Polityk, terrorysta, szaleniec

Polityk, terrorysta, szaleniec

Dodano:   /  Zmieniono: 
Słuchając i czytając przez ostatnie dni niektórych polityków, odniosłem wrażenie, że ktoś oszalał. Oni, media, czy ja? Zacząłem zatem zgłębiać zjawisko szaleństwa w polityce i szpiegostwie.
Poruszyło mnie przyrównywanie przez niektórych polityków Brunona K. do szaleńca. W naszej przestrzeni medialnej i mentalnej od zawsze niemal obowiązuje semantyczne równanie: terrorysta=szaleniec. To przecież takie oczywiste, Arab, islamista, terrorysta, szaleniec. I wszystko gra!

Teraz jednak, coś się stało! Polak, katolik, terrorystą? Więcej, ojciec rodziny, naukowiec i to z skąd, z Krakowa. Ktoś taki nie może być stąd, a już na pewno nie może być normalny psychicznie. Czyli szaleniec. Obraz psuje trochę Norweg, ale i to da się jakoś wytłumaczyć, też szaleństwem przecież.

W rzeczywistości sprawa nie jest taka prosta. Okazuje się, że pojecie terroryzmu słabo jest znane naszym politykom, ale szaleństwo bardzo dobrze. Tłumaczenie wyborcom, że Brunon K. to szaleniec, nie jest niczym innym jak słowem - wytrychem, albo listkiem figowym. Terroryzm to ostatni etap emanacji politycznej piramidy. Tak się dzieje odkąd uprawiamy politykę, czyli od zawsze. Najpierw jest ruch polityczny, który kwestionuje jakiś istniejący porządek prawny, religijny, narodowy, etyczny nawet i wzywa do jego radykalnej zmiany, naprawy. Na bazie takiego ruchu wyrastają grupy i organizacje ekstremistyczne, które próbują wcielać myśl w czyn. Na tym wszystkim zakwita kwiat - terrorysta. Bywa, że szaleniec, ale najczęściej nie. Hryniewiecki? IRA? Organizacja Bojowa? OUN? Można mieć poważne wątpliwości. Dlatego przyrównywanie Brunona K. do szaleńca ma oznaczać: „My nie mamy z tym nic wspólnego”. Ale tak nie jest, chociaż wielu w to uwierzy. Czyli jest normalnie. Dlaczego?

Wyniki badań Stowarzyszenia Psychiatrów Narodowych wskazują, że w Polsce ponad 40 procent społeczeństwa cierpi na różnorakie zaburzenia psychiczne. Od stosunkowo nielicznych, wymagających leczenia specjalistycznego, do dosyć powszechnych lekkich zaburzeń. I nie ma co się obrażać, czy wyciągać zbyt pochopnych wniosków.

W rankingu światowym zaburzeń psychicznych zajmujemy pierwsze miejsce. I nie ma w tym nic dziwnego, bo naród nasz ma za sobą wyjątkowe przeżycia, pełne nieszczęść, wojen i katastrof. Drugie miejsce zajmuje Szwecja z dokładnie odwrotnych powodów, czyli braku wojen, nieszczęść i katastrof. Czyli, i tak źle, i tak nie dobrze. Na pocieszenie mogę dodać, że psychiatrzy uważają zgodnie, że nie ma narodów, które są zupełnie zdrowe.

Należy zatem domniemywać, że obie części społeczeństwa mają swoje reprezentacje we wszystkich grupach społecznych, zawodach, kościołach, w tym wśród polityków, dziennikarzy i psychiatrów. Czasami widać to nawet bardzo wyraźnie. I tak powinno być. W dawnych czasach to nawet niektórzy królowie na nazwisko mieli Szalony. Na przykład szwedzki król Eryk XIV Szalony albo inny duński król, który oszalał z powodu niezaspokojonej żądzy zemsty. Pewnie w każdym kraju znalazłby się nie jeden taki władca. Pewnemu rzecznikowi prasowemu, pewnej partii wyjaśniam, że król to nie zwierzę, tylko taki polityk z dawnych lat.

