Ekoostrzeżenie: pluszowy słoń zniszczy psychikę twojego dziecka

Ekoostrzeżenie: pluszowy słoń zniszczy psychikę twojego dziecka

Dodano:   /  Zmieniono: 
Grupa ekologów z Bielska-Białej żąda od IKEI wycofania ze sprzedaży pluszowych pacynek, które rzekomo źle wpływają na dzieci. Powód? Cyrkowe ubranka pluszaków mogą służyć promowaniu idei… wykorzystywania zwierząt przez człowieka. Czyli nic nowego, drodzy czytelnicy. Prace nad lekiem na głupotę wciąż trwają.
Zanim wykąpię naszych kochanych ekologów w błocie, od którego cera bynajmniej nie pięknieje, pozwólcie, że przedstawię głównych bohaterów naszej makabreski. Słonik z IKEI mierzy 30 centymetrów, nosi elegancki melonik, stylową muchę i czarną pelerynkę. Pluszak uśmiecha się do nas szeroko – ale nie dajcie się zwieść temu uśmiechowi. To tylko pozory. W rzeczywistości słonik i jego przyjaciele - małpka i lwiątko - są wytresowanymi niewolnikami skazanymi na wegetację w cyrku, a uśmiechać się nauczył ich przy pomocy pałki i prądu zły i podstępny człowiek. Tak przynajmniej twierdzą ekologowie - bo przeciętny dzieciak spacerujący po IKEI (sieci, swoją drogą, arcyekologicznej) na widok pluszaka zakrzyknie: „jaki fajny misiek!" i pobawi się słonikiem w meloniku dwa-trzy tygodnie, po czym wyśle go na zabawkową emeryturę.

I tyle. Koniec historii. Aż szkoda czasu na napisy końcowe - rozczarowani widzowie wychodzą z sali kinowej z niedojedzonym popcornem. Ech, tyle kukurydzy się marnuje – bo popcorn poza salą kinową nagle traci smak i ląduje w koszu. A przecież dzięki tej kukurydzy można byłoby wyprodukować biopaliwo, które zeżre wam silnik. A co?!? Myśleliście, że napiszę "nakarmić głodnych"? Wolne żarty - najpierw planeta, a dopiero potem ludzie! Panie, co pan mi tu świecisz stuwatową żarówką? Chcesz pan nas wszystkich pozabijać?!? Niech pan popyta ekologów - już oni panu wyjaśnią dlaczego ważącą niespełna 6 kwadrylionów kg i liczącą sobie 4,6 miliarda lat planetę czeka zagłada z powodu złowrogiego papierka po batoniku. Być może z rozpędu wytłumaczą również, że słonik w meloniku zryje waszemu dziecku psychikę.

Każdy z nas spotkał je kiedyś na swojej drodze. Każdy z nas przynajmniej raz poczuł na swoim karku ich mrożący limfę w pachach oddech. Nawet najtwardsi i najmężniejsi z nas miękli, słysząc w środku głuchej nocy ich potworny skowyt. Dzieci. Małe potwory w kolorowych kalesonach, które czekają tylko na okazję, by popieścić prądem bezbronnego słonia. Jak to się stało, że niewinnym brzdącom wyrosły kły i pazury? Gdzie popełniliśmy błąd? Czemu nie zauważyliśmy nadchodzącej katastrofy? Przecież z kajecikiem w ręku oglądaliśmy co tydzień telewizyjną nianię i zamieniliśmy kapeć do klepania w pupę na wymarzone przez nasze pociechy smartfony, laptopy, pluszaki... Zaraz, zaraz. Pluszaki?!?

