Na trzy dni przed piątą rocznicą katastrofy smoleńskiej, miesiąc przed wyborami prezydenckimi z prokuratury wycieka stenogram wydarzeń na pokładzie TU-154. Przeczy on wcześniejszym zapisom z kokpitu. Chyba już czas na śledztwo komu tak bardzo zależy na sparaliżowaniu państwa.
To nie pierwszy raz gdy prokuratura kompromituje się i demonstruje brak profesjonalizmu. Przesyła sprzeczne komunikaty, zmienia zdanie, w przeddzień rocznicy oferuje jakieś rewelacje. Generał Błasik raz jest, raz go nie ma w kokpicie - to już znamy. Teraz podobno znowu był. Co więcej - pił i wydawał rozkazy.
Do tych nieporadności przywykliśmy i nie to w tym wszystkim jest zaskakujące. Niezrozumiała jest postawa gabinetu. W przeciwieństwie do afery taśmowej gdzie nikt z rządzących nie chciał dyskutować o treści nagrań, tylko o nagrywających, teraz wręcz przeciwnie, ani słowa o przeciekach. Mało tego doradca pani Premier, mistrz świata w mieszaniu brudnej wody w szklance
- Michał Kamiński pierwsze co oznajmił to: "Stenogramy, do których dotarło radio RMF każą napisać historię katastrofy na nowo".
Otóż nie panie "Misiu". To nie historia pisana jest na nowo, ale pisana jest przyszłość Polski. Komuś strasznie zależy na sprowokowaniu awantury, publicznej pyskówki i kto wie może uda się coś w Warszawie puścić z dymem. I jak cynicznie by to teraz nie zabrzmiało, to mniejsza już czy i kto był w kokpicie - pytanie kto znowu chce nam sparaliżować państwo.
Do tych nieporadności przywykliśmy i nie to w tym wszystkim jest zaskakujące. Niezrozumiała jest postawa gabinetu. W przeciwieństwie do afery taśmowej gdzie nikt z rządzących nie chciał dyskutować o treści nagrań, tylko o nagrywających, teraz wręcz przeciwnie, ani słowa o przeciekach. Mało tego doradca pani Premier, mistrz świata w mieszaniu brudnej wody w szklance
- Michał Kamiński pierwsze co oznajmił to: "Stenogramy, do których dotarło radio RMF każą napisać historię katastrofy na nowo".
Otóż nie panie "Misiu". To nie historia pisana jest na nowo, ale pisana jest przyszłość Polski. Komuś strasznie zależy na sprowokowaniu awantury, publicznej pyskówki i kto wie może uda się coś w Warszawie puścić z dymem. I jak cynicznie by to teraz nie zabrzmiało, to mniejsza już czy i kto był w kokpicie - pytanie kto znowu chce nam sparaliżować państwo.