Buzkaszi - gra

Buzkaszi - gra

Dodano:   /  Zmieniono: 
Druga część wpisu poświęconego Buzkaszi - narodowemu sportowi Afgańczyków.
Mecz prowadzą sędzia główny hakim sar, sędzia karny hakim dżezo’ oraz sędzia pomocniczy hakim aut.

Na początku spotkania jeźdźcy ustawiają się wokół koła startowego, pośrodku którego leży korpus cielaka. Na gwizdek głównego sędziego jeźdźcy ruszają, aby dostać się jak najbliżej „piłki". Gdy cielak zostanie podniesiony do kuli siodła, czapandoz nakrywa go nogą dla większej ochrony przed upuszczeniem lub odebraniem przez rywala. Jeździec z trofeum jedzie do flagi nawrotowej stojącej na końcu placu. Po jej okrążeniu zdobywa jeden punktu. Potem, nie przerywając gry, jedzie do Koła Punktowego drużyny przeciwnej i by zdobyć następny punkt, musi zrzucić cielaka w tym kole. Gdy korpus wpadnie do koła, czapandoz unosi nahajkę, a sędziowie potwierdzają zdobycie punktu.

Podczas jazdy nie można dać sobie wyrwać cielaka, ani go upuścić. Jeśli trofeum wypadnie mu z rąk, gra zostaje zatrzymywana. Na gwizdek sędziego wznawia się ją w miejscu upadku cielaka i dokładnie z tego miejsca ponownie trzeba jechać do punktu flag nawrotowych. Po objechaniu flagi czapandoz musi jechać w do koła punktowego przeciwnika, aby wrzucić do niego korpus i zdobyć kolejny punkt. Bywa, że dwóch silnych jeźdźców rozrywa zmaltretowanego cielaka i każdy wrzuca swoją część do koła punktowego przeciwnika -wygrywa ten, którego część jest objętościowo większa. W spornym przypadku decyzja, o przyznaniu punktu, należy do sędziów spotkania.

Jak w każdej grze zespołowej zwycięstwo wymaga przyjęcia odpowiedniej taktyki walki. W Kunduzie wyjaśniono mi, że, do podnoszenia cielaka wyznaczeni są z reguły najlepsi czapandozi na najszybszych koniach. Pozostali zawodnicy osłaniają go, by utrudnić wyrwanie mu cielaka, popędzają jego konia nahajkami i blokują drogę przeciwnikowi. Używanie nahajek, wobec koni drużyny przeciwnej jest przynajmniej teoretycznie zabronione. W praktyce jednak nikt nie ogląda się na ten przepis.

W książce „Afghanistan” prof. Louis Dupree wspomina o wodnym - buzkaszi darja, - mecz toczy się nie na majdanie, lecz w płytkiej wodzie na brzegu rzeki lub jeziora. Przepisy gry są takie same, jak w tradycyjnym spotkaniu tudabarai.

REGULAMIN

Chociaż gra jest bardzo stara, dopiero w latach pięćdziesiątych Afgański Komitet Olimpijski (AKO) określił przepisy spotkania.

Zgodnie z regulaminem AKO czapandozi występują na wytyczonym boisku, ubrani są w jednolite stroje i walczą dwa razy po trzydzieści minut, z dziesięciominutową przerwą. Podczas oficjalnych meczów, zwłaszcza w Kabulu, zawodnicy zakładają stroje w swoich barwach regionalnych, więc widzowie mogą łatwo rozróżnić graczy poszczególnej drużyny.

