Znana holenderska dziennikarka Eveline Bijlsma pisze, że Francuzi są homofobami. „Francja jest nienowoczesna”, „Francuzi są nietolerancyjni”. Według korespondentki „De Telegraaf” zdumiewa fakt, że młodzi ludzie nie akceptują małżeństw tej samej płci, a tym samym adopcji dzieci przez homoseksualistów.
W artykule pt. „Francja rzeczywiście jest mało nowoczesna” Bijlsma ubolewa nad faktem, że tak słynąca z tolerancji i będąca kolebką europejskiej demokracji poddaje w wątpliwość to, co wedle autorki jest oczywiste. Czyli powszechna zgoda na małżeństwa tej samej płci, prawo do adopcji i swobodnej prokreacji poprzez surogatki. Pisze: „...ta manifestacja dla wszystkich, jak ją nazwali organizatorzy, w myśl prawa „małżeństwo dla wszystkich” nie była manifestacją dla wszystkich. Była to manifestacja tych, którzy chcieli narzucić swój styl życia innym”. Chodzi o niedawną, olbrzymią demonstrację w Paryżu obrońców „mamy i taty” jako podstawowej komórki społecznej. Rodziców obojga płci.
I dalej czytamy w artykule: „byłam zaskoczona widząc ludzi w moim wieku (30 lat) którzy nie chcą wprowadzenia tego prawa. Wśród ludzi z którymi rozmawiałam, byli między innymi członkowie rodziny de Bergerac. Jeden z nich powiedział, że w sumie to nie ma nic przeciwko gejom, ale nie zgadza się na ich małżeństwa i aby było to akceptowane przez społeczeństwo. Uważam że jest to homofobia i nietolerancja”.
Eveline Bijlsma podkreśla, że dla mieszkańca Holandii nie ma w tym nic nadzwyczajnego, prawo do zawierania małżeństw przez pary homoseksualne zostało wprowadzone w 2001 roku. Dziś jest to całkowicie wpisane w tamtejszy styl życia, obyczajów, a rozwody par homoseksualnych są tak samo częste jak rozwody innych par.
I jeszcze na koniec: „ale Hollande wprowadzi to prawo. Jeśli tego nie zrobi, będą go krytykować jeszcze bardziej. Tekst ustawy będzie głosowany w marcu i mam nadzieję, że za rok, nikt już nie będzie o tym wspominał”.
Wedle holenderskiej dziennikarki nie akceptowanie przez kogoś prawa do adopcji przez gejów równa się z byciem homofobem.
Ciekawa teza.
Holandia istotnie szczyci się tym prawem od dawna. Po Westerborku i wojnie w Indonezji, chęć pokazania wszelakiej tolerancji jest w tym kraju nachalna. Religią w Holandii jest czek bankowy, cnotą narodowe skąpstwo. Holendrzy biorą sobie za żony Polki albo Indonezyjki, a pary gejowskie adoptują małych Koreańczykow lub Hindusów. Ulubionym smakołykiem jest tam mortadela o walorach papieru toaletowego, a rozrywką sztachnąć się w sobotni wieczór. Burowie z czasów Wielkiego Treku przewracają się w grobach. I chyba dobrze, że kiedyś opuścili Holandię i zasiedlili równiny od Weldu po Stellenbosh. Przynajmniej mieli kręgosłup moralny. Sami Holendrzy zasilą skansen narodowy jako wymierająca rasa. Ich aktywne centrum będzie się mieściło w Amstelveen, gdzie znajduje się najwięcej domów starców. Kraj zasiedlą nowe, mieszane słowiańsko-azjatyckie pokolenia.
Francuzi mają, oprócz wielkiego przywiązania do siebie samych, szacunek do narodowej cnoty jakim jest pycha z osiągnięć przodków. Oprócz sztuki, architektury, bogactwa smaków jest także prawo i Napoleon. Francuzi, w przeciwieństwie do Holendrow chodzą co niedzielę do kościoła i modlą się do Pana Boga. Nie odrzucili definitywnie religii i nie odrzucili dogmatów społecznych, a więc kształtu swojej rodziny. Sarkazm Holenderki wynika tylko z ułomności tamtego społeczeństwa. Braku bogactwa wyobraźni i poczucia humoru. Francuzi dalecy są od szowinizmu i homofobii choć to jednak arcybiskup Lyonu, Philippe Barbarin stwierdził, że małżeństwa gejów to otwarta droga do poligamii i kazirodztwa.