No i masz ci los. Kto by pomyślał - pluszaki... "Słonik w kapeluszu stojący na dwóch nogach? Dziecko skojarzy takie zwierzątko z taką sytuacją. Trudno to zaakceptować" - twierdzi psycholog dziecięcy prof. Hanna Jaklewicz. I już wszystko wiemy. Jacy psychologowie, takie wychowanie dzieci i taka rzeczywistość. Chuchamy i dmuchamy na dzieci, bezstresowym wychowaniem przygotowujemy je do życia w zupełnie nie bezstresowym świecie, dobieramy starannie najwydajniejsze i najefektowniejsze programy edukacji i zapominamy, że dziecko to człowiek, a nie program i że jego wrażliwości nie da się zakodować na całe życie. Pluszak w meloniku? Psychika dziecka w niebezpieczeństwie! Ten i tamten ekspert już przewiduje dziecięce skojarzenia (te najgorsze rzecz jasna). A co z dziecięcą wyobraźnią? Nie wiem jak to jest w XXI wieku, ale za mojego dzieciństwa nie miała ona granic i żadna pani profesor nie była w stanie przewidzieć jakimi krętymi ścieżkami podążą moje myśli...

A ekolodzy? Ci z bielskiego klubu na co dzień ratują konie przed rzeźnią, interweniują, gdy zwierzęta są źle traktowane, chronią naturalne środowiska płazów przed zniszczeniem i organizują dziesiątki innych akcji, za które chwała im. No ale co z pluszakami? Cóż - ekoaktywiści na całym świecie kierują się w swoich działaniach szlachetnymi pobudkami i wrażliwością, której większość z nas powinna im pozazdrościć. Niestety, raz na jakiś czas przywiążą się do brudnych drzew lub namalują wielkimi literami "STOP CO2" na kominach fabrycznych z których wydobywa się para wodna, dzięki czemu przylega do nich łatka bezmyślnych oszołomów, której długo nie odprują nawet jeśli wspaniałomyślnie, lecz medialnie nieciekawie dokarmiają sarny i skrupulatnie ustalają liczebność populacji żab.

I tak to już jest na tym łez padole. Kilo gorzkiej niesprawiedliwości, kawał słonej błazenady i mała szczypta słodkiej normalności. Aż się niedobrze robi. I tylko dzieci mi szkoda - dzięki psychologom z gazet dla gospodyń i nadopiekuńczym rodzicom w ogóle nie spodziewają się prawdziwego smaku rzeczywistości.

Ostatnie wpisy

  • Dlaczego jestem za igrzyskami w Krakowie18 mar 2014Od listopada ubiegłego roku Kraków walczy dzielnie o igrzyska olimpijskie. Na forach internetowych i portalach społecznościowych dumni Polacy żywo kibicują stolicy Małopolski, przypominając o niedawnym olbrzymim sukcesie organizacyjnym...
  • Nasze dzielne Biniendy29 paź 2013Halo, halo, nie wiem, czy mnie dobrze słychać, dzwonię z wiadra. Proszę wybaczyć moją nieskładną narrację. To eksperyment myślowy bardziej, niźli wpis na bloga.
  • O "logice" homofobów15 paź 2013Przeciwnicy wprowadzenia małżeństw jednopłciowych powinni zadać sobie jedno ważne, ale to bardzo ważne pytanie: co ich legalizacja zmienia w moim życiu? Podpowiem. Odpowiedź brzmi: NIC.
  • A to Polska właśnie (1): Pięknie brzydko, radośnie smutno31 sie 2013Pewna amerykańska dziennikarka odwiedziła Polskę na festiwalu rockowym. Pisała zszokowana w reportażu: szaro, brudno, smutno, czuć drugą wojnę, swastyki na murach, za murami przyczajeni brutale. A krzyż jej na drogę. Nasz kraj jest fajny. Mówię to...
  • A to Polska właśnie (2): Polska krew na polskich rękach31 sie 2013Wszystkie twarze Palikota, wrzaski Niesiołowskiego czy piana Krystyny Pawłowicz to nic nowego. Polska polityka/władza zawsze była dzika, obłudna i ociekająca nienawiścią, odkąd szlachta, czyli potomkowie wojów, którzy najlepiej siekali Niemców...