Według przepisów AKO, w meczach w Kabulu z okazji urodzin króla brało udział osiem wyselekcjonowanych ekip. Każda drużyna miała swoją flagę z godłem regionu
- Łelojat i przypisany kolor stroju.
1- Łelojat Balch – flaga z tulipanem.
2- Łelojat Kunduz – flaga z kwiatem bawełny
3- Łelojat Dżouzdżan – flaga z wizerunkiem dywanu
4- Łelojat Farjab - flaga z baranem karakułowym
5- Łelojat Baghlan – flaga ze słonecznikiem
6- Łelojat Samangan – flaga z czerwoną różą
7- Łelojat Tachar – flaga ze strzemieniem
8- Łelojat Badachshan – flaga z koniem stojącym dęba

Powyższe flagi z godłami dzielnic zatwierdził Afgański Komitet Olimpijski

Plac do buzkaszi ma kształt prostokąta. Wewnątrz tego prostokąta znajduje się drugie pole, którego boki krótsze są o 25 metrów każdy. Linia zewnętrzna hat-e-ehtjar jest linią autową, po jej przekroczeniu przerywa się grą, natomiast granica pola wewnętrznego to linia ostrzegawcza hat-e-choredż. Sędziowie sygnalizują jej naruszenie i nakazują zawodnikom powrót na właściwy plac gry. Na jednym końcu czamanu ustawionych jest pięć (czasami jedna lub dwie) flag nawrotowych bajrakhoje dałr, w środku boiska znajduje się Koło Centralne Doireje bar doszte markazi o średnicy 4m, z którego rozpoczyna się grę przerwaną po przekroczeniu linii autowej. Na przeciwległym końcu boiska znajdują się trzy koła. Dwa z nich to Koła Punktowe Doireje halal , każde przypisane odpowiedniej drużynie. Pomiędzy nimi w odległości 25 m. od każdego znajduje się Koło Startowe Doireje bardoszte asasi, z którego grę rozpoczyna się po zdobyciu punktu, wszystkie koła po tej stronie boiska mają średnicę 4m.

Na prowincji przepisy są niezbyt rygorystyczne, nie ma takich ograniczeń jak na stadionie Gazi w Kabulu (chociażby rozmiary boiska). W Mazari Szaif majdan lub czaman ma 2 na 3 km, a liczba jeźdźców jest też dowolna, dochodzi do stu i więcej! Urok gry prowadzonej na prowincji polega na tym, iż widzowie też siedzą na koniach i razem ze swoją drużyną ganiają z jednego końca boiska na drugi, aktywnie pomagając i przeszkadzając zawodnikom.

W Kunduzie majdan stanowi dolina, gdzie tylko z jednej strony wybudowano trybunę dla honorowych gości i turystów, stoki wzniesień przy pozostałych bokach czamanu tworzą naturalne i w miarę bezpieczne trybuny.

Zawsze przed spotkaniem czapandozi, zwróceni w stronę Mekki, modlą się o szczęście i pomyślność w grze, potem następuje kilkunastominutowa rozgrzewka.

W Kabulu mecz rozgrywany jest na boisku piłkarskim, sędzia główny i zdobywca punktu, podjeżdżają pod główną trybunę, gdzie spiker zawodów wymienia imię bohatera i konia, nazwę drużyny, sponsora oraz właściciela konia.

W Kunduzie rolę megafonu sprawował jeżdżący konno pomiędzy graczami, cudacznie ubrany herold, spiker - dżorczi który zawsze bardzo dowcipnie, komentował zdarzenie, wychwalał właściciela konia, opisywał nagrody i wykrzykiwał kwotę nagrody wraz z nazwiskiem darczyńcy. Przy każdym zdobytym punkcie zachęcał widzów, by hojniej nagradzali czapandoza i naśmiewał się ze skąpców siedzących wygodnie na trybunach. Osoba dżorczi tak została opisana w książce Stanisława Miarkowskiego pod tytułem „Burubehejr”: „W przerwach działał miejscowy wesołek. Nie bardzo mogłem zrozumieć, z czego zaśmiewali się… najbliżej siedzący widzowie, wyczułem jednak, że część wesołości związana była z naszymi osobami. Może czapki, może buty lub nasza praca… … Dla mistrzów dowcipu nie ma rzeczy świętych”.

