Poseł - czyli kto?

Poseł - czyli kto?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Do tematu "Poseł - czyli kto?" będę powracał. Moje dwuletnie doświadczenie sejmowe chcę wykorzystać w dyskusji o roli polskiego parlamentarzysty. Mam głęboko w pamięci artykuł 104 Konstytucji: Posłowie są przedstawicielami Narodu. Co zrobić, by nasi wyborcy nie dodawali cudzysłowu? Nazywając nas ironicznie "wybrańcami narodu".
Na sejmowym korytarzu zapytano mnie wczoraj: czy naprawdę było warto? Czy warto było organizować w środę nadzwyczajne posiedzenie Sejmu, trwające raptem dwie i pół godziny? I zmuszające ponad 400 posłów do przyjazdu do Warszawy. Czy uchwała popierająca Ukrainę warta była wydania z kieszeni podatnika pół miliona złotych?

Na tyle wyliczyła koszt tej krótkiej sesji kancelaria Sejmu. Nie zgadzam się z tym wyliczeniem. Bo przecież budynki sejmowe, ogrzane i oświetlone, codziennie kosztują. Puste lub pełne. Hotel poselski również. Pracownicy sejmowi pracują niezależnie od obecności posłów. I tak dalej. Ale oczywiście jakiś koszt tej sesji był. Głównie przyjazdu i powrotu posłów. Moim zdaniem, mogło to być około 200 tysięcy złotych. Ale nie chodzi o spór o koszty.

Tak! Warto było zwołać w tym tygodniu nadzwyczajne posiedzenie Sejmu. Zresztą sam namawiałem posłów Twojego Ruchu, by o takie posiedzenie wnioskować już dwa tygodnie temu. Gdy na ulicach Kijowa pojawiły się dziesiątki ofiar.

Mam głęboko w pamięci artykuł 104 Konstytucji: Posłowie są przedstawicielami Narodu. I nie tylko komentatorzy, nie tylko profesorowie specjaliści, inne "gadające głowy" - ale przede wszystkim posłowie musieli zabrać głos w sprawie Ukrainy. Mając po temu mandat wyborców!

Nie może być tak, że na Ukrainie giną ludzie - jak na Majdanie. Na Ukrainie zmienia się rząd. Na Ukrainie toczy się walka co Krym. O "być albo nie być" suwerennej i jednej Ukrainy. A Polski Sejm na to NIC. Bo w Sejmie są zimowe ferie.

Jeśli artykuł 104 Konstytucji coś dla nas znaczy, to musiał zebrać się Sejm. Szybko! By w imieniu Narodu poprzeć Ukrainę. To właśnie zrobiliśmy.

Polski Sejm i Senat kosztują podatników półtora miliona złotych dziennie. Tak, prawie półtora miliona złotych dziennie! Odliczając noc, wychodzi 100 tysięcy złotych na godzinę. Zróbmy coś, żeby było taniej. Zmniejszmy ilość posłów. Zlikwidujmy Senat. Poszukajmy innych oszczędności - w administracji. Sprzedajmy stado czarnych limuzyn czekających na parkingu. Zawsze można przecież zadzwonić po taksówkę. Jako poseł Twojego Ruchu - jestem za tańszym państwem!

Ale...
Ale nie przeliczajmy każdej uchwały na złotówki. Bo akurat ta ostatnia o solidarności Polski z narodem ukraińskim była warta znacznie więcej niż te 200 tysięcy.

Ostatnie wpisy

  • Moja grecka Wielkanoc27 mar 2016Grecja jest jednym z nielicznych krajów świata, w których chrześcijaństwo jest konstytucyjnie uznane za religię państwową. Mówiąc wprost: nie ma rozdziału kościoła i państwa. Dlatego nie może dziwić wszechobecność duchownych podczas świąt...
  • Edukacja przed12 lut 2016Nigdy nie zażywałem i nie będę zażywał pigułki "dzień po". Ten temat zainteresował mnie po doniesieniach prasowych, że sprzedaż "tabletki po" bije rekordy popularności. Będąc jeszcze w Sejmie bardzo mocno wspierałem kierunek zmierzający do pełnej...
  • Urząd5 gru 2015To nie sędziowie Trybunału Konstytucyjnego są celem "zamachu" rządzących. Na celowniku PiS-u są ponad dwa miliony polskich przedsiębiorców.
  • Trybunał albo śmierć28 lis 2015Platforma Obywatelska zawsze dbała o białe rękawiczki swoich polityków. PiS robi to gołymi rękami.
  • Wiejska od kuchni25 sie 2015Gdy usiedliśmy przy kawie, powiedział krótko. Prezesowi zależy, abym został posłem następnej kadencji. Dlatego chciałby wspomóc moją kampanię. Oczywiście legalnie! Po czym przeszedł do rzeczy.