Nie ma tajemnic, których czas nie ujawni

Nie ma tajemnic, których czas nie ujawni

Dodano:   /  Zmieniono: 
Motto: “There are no secrets that time does not reveal”, Jean Racine, Britannicus (1669)
Powyższa sentencja, którą można tłumaczyć jako „wszystkie tajemnice w końcu ujawni upływający czas”, stanowi motto do książki Tima Weinera „Dziedzictwo popiołów. Historia CIA”. Autor miał, jak sam mówi, nadzwyczajne szczęście i trafił na ludzi pracujących w CIA w różnym czasie. Oni to otworzyli mu nieograniczony dostęp do archiwów. Książki, które powstały w wyniku studiowania tysięcy dokumentów, setek rozmów z oficerami CIA, FBI a także Pentagonu stanowią cenne źródło wiedzy o Ameryce i polityce amerykańskiej wobec całego Świata. Szczególnie cenna może być to wiedza dla mieszkańców kraju takiego jak nasz, w którym panuje niemal powszechna opinia, że nasze służby policyjne, wojsko a nawet sądownictwo dla jednych są całkowicie niewydolne i nieskuteczne, a dla drugich wszechwładne, sterujące życiem obywateli, gospodarką i całym państwem.

Według Tima Weinera, jedynym skutecznym lekarstwem na tak skrajnie różne opinie panujące w jednym kraju i w tym samym czasie jest zapewnienie w miarę swobodnego dostępu do źródeł i dokumentów. Dostęp ma być swobodny na tyle, na ile jest to możliwe ale, jak mówi Tim Weiner, możliwości ujawnienia różnych dokumentów są duże. Poza dokumentami personalnymi, które muszą być chronione na zawsze, ogromna liczba dokument ów a także rozkazów, notatek i instrukcji może zostać ujawniona już po 25 latach od chwili ich powstania .Dlaczego po 25 latach? Ponieważ tyle trwa kariera przeciętnego biurokraty. Być może u nas jest to 30 lat a w przypadku stanowisk, które są dziedziczne, jeszcze więcej. W USA pewien prawnik czekał 27 lat na rozstrzygnięcie procesu o prawo do otrzymania kopii dokumentów samego Hoovera (który sprawował swój urząd 48 lat ) - dokumenty te otrzymał właśnie Tim Weiner a były to nie tylko oficjalne dokumenty ale także prywatne zapiski szefa FBI .

W Polsce trzeba przyjąć prawo, które pozwoli na odtajnianie dokumentów po 25 latach od momentu ich powstania z kilku powodów. Nie chodzi nawet, jak w przypadku Amerykanów, o spory polityczne wokół trudnych decyzji (nawiasem mówiąc - Amerykanie nie mieli żadnego problemu z odtajnieniem akt sprawy płk Kuklińskiego, którego współpraca z CIA do dziś budzi spory; natomiast Polacy nie zrobili tego ze swojej strony). Jeśli są spory, to pokażmy wszystkie dokumenty jakie poświęcono temu tematowi - i wtedy każdy czytelnik oraz obywatel sam będzie mógł ocenić sprawę. Taką logiką kierują się amerykańskie władze zgadzając się na ujawnienie tajnych dokumentów .Tak było niedawno z ujawnieniem dokumentów związanych z pogrzebem Osamy Bin Ladena w oceanie .

Nie inaczej jest z aktami sądowymi w głośnych procesach, w których polskie sądy nie tylko nie zdołały osądzić sprawców - np. masakry w grudniu 1970 roku, zabójstwa księdza Jerzego Popiełuszki czy zabójców Grzegorza Przemyka, ale dodatkowo nie zdołano osądzić tych, którzy w procesach z lat 80-tych prawdziwych sprawców osłaniali i sterowali ówczesnymi procesami sądowymi. Niedawno przeczytałem książkę „Kryptonim Teresa, Trawa, Robot”, która jest streszczeniem nagrań i notatek powstałych podczas inwigilacji rodzin czterech oficerów uznanych za zabójców księdza Jerzego Popiełuszki. Na potrzeby tej inwigilacji pracowało kilkuset oficerów i został do tego powołany Zarząd Ochrony Funkcjonariuszy, który przez niemal 6 lat pracował nad niedopuszczeniem do ujawnienia pełnej prawdy o zabójstwie księdza Jerzego. W książce Sumlińskiego cytowane są dokumenty, z których wynika, że inwigilowano nawet członków Komisji Rokity i jego samego w czasie rozmowy z Różą Pietruszką, która domagała się powtórzenia procesu i uniewinnienia męża - płk Adama Pietruszki . Jednak jej nadzieja na sprawiedliwy proces po przejęciu władzy przez Solidarność okazała się mrzonką - a nowa władza była niemal tak samo głucha na jej prośby jak poprzednia (choć, jak się wydaje, z zupełnie innego powodu). Zasadniczą przyczyną umorzenia spraw przeciwko sprawcom zabójstw politycznych tamtego okresu są braki w dokumentach SB. Róża Pietruszka uważała, że mąż jej powinien siedzieć na ławie oskarżonych razem z Ciastoniem i Kiszczakiem, ponieważ jego jednostka realizowała po prostu polecenia obu generałów. Dokumenty o których mowa, jeśli zostaną ujawnione, pomogą historykom wyrobić sobie pogląd na najgłośniejsze sprawy z lat 1949-1989 .

O jakie dokumenty chodzi? O akta sądowe spraw już umorzonych lub zakończonych prawomocnym wyrokiem sądu. Polskie prawo pozwala na ujawnienie takich dokumentów, jeśli występuje ważny interes społeczny. Ponadto chodzi o kluczową w sprawie notatkę sporządzoną przez Władysława Ciastonia, zastępcę Kiszczaka, określaną w dokumentach jako „Plan dotarcia do księdza Jerzego Popiełuszki”. Na tej notatce generał Kiszczak dopisał podobno ręcznie „Dusza się rwie ale wizyta...” - dopisek ten oznacza oczywiście wizytę Papieża w ojczyźnie w 1983 roku, ale oznacza też, że po wizycie plan przedstawiony generałowi Kiszczakowi do akceptacji może być realizowany. Być może w dokumentach MSW z tamtego okresu, jak to często bywa, znajdują się dowody pośrednie istnienia „Instrukcji dotarcia do księdza Jerzego”. Jest to istotne, ponieważ w tym czasie, w tych warunkach, dotarcie może oznaczać umieszczenie agenta blisko księdza, zebranie materiałów kompromitujących księdza, próbę werbunku i - w razie niepowodzenia -  zlikwidowanie czyli zamordowanie z ukryciem ciała zamordowanego. Wszystkie te czynności zostały podjęte wobec księdza Jerzego. Nie ma zatem powodu aby w tych działaniach MSW dopatrywać się jakiejkolwiek samowoli oficerów. A jeśli tak to ich proces, jak można wnioskować na podstawie dokumentów cytowanych w książce Sumlińskiego, był tylko starannie zaplanowaną mistyfikacją .

I tego chciała dowieźć Róża Pietruszka przychodząc do Jana Marii Rokity w końcu 1989 roku. Obecnie, niemal 24 lata później, czas odsłonić i tę tajemnicę.