Największymi płatnikami podatków do budżetu państwa i samorządów są mikro, małe i średnie przedsiębiorstwa. Powinny one funkcjonować w oparciu o jasne i równe dla wszystkich regulacje podatkowe, chroniące niewielkie firmy głównie w trudnych czasach spowolnienia rozwoju gospodarczego.
Jednym z poważniejszych obciążeń podatkowych dla niewielkich firm, stanowiących ponad połowę polskiej gospodarki, jest podatek od nieruchomości. Mimo pogarszających się warunków prowadzenia biznesu, spadającego popytu i coraz mizerniejszego wzrostu PKB gminy za wszelką cenę chcą łatać coraz większe dziury w swoich budżetach. Dlatego przez Polskę przetacza się fala decyzji o wzroście stawek podatku od nieruchomości dla firm. Jednocześnie w całym kraju kwitnie usankcjonowany ustawowo mechanizm, pozwalający wójtom, burmistrzom i prezydentom miast zwalniać z części lub całości tego podatku wybrane firmy w drodze decyzji administracyjnej, zwykle uzasadnianej „ważnym interesem podatnika”.
Tymczasem ważnym interesem każdego podatnika jest, by płacić podatki jak najniższe, a już na pewno na tyle niewysokie, by nie zagrażało to funkcjonowaniu i rozwojowi firmy. Wysyp decyzji o zwolnieniach z podatku następuje zwykle w latach poprzedzających wybory samorządowe, gdyż włodarze gmin takimi decyzjami pozyskują sobie przychylność lokalnych przedsiębiorców. System jest uznaniowy, nieprzejrzysty i często niesprawiedliwy, bo władza zwykle obdarowuje tych, których z różnych przyczyn uważa za swoich, podczas gdy przedsiębiorcy mniej zaprzyjaźnieni z rządzącymi na szczególne traktowanie nie mają szans.
Należy podjąć działania, które wyplenią tę patologię i wprowadzą prosty, zrozumiały dla każdego i nie budzący wątpliwości natury etycznej mechanizm kształtowania stawek podatku od nieruchomości dla przedsiębiorstw. Nad szczegółowymi liczbami powinni pochylić się eksperci podatkowi, ale zasada jaką proponuję jest następująca: gdy w gospodarce panuje koniunktura, łatwa do zmierzenia wzrostem PKB, podatek rośnie, ale gdy następuje stagnacja lub kryzys, stawki tej daniny publicznej zostają zamrożone lub rosną najwyżej o stopę inflacji. Jeśli jednak mamy do czynienia z recesją, podatek od nieruchomości maleje w całym kraju, a ściślej mówiąc: we wszystkich samorządach.
W praktyce, jak uważam, powinno to wyglądać następująco:
PKB rośnie o mniej niż 1 procent – obniżka podatku.
PKB pomiędzy 1 a 2 procent – zamrożenie stawek
PKB między 2 a 3 procent – podatek rośnie o stopę inflacji
PKB ponad 3 procent – wzrost podatku ponad stopę inflacji
Zastosowanie takiego mechanizmu (podane liczby mają tylko ilustrować model jego działania) pozostawi gminom swobodę w kształtowaniu polityki podatkowej, ponieważ możliwość podniesienia podatku w razie wzrostu PKB powyżej 3 procent nie będzie oznaczać takiego obowiązku. To otworzy tylko furtkę do korekty stawek w górę, z której skorzystają te samorządy, które uznają takie działania za korzystne. Ale w zamian przedsiębiorcy otrzymają gwarancję, że w czasach tak mizernego wzrostu gospodarczego jak dziś, czyli pomiędzy 1 a 2 procent, podatek nie wzrośnie. Jeśli dynamika rozwoju gospodarki spadnie jeszcze bardziej, gminy same zdecydują, czy obniżka podatku będzie tylko symboliczna i mało zauważalna dla płatników, czy bardziej zdecydowana.
Warto zastanowić się nad takim rozwiązaniem w czasach rosnącego bezrobocia, coraz większej fali upadłości małych rodzinnych firm, które są jednak w swojej masie najważniejszym partnerem państwa i samorządów w kształtowaniu budżetu. Na pewno przejrzyste reguły, gwarantujące firmom, że nikt nie będzie im przykręcał w trudnych czasach podatkowej śruby jest znacznie lepsze od uznaniowego zwalniania z podatków wybranych przedsiębiorstw.
Tymczasem ważnym interesem każdego podatnika jest, by płacić podatki jak najniższe, a już na pewno na tyle niewysokie, by nie zagrażało to funkcjonowaniu i rozwojowi firmy. Wysyp decyzji o zwolnieniach z podatku następuje zwykle w latach poprzedzających wybory samorządowe, gdyż włodarze gmin takimi decyzjami pozyskują sobie przychylność lokalnych przedsiębiorców. System jest uznaniowy, nieprzejrzysty i często niesprawiedliwy, bo władza zwykle obdarowuje tych, których z różnych przyczyn uważa za swoich, podczas gdy przedsiębiorcy mniej zaprzyjaźnieni z rządzącymi na szczególne traktowanie nie mają szans.
Należy podjąć działania, które wyplenią tę patologię i wprowadzą prosty, zrozumiały dla każdego i nie budzący wątpliwości natury etycznej mechanizm kształtowania stawek podatku od nieruchomości dla przedsiębiorstw. Nad szczegółowymi liczbami powinni pochylić się eksperci podatkowi, ale zasada jaką proponuję jest następująca: gdy w gospodarce panuje koniunktura, łatwa do zmierzenia wzrostem PKB, podatek rośnie, ale gdy następuje stagnacja lub kryzys, stawki tej daniny publicznej zostają zamrożone lub rosną najwyżej o stopę inflacji. Jeśli jednak mamy do czynienia z recesją, podatek od nieruchomości maleje w całym kraju, a ściślej mówiąc: we wszystkich samorządach.
W praktyce, jak uważam, powinno to wyglądać następująco:
PKB rośnie o mniej niż 1 procent – obniżka podatku.
PKB pomiędzy 1 a 2 procent – zamrożenie stawek
PKB między 2 a 3 procent – podatek rośnie o stopę inflacji
PKB ponad 3 procent – wzrost podatku ponad stopę inflacji
Zastosowanie takiego mechanizmu (podane liczby mają tylko ilustrować model jego działania) pozostawi gminom swobodę w kształtowaniu polityki podatkowej, ponieważ możliwość podniesienia podatku w razie wzrostu PKB powyżej 3 procent nie będzie oznaczać takiego obowiązku. To otworzy tylko furtkę do korekty stawek w górę, z której skorzystają te samorządy, które uznają takie działania za korzystne. Ale w zamian przedsiębiorcy otrzymają gwarancję, że w czasach tak mizernego wzrostu gospodarczego jak dziś, czyli pomiędzy 1 a 2 procent, podatek nie wzrośnie. Jeśli dynamika rozwoju gospodarki spadnie jeszcze bardziej, gminy same zdecydują, czy obniżka podatku będzie tylko symboliczna i mało zauważalna dla płatników, czy bardziej zdecydowana.
Warto zastanowić się nad takim rozwiązaniem w czasach rosnącego bezrobocia, coraz większej fali upadłości małych rodzinnych firm, które są jednak w swojej masie najważniejszym partnerem państwa i samorządów w kształtowaniu budżetu. Na pewno przejrzyste reguły, gwarantujące firmom, że nikt nie będzie im przykręcał w trudnych czasach podatkowej śruby jest znacznie lepsze od uznaniowego zwalniania z podatków wybranych przedsiębiorstw.