Odciąganie Turcji od Rosji leży w polskim interesie

Odciąganie Turcji od Rosji leży w polskim interesie

Andrzej Duda i Recep Tayyip Ardogan
Andrzej Duda i Recep Tayyip ArdoganŹródło:Newspix.pl / ABACA
Zakończyłem dopiero co oficjalną wizytę w Turcji. Ten kraj, pięć lat po nieudanym zamachu stanu i próbie obalenia prezydenta Erdogana, w coraz większym stopniu staje się „playmakerem” nie tylko w swoim najbliższym sąsiedztwie (Irak, Syria), ale także w Azji Środkowej (dawna Azja sowiecka) oraz w jakiejś mierze także na Kaukazie Południowym (Azerbejdżan).

Polska ma świetne relacje z Turcją. Byliśmy jedynym państwem członkowskim UE, który umożliwił wjazd do Polski obywatelom Turcji bez kwarantanny, która była obligatoryjna dla wszystkich państw spoza UE-27. Ankara doceniła ten wyjątkowy gest Warszawy.

Czytaj też:
Unia Europejska: „Bałkany, macie czekać!”

Choć na świecie obecny rok był wyjątkowo trudny ze względu na pandemię i istotne straty gospodarki globalnej, to – o paradoksie! – był to wręcz doskonały rok w stosunkach bilateralnych między Rzeczpospolitą Polską a Turcją. Po wielu latach posuchy, gdzie nie było kontaktów na najwyższym szczeblu, pomijając wizytę ówczesnego marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego w 2016 roku, w kwietniu 2021 doszło do wizyty prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzeja Dudy, który spotkał się z prezydentem Recepem Erdoganem wraz z bardzo silną delegacją rządowo-parlamentarną (m.in. z wicepremierem Piotrem Glińskim i wicemarszałek Małgorzatą Gosiewską). Skądinąd delegacja ta zaraz z Ankary odleciała prosto do Tbilisi.

Rzeczpospolita od dłuższego czasu stara się realizować politykę znaczoną hasłem: „Odlegli sąsiedzi – bliscy przyjaciele”. Ostatnio jednak obie strony starają się, aby słowo „odlegli” zastąpić lekko paradoksalnie brzmiącym pojęciem „bliscy sąsiedzi”.

6 października do Polski przyjechał szef MSZ Turcji Mevlüt Çavuşoğlu (miałem okazję spotkać się z nim „sam na sam” w Brukseli w maju tego roku) - spotkał się ze swoim polskim odpowiednikiem Zbigniewem Rauem, ale też gościł u prezydenta RP. Wizyta ta nie była często spotykanym, dyplomatycznym „bla-bla-bla”, ale zakończyła się dwoma konkretnymi decyzjami. Po pierwsze Polska dokonała, jako pierwszy kraj członkowski NATO i UE, zakupu znaczącej ilości tureckich dronów i to za imponującą kwotę 270 milionów dolarów. Po drugie, Turcja zaserwowała nam bezcenne usługi wywiadowcze w kontekście imigrantów z Iraku, którzy chcą nielegalnie wtargnąć na terytorium Rzeczypospolitej, przekraczając granicę białorusko-polską.

Czytaj też:
Niemiecka europosłanka wsparła Polskę. „Obawy dot. Nord Stream 2 były uzasadnione”

Służby tureckie mają dobrze spenetrowaną sytuację w Iraku – to głównie z tego kraju i Syrii przybyło do Turcji 4,2 miliona uchodźców!

Zakup dronów był ze strony Polski polityczną demonstracją. Odciąganie Turcji od Rosji i podkreślenie jej ważnej roli w NATO leży w polskim interesie.

Źródło: Wprost