Dżorczi nie występuje podczas spotkań w Kabulu, gdyż wszelkie komunikaty ogłaszane są przez megafony, jego barwna postać przypisana jest do prowincji i jej naturalnego majdanu. Brak tej barwnej postaci odczuwałem jako okrojenie i tak ubogiej (z racji ograniczeń trybunami) miejskiej wersji spotkania.

Mecz w stolicy trwa około jednej godziny z 10 minutową przerwą. Liczba jeźdźców biorących jednorazowo w grze waha się od 5 do 15. Sędzia główny wyraża zgodę na zmianę konia lub zawodnika, a także ma prawo do przedłużenia meczu. Wygrywa drużyna, która trzy razy umieści cielaka w kole punktowym przeciwnika.

Na prowincji to od chanów i bogatych widzów zależy, jak długo będzie trwać zabawa. Oni bowiem rozdzielają premie w trakcie zawodów, więc gdy skończą się nagrody, kończy się gra.

W Kabulu na stadionie Gazi, a niektóre z nich są bardzo osobliwe:
1.- Na boisko nie wolno wwozić żadnej broni w szczególności zaś noży.
2.- Nie wolno przecinać uzdy, popręgu ani puśliska
3.- Nie wolno bić przeciwnika pięścią ani nahajką.
4.- Nie wolno odciągać konia przeciwnika za uzdę.
5.- Nie wolno przywiązywać cielaka do kuli siodła.
6.- Nie wolno zaplątywać nogi cielaka w strzemię.
7.- Nie wolno przekładać korpusu cielaka przez siodło.

Każdy, kto naruszy powyższe przepisy jest usuwany przez sędziego karnego określony czas lub może zostać odsunięty od udziału w całym meczu.

Powyższe przepisy zostały wprowadzone, aby uczynić grę bardziej bezpieczną. Jednak na prowincji stosuje się większość opisanych powyżej chwytów, a sędziowie starają się raczej nie przeszkadzać w grze i tylko czasami odgwizdują trzy rodzaje fauli:
a. - Celowe bicie przeciwnika kamczinem lub pięścią
c. - Przecinanie uprzęży przeciwnikowi
b. - próbę celowego zrzucenia jeźdźca drużyny przeciwnej z konia.

Natomiast jak zwykle, nahajki opadają na twarze, ręce i tułowia jeźdźców. Po krótkim czasie od rozpoczęcia gry czapandozi wpadają w amok, w którym nie czują bólu tylko dążą do zdobycia trofeum. Dużo mniej jest przerw i sędzia rzadko używa gwizdka, eszpelok W rzeczywistości mecze w Kabulu są tylko namiastką tego, co dzieje się w głębi kraju. Przed inwazją ZSRR na Afganistan i wojną domową, organizowane one były głównie dla władz centralnych i turystów. Jednakże występy w stolicy cieszyły się wysokim prestiżem, gdyż sława najlepszego zespołu idzie w parze z dużymi nagrodami salam i nie mniej cenionymi medalami za zwycięstwo.

Poza Kabulem ludzie mocniej przeżywają zwycięstwa i porażki swoich idoli oraz więcej się hazardują. Okres, w którym do miasta przybywają drużyny z innych regionów to ogólne święto, które posiada swój specyficzny nastrój.

Jak wyjaśniali mi w Kunduzie ludzie bezpośrednio zaangażowani w buzkaszi, przekazanie własnej wiedzy i umiejętności synom, wyszkolenie ich na jeźdźców odważnych i sprawnych to dla każdego czapandoza sprawa honoru. Tradycja ta przechodzi z ojca na syna; jej podtrzymaniu służą długie opowieściach o słynnych jeźdźcach i ich legendarnych dokonaniach oraz rady praktyczne (starszy, doświadczony zawodnik uczy młodego adepta wszystkich znanych mu sztuczek i podstępów pozwalających przechytrzyć przeciwnika).

