Po co to robimy

Po co to robimy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Naszą rolą nie jest ochrona władzy. Żadnej władzy. Naszą rolą jest za to pokazywanie, gdzie państwo działa źle. Albo nie działa wcale. Pisanie prawdy, nawet jeśli jest bolesna.
W poprzednim wydaniu „Wprost” ujawniliśmy aferę, która zatrzęsła sceną polityczną. Ma ona wiele wymiarów i na pewno jeszcze wiele tygodni, a może miesięcy będziemy je kolejno analizować.

Kilka dni temu na terenie redakcji pojawili się prokuratorzy i funkcjonariusze ABW z żądaniem wydania nośników, na których znajdują się kompromitujące polityków nagrania. Doszło do haniebnych dla polskich organów ścigania scen, które dzięki innym redakcjom wszyscy mogli śledzić minuta po minucie. Za wsparcie, jakie okazały nam inne media, dziękujemy. Minister sprawiedliwości nie miał wątpliwości, że kierowane wobec nas żądania były bezzasadne i są blamażem prokuratury.

Z dnia na dzień pogłębiał się zamęt informacyjny wokół afery taśmowej. Przy okazji odsuwając uwagę od tego, co najbardziej istotne. A co można streścić w dwóch punktach.

1. Zawartość nagrań – opisaliśmy dwie rozmowy. W jednej minister spraw wewnętrznych podczas obiadu z prezesem NBP ustalają warunki, na jakich bank (instytucja niezależna z mocy konstytucji) może pomóc partii rządzącej wygrać wybory, dodrukowując pieniądze, i że w tym celu należy odwołać ministra finansów. Z tej rozmowy dowiadujemy się też m.in., jak można potraktować przedsiębiorcę, który przeszkadza. Poznaliśmy też szczerą opinię szefa MSW, że „państwo polskie istnieje teoretycznie”. Druga rozmowa toczy się między byłym ministrem transportu i byłym wiceministrem finansów, obecnie wiceprezesem PGNiG. Dowiadujemy się̨ z niej m.in., że Sławomir Nowak prosił Andrzeja Parafianowicza, by ukręcić́ łeb kontroli skarbowej w firmie jego żony.

Czy naprawdę ktoś może mieć wątpliwości, że opinia publiczna powinna je poznać? Że kierujemy się dobrem publicznym?

2. Te historie pokazują̨ jednak wiele więcej. Jeśli ktoś nagrywa kluczowych polityków w państwie przy obiedzie – to alarm dla polskich służb. Widzimy ich bezradność. Nie wiedziały o podsłuchach, nie potrafiły przed nimi uchronić. Taśmy zostały nagrane wiele miesięcy temu, nie wiadomo, ile ich jest. Co się̨ z nimi działo? Czy ktoś je mógł wykorzystywać? Szantażować za ich pomocą̨ polityków? Prezesów spółek? Czy użytek mogły z nich robić obce państwa?

Dlatego je ujawniamy. Paradoksalnie tylko w ten sposób można chronić państwo. Państwo, nie władzę.

Jeśli ktoś ma jeszcze wątpliwości, myli dziennikarstwo ze służbą kontrwywiadowczą. Naszą rolą nie jest ochrona władzy. Żadnej władzy. Naszą rolą jest za to pokazywanie, gdzie państwo działa źle. Albo nie działa wcale. Pisanie prawdy, nawet jeśli jest bolesna. Obraz, jaki wyłania się z tych nagrań, to kubeł lodowatej wody dla wielu osób.

Czy zła, o którym nie wiemy, nie ma? Nie, pozostaje złem. Tylko nie ma nad nim kontroli. Tak to rozumiemy.

Po ujawnieniu tej afery spodziewaliśmy się prób dyskredytowania nas, ataków. Nie myliliśmy się. Podjęliśmy decyzję, by ujawnić kulisy pracy nad tekstami dotyczącymi nagrań. Zdajemy sobie sprawę, że to może okazać się przyczynkiem do kolejnych ataków. Będziemy natomiast chronić źródła informacji o tej aferze.

Tym, którzy oskarżają nas o udział w zamachu stanu, prosimy, by przypomnieli sobie, co mówili, kiedy TVN ujawnił tzw. taśmy Beger. Mówili o korupcji politycznej, fatalnych standardach polskiej klasy politycznej. Tak jak my, wówczas pracujący w różnych innych redakcjach.

Naszą winą okazuje się to, że nie stoimy po żadnej stronie w polskiej wojnie. Daliśmy tego świadectwo w wielu publikacjach w ostatnich kilkunastu miesiącach. I wciąż staramy się wierzyć, że to jest siłą i wartością. Dlatego być może nie mamy wielu przyjaciół, za to bardzo wielu przeciwników. Mimo wszystko będziemy próbować dalej robić swoje. Dziękujemy wszystkim, którzy rozumieją dlaczego.

Premier Donald Tusk zaapelował do nas o opublikowanie wszystkiego, co mamy. Takie głosy pojawiły się też z innych mediów. Po części jest to oczywiście próba przekierowania na nas odpowiedzialności. Ale traktujemy ten apel poważnie.

Na dalszych stronach gazety znajdują się teksty opisujące pracę dziennikarzy, a także stenogramy kolejnych nagrań. Będą im towarzyszyć taśmy. Nie opublikujemy ich jednak w całości – nie ujawnimy żadnych wątków dotyczących życia prywatnego bohaterów. Nagrania w całości zaś przekażemy organom ścigania, jeśli o to wystąpią.

Sylwester Latkowski, redaktor naczelny
Zespół „Wprost”

Ostatnie wpisy

  • Za aferę ukarać dziennikarzy?16 mar 2015Za aferę ukarać dziennikarzy? Prokuratura zamierza rozważyć, czy dziennikarzom, którzy ujawnili aferę taśmową, nie postawić zarzutów karnych – dowiedział się „Wprost”.
  • Sprawa taśm jest niebezpieczna dla państwa9 mar 2015W czerwcu 2014 r. ujawniliśmy we „Wprost” sześć nagrań, których dokonano w dwóch warszawskich restauracjach. W zeszłym tygodniu wyszło na jaw, że kilka tygodni temu Centralne Biuro Antykorupcyjne przekazało prokuraturze 11 kolejnych...
  • Prawdziwe milczenie owiec1 mar 2015Kiedy media piszą o molestujących księżach, wierzymy anonimowym źródłom. Wobec kolegi zachowujemy się inaczej – mówi nam Ewa Wanat, redaktorka naczelna Polskiego Radia "RdC”. Przeraziło ja milczenie mediów po pierwszym artykule "Ukryta...
  • Tę zmowę milczenia trzeba było przerwać23 lut 2015Środowisko dziennikarskie bardzo uważnie przygląda się Kościołowi, jak radzi sobie (lub nie) w ostatnich latach z seksualnymi skandalami. Teraz pora na dziennikarzy, by pokazali własną dojrzałość w tej trudnej materii” – pisze na...
  • Latkowski: Dlaczego piszemy o Durczoku?16 lut 2015Dlaczego zajęliśmy się sprawą Kamila Durczoka i jego zachowań? Nie interesuje nas, kto ma z kim romans, kto z kim sypia i czy przypina się do łóżka kajdankami. To prywatne sprawy. Jeśli jednak w grę wchodzą biały proszek i interwencje policji,...