Białoruś – „never ending story”

Białoruś – „never ending story”

Prawie trzy i pół godziny trwała narada w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów (w sali mającej jakże symbolicznego patrona – ś.p. Annę Walentynowicz) z udziałem premiera Mateusza Morawieckiego, wicemarszałków Sejmu i Senatu, Ryszarda Terleckiego i Marka Pęka oraz ministrów spraw wewnętrznych, obrony narodowej i spraw zagranicznych: Mariusza Kamińskiego, Mariusza Błaszczaka i Zbigniewa Raua, a także szefa KPRM-u Michała Dworczyka, szefa gabinetu politycznego premiera Krzysztofa Kubowa, rzecznika rządu Piotra Muellera oraz przedstawicieli partii opozycyjnych. Byłem tam zaproszony jako szef delegacji Parlamentu Europejskiego UE-Rosja, także zapewne dlatego, że nasze, Polski międzynarodowe działania w sprawie polityki wschodniej UE, w tym Białorusi, mają szczególnie duże znaczenie. Nie będę zdradzał przebiegu narady, bo miała ona charakter poufny. Jedno jest pewne – i o tym mówiłem w swoim wystąpieniu – że działania rządu i opozycji ponad podziałami politycznymi wzmacniają pozycję Polski na arenie międzynarodowej i zwiększają wpływ naszego państwa na unijną politykę wschodnią i unijną narrację wobec Białorusi.

Zatem o przebiegu narady – ani słowa. Natomiast jeżeli chodzi o meritum, to mówiąc starym, polskim przysłowiem: „dłużej klasztora niż przeora”. Tłumacząc to na język politycznego konkretu: rządzący Białorusią od 23 lat Łukaszenka odejdzie wcześniej lub później – a Białoruś zostanie. Oczywiście rosyjskie wpływy na Białorusi nie znikną, jak kamfora. Nie rozpłyną się ni stąd, ni zowąd.

Łukaszenka musi tolerować nawet 100-tysieczne manifestacje w samym Mińsku, ale potrafił nie tyle stłumić, co zniechęcić robotników w największych fabrykach do zaniechania strajków i wieców. Widać też, że w mniejszych miastach u naszego wschodniego sąsiada protesty te słabną lub zanikają. Przy okazji jednak, podobnie jak to było za I i II Majdaniu w Kijowie, które bardzo wzmocniły ukraińską świadomość narodową (wielu rosyjskojęzycznych Ukraińców dopiero wtedy ją odkryło), tak samo teraz w Mińsku i wielu innych miastach rozkwita białoruska świadomość narodowa. I chyba tego procesu nie da się zatrzymać, niezależnie od tego, że wiele elit opozycyjnych w Republice Białoruś zezuje w stronę Rosji, a nie Zachodu.

Łukaszenka odejdzie – choć moim zdaniem nie nastąpi to ani w najbliższych tygodniach, ani w najbliższych miesiącach. Ale w końcu to się stanie. Już dzisiaj jednak musimy myśleć, co będzie „The day after” – czyli „jeden dzień po”. W jaki sposób dzisiejszą solidarność z Białorusinami przekuć na ograniczenie wpływów rosyjskich po zwycięstwie demokracji w tym kraju albo przynajmniej po uczynieniu przez nią kilku kroków ku demokratyzacji? Oto jest geopolityczne pytanie...

Źródło: Wprost

Ostatnie wpisy

  • Decyzja Kongresu – i znów kluczowa rola Polski22 kwi 2024, 8:29Decyzja Kongresu USA, a mówiąc ściślej Izby Reprezentantów, o udzieleniu bardzo znaczącej pomocy dla naszego wschodniego sąsiada nie jest jeszcze – w sensie formalno-legislacyjnym – końcem tego długotrwałego procesu pomocowego.
  • Zachód: Bliski Wschód ważniejszy od Europy Wschodniej...15 kwi 2024, 7:54Atak Iranu na Izrael zapewne nie przerodzi się w otwartą, pełnoskalową wojnę, ale jego polityczne skutki będą daleko idące.
  • Rozmawiałem z Pellegrinim. Właśnie został prezydentem Słowacji8 kwi 2024, 8:05Wybory samorządowe w Polsce miały miejsce dzień po drugiej turze wyborów prezydenckich na Słowacji. Przy moim największym szacunku dla polskiego samorządu jednak w wymiarze międzynarodowym, w tym nawet geopolitycznym (!) elekcja u naszego sąsiada...
  • USA kontra UE, Francja kontra Bruksela czyli AI dzieli Zachód2 kwi 2024, 8:04Po cichu, z dala od kamer, toczy się dyplomatyczno- merytoryczna wojna w ramach Zachodu. Nie chodzi tu bynajmniej o różnice między eksprezydentem Donaldem J. Trumpem, a Unią Europejską, w sprawie Rosji i Ukrainy, ale o coś, o co walka toczyć się...
  • Na Słowację patrzy cała Europa25 mar 2024, 7:56Słowacja nie jest wielkim krajem, bo liczy 5,4 miliona mieszkańców, ale wybory prezydenckie u naszego południowego sąsiada mają znaczenie znacznie szersze, niż by się to mogło wydawać.