CZAPANDOZ

Jak już wspomniałem czapandoz jest tytułem dożywotnim i cieszy on się wielkim prestiżem. Jak mi mówiono podczas oglądanych przeze mnie kilkunastu spotkań, Afgańczycy uważają jeźdźca za bohatera i za wzór godny do naśladowania. Nigdy nie słyszałem o tym, by komukolwiek odebrano tytuł.

Podczas uroczystości, spotkania czy też przyjęcia, czapandoz z reguły sadzany jest przez gospodarza imprezy na honorowym miejscu. Najczęstszym tematem rozmowy są wydarzenia z ostatnich zawodów. Pamiętam mój pobyt w Kunduzie i wieczór u Nozuk Mira po całodziennym pobycie na zawodach.

W olbrzymiej komnacie, pod ścianami, na przepięknych afgańskich, ręcznie tkanych z jedwabiu lub wełny dywanach zebrało się około czterdziestu mężczyzn w ludowych strojach. Siedząc „po turecku”, wsparci o poduszki, popijali zielony czaj, smakując, nokol i inne słodkości. Głównym tematem rozmowy był oczywiście ostatni mecz, w którym miejscowi mocno dokopali przeciwnikowi. Komplementy i „kadzenie” latały w powietrzu jak muchy nad kabulskim bazarem. Wszyscy chwalili Tosza, jego drużynę i naśmiewali się z pokonanych. Mówiono o zakładach, kto ile postawił, na kogo, ile stracił, a także chwalono pełnym głosem swoją szczodrość i hojność dla wyróżniających się czapandozów. Podczas zawodów nazwisko i imię darczyńcy ogłaszane jest zawsze przez spikera. Tu podczas kolacji przypominano tak zwanym mimochodem o własnych zasługach jako sponsora. Przechwalanie się nie jest czymś nagannym i potępianym u Afgańczyków, lecz swoistą autoreklamą podnosząca prestiż mówiącego. Ma to pewien sens, gdyż po pewnym czasie nikt nie pamięta przechwałek, ale pamięta, iż taki to a taki zrobił coś dobrego.

Potem podano prawdziwe jedzenie: kobeli palau, osz, oszak, kurma kebab, buloni, mantu i wiele innych potraw. Kuchnia afgańska jest wspaniała i bardzo urozmaicona, produkty są zawsze świeże i co ważniejsze nie zawierają w sobie grama chemikaliów ani konserwantów. Owoce są chyba najsmaczniejsze na świecie i podobno, jak utrzymują tubylcy, rośnie tu ponad siedemdziesiąt rodzajów winogron, a pyszne melony i arbuzy dochodzą do piętnastu kilogramów. Jeszcze nie raz wrócę do tego tematu i na końcu książki podam parę przepisów najpopularniejszych potraw z tutejszej kuchni.

Jeździec zaczyna przysposabiać się do zawodu jako kilkunastoletni chłopak. Pierwszymi jego ćwiczeniami są: dosiadanie konia – w siodle i bez niego, skłony i podnoszenia przedmiotów z ziemi bez. Drugi etap to krótkie jazdy galopem, kłusem i najazdami na innych trenujących rówieśników. Takie ćwiczenie wyrabia opanowanie jazdy. Następnym etapem w treningu jest markowanie walki z rówieśnikami, wdrażanie sztuczek i trików przekazywanych przez trenera. Pierwsze spotkanie adept rozgrywa w wieku lat dwudziestu. Po paru latach udanych występów, trener- mehtar zaczyna zwracać się do jeźdźca per czapandoz, jeżeli inni członkowie zespołu to podchwycą, to znaczy, iż został on zaakceptowany i „pasowany".

Idealny wiek czapandoza to 25-35 lat, ale kapitan drużyny jest zwykle starszy i z reguły nie bierze bezpośredniego udziału w walce, tylko z boku kieruje akcją drużyny wykrzykując komendy i polecenia. Czapandoz o ile nie ma własnego konia, jest utrzymywany przez swojego mecenasa – właściciela konia - chana.

