieć teraz, gdy na trenerską emeryturę przechodzi niezatapialny sir Alex Ferguson?
  • Bawarska gra o tron24 kwi 20138 kwietnia 2009 roku. FC Barcelona w ćwierćfinale Ligi Mistrzów demoluje na własnym stadionie Bayern Monachium. Wszystkie cztery bramki padają w pierwszej połowie, dwie z nich strzela Messi. Bawarczykom zemsta zajęła cztery lata. Czy teraz to oni...
  • Lewandowski – kat San Marino27 mar 2013Ci z polskich kibiców, którzy po klapie na Euro 2012 dziękowali biało-czerwonym za porażkę na warszawskim Placu Defilad, zapewne odtrąbili po meczu z San Marino wielki sukces. Ja jednak ujrzałem kolejny żenujący mecz polskiej kadry, a Robertowi...
  • Boruc i Salamon pokazali charakter. Czas na Fornalika1 lut 2013Przejęcie po Franciszku Smudzie przez Waldemara Fornalika posady selekcjonera reprezentacji Polski przyjęto z dużą radością i jeszcze większymi nadziejami. Fornalik zaczął dobrze, ale szybko zaczął popełniać błędy poprzednika. Teraz ma okazję do...