Wszystko już było.
Wprost.pl pięć lat temu pisał o angielskim miasteczku , w którym na dworcu kolejowym wprowadzono zakaz całowania się. Powód był prozaiczny, całujące się pary tamowały ruch podróżnych. Uznając jednak, że bez całowania życie jest nudne, władze kolei wyznaczyły specjalne strefy dla całujących się par. Takie, jak dla palaczy. Znacznie poważniej wygląda zakaz całowania się w szkole w Nowym Dworze Gdańskim. Bo całujący się tam uczniowie sieją zgorszenie.
Pani dyrektor zespołu szkół w Nowym Dworze Gdańskim wprowadziła na terenie szkoły zakaz "nadmiernych kontaktów fizycznych". Łamiący zakaz - mogą mieć obniżony stopień z zachowania. W pierwszej chwili myślałem, że chodzi o szkolne bójki. Dać komuś z liścia - jeszcze ujdzie. Ale zakazuje się puszczać krew z nosa lub pozbawiać uzębienia. Ale nie! Zgorszenie sieje nie szkolny bandzior, ale całująca się para. Uczeń tej szacownej szkoły nie ma prawa przytulić bliskiej mu uczennicy i pocałować. A już dwóch uczniów (lub dwie uczennice) razem. Zgroza! Pała z całowania.
Badania pokazują, że 90 procent uczniów nie lubi szkoły. Chodzi, bo musi. I uczy się tylko tyle, ile musi. Trudno się temu dziwić, skoro najważniejszym szkolnym argumentem jest zakaz. Nic się nie zmieniło od głębokiego PRL-u. Pamiętam w moim liceum w Łodzi, też bardzo szacownym, wprowadzono limity długości i szerokości. Spódniczka uczennicy nie mogła być krótsza niż. A moje spodnie u dołu szersze niż 21 cm. Dziesiątki lat minęły, a ja to zwężanie spodni do 21 cm zapamiętałem lepiej niż budowę pantofelka z biologii. Bo wtedy najmodniejsze u chłopaków były dzwony. Czym i kogo "gorszyłem" szerokością spodni - do dzisiaj nie wiem. Był zakaz. I koniec!
Wracając do zakochanych w Nowym Dworze Gdańskim. Uczucie dwojga ludzi jest silniejsze niż głupota dyrekcji, więc ze sprawą szkolnego zakazu sobie poradzą. Więc tylko dwie uwagi.
Edukacja seksualna w szkole. Nawet dyrektorka w Nowym Dworze Mazowieckim nie wierzy, że jej podopieczni przeżyją swój "pierwszy raz" dopiero po ślubie. Może nie złamią szkolnego zakazu całowania, ale nikt nie zabroni im wspólnego spędzania czasu po szkole. Ważne, żeby wtedy wiedzieli dokładnie, na czym polega antykoncepcja.
Świecka szkoła. Czuję podskórnie, że za zakazem całowania kryje się tamtejszy katecheta. I wcale nie chodzi o to, że inni uczniowie ze wstrętem i zgorszeniem odwracają głowy od przytulającej się pary. Tylko, że na terenie szkoły naruszane są kościelne przykazania. Więc przypomnijmy, że szkoła jest świecka i państwowa. I nie obowiązuje tam katechizm.
Wszystkich uczniów z Nowego Dworu Gdańskiego pozdrawiam. Naszym celem jest Polska 2.0. I Szkoła 2.0. Której każdego dnia uczniowie dają "lajka" :)
Pani dyrektor zespołu szkół w Nowym Dworze Gdańskim wprowadziła na terenie szkoły zakaz "nadmiernych kontaktów fizycznych". Łamiący zakaz - mogą mieć obniżony stopień z zachowania. W pierwszej chwili myślałem, że chodzi o szkolne bójki. Dać komuś z liścia - jeszcze ujdzie. Ale zakazuje się puszczać krew z nosa lub pozbawiać uzębienia. Ale nie! Zgorszenie sieje nie szkolny bandzior, ale całująca się para. Uczeń tej szacownej szkoły nie ma prawa przytulić bliskiej mu uczennicy i pocałować. A już dwóch uczniów (lub dwie uczennice) razem. Zgroza! Pała z całowania.
Badania pokazują, że 90 procent uczniów nie lubi szkoły. Chodzi, bo musi. I uczy się tylko tyle, ile musi. Trudno się temu dziwić, skoro najważniejszym szkolnym argumentem jest zakaz. Nic się nie zmieniło od głębokiego PRL-u. Pamiętam w moim liceum w Łodzi, też bardzo szacownym, wprowadzono limity długości i szerokości. Spódniczka uczennicy nie mogła być krótsza niż. A moje spodnie u dołu szersze niż 21 cm. Dziesiątki lat minęły, a ja to zwężanie spodni do 21 cm zapamiętałem lepiej niż budowę pantofelka z biologii. Bo wtedy najmodniejsze u chłopaków były dzwony. Czym i kogo "gorszyłem" szerokością spodni - do dzisiaj nie wiem. Był zakaz. I koniec!
Wracając do zakochanych w Nowym Dworze Gdańskim. Uczucie dwojga ludzi jest silniejsze niż głupota dyrekcji, więc ze sprawą szkolnego zakazu sobie poradzą. Więc tylko dwie uwagi.
Edukacja seksualna w szkole. Nawet dyrektorka w Nowym Dworze Mazowieckim nie wierzy, że jej podopieczni przeżyją swój "pierwszy raz" dopiero po ślubie. Może nie złamią szkolnego zakazu całowania, ale nikt nie zabroni im wspólnego spędzania czasu po szkole. Ważne, żeby wtedy wiedzieli dokładnie, na czym polega antykoncepcja.
Świecka szkoła. Czuję podskórnie, że za zakazem całowania kryje się tamtejszy katecheta. I wcale nie chodzi o to, że inni uczniowie ze wstrętem i zgorszeniem odwracają głowy od przytulającej się pary. Tylko, że na terenie szkoły naruszane są kościelne przykazania. Więc przypomnijmy, że szkoła jest świecka i państwowa. I nie obowiązuje tam katechizm.
Wszystkich uczniów z Nowego Dworu Gdańskiego pozdrawiam. Naszym celem jest Polska 2.0. I Szkoła 2.0. Której każdego dnia uczniowie dają "lajka" :)