Bardzo dobry czapandoz mógł zarobić 2000 dolarów w sezonie w darach w naturze zwanych salam i gotówce, oprócz tego w czasie sezonu miał pełne utrzymanie u właściciela stajni.

Pamiętam, że najlepszy czapandoz podczas meczu w Kunduzie dostał jako nagrodę trzy jedwabne płaszcze, radiomagnetofon, dwa jedwabne turbany i znaczną kwotę pieniędzy.

Dla porównania dochodów, mój Profesor z Uniwersytetu Kabulskiego w 1976 r. zarabiał 800 dolarów rocznie. A roczna pensja Profesora Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej „dochodziła„ do 360 dolarów USA. Jak widać płace zawodowych mistrzów sportu w Afganistanie zachowują podobne proporcje jak płace znanych sportowców na świecie do pensji budżetowych w Polsce. Choć niektórzy mawiają, że „dawniej było lepiej”- nie mówić.

Buzkaszi jest sportem walki, ale nie ma zbyt wiele groźnych wypadków. Z reguły, gdy jeździec spadnie z konia grę się wstrzymuje, a dobrze wyszkolony koń potrafi stanąć nad swoim panem i chronić go przed stratowaniem. Walka jest bardzo zacięta, zawodnicy najeżdżają na siebie, przepychają się, spinają konia, aby ten przednimi kopytami rozepchnął inne i zajął dogodniejsze miejsce bliżej leżącego na ziemi cielaka. W kwartalniku „Ariana” z 1975r. autor artykułu ukrywający się pod inicjałami A.H.W tak opisuje spotkanie „Rywalizacja jest bezpardonowa i mocno gardłowa, a przeciwnicy pędza na złamanie karku”.


Nahajka – kamczin jest w częstym użyciu, lecz przepisy stanowią, że nie należy bić nim przeciwnika, tylko pobudzać własnego konia, ale w ferworze i fanatycznym zaangażowaniu się w grę, krew się leje z rozbitych nosów i porozcinanych dłoni! Wszyscy biorący udział wyznają zasadę - „cel uświęca środki", podchodzą do gry bardzo poważnie i dla nikogo nie ma znaczenia jak się gra, byleby wygrać.

Ubiór

Zawodnik biorący udział w spotkaniu musi mieć specjalne ubranie, które ochroni go przed uderzeniem nahajki przeciwnika, a także zamortyzuje upadek z konia.

1.-Czapan długi i gruby pikowany płaszcz z bardzo długimi rękawami, które zastępują rękawiczki chroni ręce przed bolesnymi uderzeniami kamczina nahajki, podobnie jak reszta przyodziewku chroni tułów
2.-Szalłar- pikowane szerokie i luźne spodnie zabezpieczające uda przed kontuzja, otarciami i uderzeniami batem.
3.- Kuloh - płytka czapka watowana z pogrubionym rondem spełniająca role toczka czy też kasku ochronnego chroniąca głowę przed wszelkiego rodzaju urazami. Jest przy tym na tyle płytka, że głowa się nie poci a pot wciągany jest przez bawełnianą podszewkę, z której nakrycie jest wykonane, nie zasłania oczu.
4.- Kamczin - nahajka służąca do poganiania konia, faulowania przeciwnika, kiedy sędzia nie widzi. Nieużywaną podczas gry nahajkę jeździec trzyma w zębach.
5.- Muza - Buty do kolan mają wysokie obcasy, aby jeździec mógł zaczepić się nim za strzemię podczas podnoszenia cielaka. Wysokie cholewy zaś zabezpieczają nogi przed otarciami przez puśliska. Nogi od kostek do kolan owijane są pięciometrową bawełnianą taśmą o szerokości 5 cm., która chroni łydki przed urazem wzmacnia kości piszczelowe, a w wypadku złamania trzyma wszystko razem na miejscu.

Ostatnie wpisy