Te dwie części społeczeństwa, od zarania dziejów, toczą ze sobą nieustanną walkę o dominację. Ujmując to lapidarnie, gdy zwycięża jedna to mamy pokój, a jak druga to wojnę. Wszyscy o tym wiedzą i od wielu lat w Europie zdecydowanie dominuje część nie dotknięta zaburzeniami i opiekuje się starannie częścią drugą. Wszak głęboka jest u nas tradycja miłości bliźniego. Dlatego w państwie muszą być zawody, które wolne są od ludzi z zaburzeniami, bo spoczywa na nich odpowiedzialność za wszystkich, tych z i bez.

Wśród tych zawodów jest szpieg.

Żeby szpieg mógł skutecznie szpiegować dla tych z i bez, musi być bez. Dlatego żeby zostać szpiegiem, trzeba przejść badania wyczerpujące ducha i ciało. Ducha jednak bardziej. I na dziesięciu chętnych do szpiegowania, odpada ponad 40 procent. Zatem Psychiatrzy Narodowi nie pomylili się. Ale szpieg ma trudne życie i może z czasem nabrać tych cech z, i narobić szkód. Dlatego bada się go co jakiś czas i tych z, przesuwa się tam gdzie trzeba.

Wszystko wyglądałoby dobrze, gdyby nie jedno pytanie. Kto bada psychologów i psychiatrów, nie mówiąc już o politykach? Bo czasem można odnieść wrażenie, jak się się słucha i czyta niektórych, że ci z cechami, wyznaczają normy i sposób postępowania tym bez cech i jakaś wojna polsko-polska wisi w powietrzu. Powstaje problem, kto się kim opiekuje?

W mojej nowej powieści Niewierni, pojawia się terrorysta Safir as-Salam. Polak, ale konwertyta. Niech ktoś mi udowodni, że jest on szalony.

Ostatnie wpisy

  • Zacharski wizytuje Polskę20 sty 2015Kolejne tournée po Polsce odbywa Marian Zacharski. Wybrał sobie dobry czas. Czytelnicy mają świeżo w pamięci obrazy z pogrzebu premiera Józefa Oleksego, w którym uczestniczyli niemal wszyscy politycy polscy (oprócz jednego), wypowiedzi tych z...
  • Tydzień krymskich jaj9 mar 2014Od ponad trzydziestu lat Polska nie była zagrożona, jak w ostatnich tygodniach, twierdzą zgodnie lewi, prawi politycy i dziennikarze niezależni, a dzisiaj niezależni są wszyscy. Niektórzy są też niezależni od wiedzy. Nawet szef BBN stwierdził, że...
  • Obywatelski bunt szpiegów2 sty 2014Czego ci ludzie chcą od pana Antoniego Macierewicza? Dziennikarze, komentatorzy, politycy, hejterzy wsiedli na tego biednego człowieka i jeżdżą jak na łysej kobyle. Potem idą do kasy i biorą tantiemy, wynagrodzenie, dostają nowe zlecenia i nieźle...
  • Sicz Zaporoska4 gru 2013Pójdę pod prąd i po raz kolejny narażę się bogoojczyźnianym wyznawcom teologii sienkiewiczowskiej, trawiącej od lat nasze społeczeństwo. Zakażenie wirusem "trylogiowatym" dotyczy prawie wszystkich Polaków, od Pana Prezydenta do mnie samego...
  • Nasz Homeland28 lis 2013Nasłuchałem się ostatnio entuzjastycznych opinii o serialu szpiegowskim "Homeland". Postanowiłem go obejrzeć i zasiadłem przed telewizorem z nadzieją, że doznam niezapomnianego przeżycia. I rzeczywiście, doznałem przeżycia i naszły mnie refleksje.