W niedawnej paryskiej demonstracji wzięli udział nie aktywiści katoliccy, śpiewające baby w moherach lecz młodzież. I pary małżeńskie. Obojga płci.
Czy to szokuje?
Nie.
Po prostu tak jest. Ale Hollande i tak wprowadzi swoje prawo. 67% Francuzów chce na ten temat referendum. Lecz prezydent już zapowiedział, że go nie będzie. On sam ma 36% poparcia. Bardzo mało. Tym bardziej to prawo wprowadzi.
I dalej czytamy w artykule: „byłam zaskoczona widząc ludzi w moim wieku (30 lat) którzy nie chcą wprowadzenia tego prawa. Wśród ludzi z którymi rozmawiałam, byli między innymi członkowie rodziny de Bergerac. Jeden z nich powiedział, że w sumie to nie ma nic przeciwko gejom, ale nie zgadza się na ich małżeństwa i aby było to akceptowane przez społeczeństwo. Uważam że jest to homofobia i nietolerancja”.
Eveline Bijlsma podkreśla, że dla mieszkańca Holandii nie ma w tym nic nadzwyczajnego, prawo do zawierania małżeństw przez pary homoseksualne zostało wprowadzone w 2001 roku. Dziś jest to całkowicie wpisane w tamtejszy styl życia, obyczajów, a rozwody par homoseksualnych są tak samo częste jak rozwody innych par.
I jeszcze na koniec: „ale Hollande wprowadzi to prawo. Jeśli tego nie zrobi, będą go krytykować jeszcze bardziej. Tekst ustawy będzie głosowany w marcu i mam nadzieję, że za rok, nikt już nie będzie o tym wspominał”.
Wedle holenderskiej dziennikarki nie akceptowanie przez kogoś prawa do adopcji przez gejów równa się z byciem homofobem.
Ciekawa teza.
Holandia istotnie szczyci się tym prawem od dawna. Po Westerborku i wojnie w Indonezji, chęć pokazania wszelakiej tolerancji jest w tym kraju nachalna. Religią w Holandii jest czek bankowy, cnotą narodowe skąpstwo. Holendrzy biorą sobie za żony Polki albo Indonezyjki, a pary gejowskie adoptują małych Koreańczykow lub Hindusów. Ulubionym smakołykiem jest tam mortadela o walorach papieru toaletowego, a rozrywką sztachnąć się w sobotni wieczór. Burowie z czasów Wielkiego Treku przewracają się w grobach. I chyba dobrze, że kiedyś opuścili Holandię i zasiedlili równiny od Weldu po Stellenbosh. Przynajmniej mieli kręgosłup moralny. Sami Holendrzy zasilą skansen narodowy jako wymierająca rasa. Ich aktywne centrum będzie się mieściło w Amstelveen, gdzie znajduje się najwięcej domów starców. Kraj zasiedlą nowe, mieszane słowiańsko-azjatyckie pokolenia.
Francuzi mają, oprócz wielkiego przywiązania do siebie samych, szacunek do narodowej cnoty jakim jest pycha z osiągnięć przodków. Oprócz sztuki, architektury, bogactwa smaków jest także prawo i Napoleon. Francuzi, w przeciwieństwie do Holendrow chodzą co niedzielę do kościoła i modlą się do Pana Boga. Nie odrzucili definitywnie religii i nie odrzucili dogmatów społecznych, a więc kształtu swojej rodziny. Sarkazm Holenderki wynika tylko z ułomności tamtego społeczeństwa. Braku bogactwa wyobraźni i poczucia humoru. Francuzi dalecy są od szowinizmu i homofobii choć to jednak arcybiskup Lyonu, Philippe Barbarin stwierdził, że małżeństwa gejów to otwarta droga do poligamii i kazirodztwa.
W niedawnej paryskiej demonstracji wzięli udział nie aktywiści katoliccy, śpiewające baby w moherach lecz młodzież. I pary małżeńskie. Obojga płci.
Czy to szokuje?
Nie.
Po prostu tak jest. Ale Hollande i tak wprowadzi swoje prawo. 67% Francuzów chce na ten temat referendum. Lecz prezydent już zapowiedział, że go nie będzie. On sam ma 36% poparcia. Bardzo mało. Tym bardziej to prawo wprowadzi.