Nadchodzą ciężkie czasy dla polskiego szkolnictwa wyższego i Państwowej Komisji Akredytacyjnej

Nadchodzą ciężkie czasy dla polskiego szkolnictwa wyższego i Państwowej Komisji Akredytacyjnej

Dodano:   /  Zmieniono: 
Druga połowa XX wieku charakteryzowała się gwałtownym wzrostem znaczenia szkolnictwa wyższego i nauki w ówczesnym świecie. Radziecka hybryda ustrojowa okazała się, że nie jest w stanie połączyć dość szybkiego wzrostu gospodarczego z potężnym rozwojem wydajności pracy będącego podstawą intensywnego wzrostu standardu życia ludności tej hybrydy.
W takiej sytuacji zarządzający wspomnianą hybrydą jako swoistego rodzaju rekompensatę za niezrealizowane marzenia z wspomnianego zakresu uczynili przezwyciężanie analfabetyzmu i nieprawdopodobny wzrost upowszechnienia wykształcenia, w tym zwłaszcza jego wyższych i najwyższych rodzajów. Stało to się podstawą wielkiego uznania i zadowolenia ze strony znacznej części ludności podległej nowej władzy. Powodowało to też, że w wielkim współzawodnictwie historycznym ZSRR i USA społeczeństwo radzieckie - w zakresie wydajności pracy i w efekcie standardzie życia -ustępowało co prawda społeczeństwu północno-amerykańskiemu natomiast w zakresie wykształcenia i rozwoju nauki ,zwłaszcza nauk matematyczno-przyrodniczych i technicznych nie tylko nie ustępowało północno-amerykańskiemu partnerowi współzawodnictwa, ale znacznie go przewyższało. Znalazło to syntetyczny wyraz w wyraźnym ,okresowym wyprzedzeniu przez ZSRR, USA w podboju kosmosu.

W Polsce działo się podobnie. Odbudowie i przyspieszonemu rozwojowi kraju nie towarzyszyło co prawda osiągnięcie wysokiej wydajności pracy i w efekcie wzrostu standardu życia .Nawet jak informował Władysław Gomułka ówczesnego premiera chińskiego Czou en laia w 1957 roku polska klasa robotnicza znajdowała się w gorszych warunkach bytowych niż jej odpowie nicy w okresie międzywojennym (1918-1939). Natomiast, mimo wyniszczenia w znacznym stopniu przez okupanta kadry polskiego niedorozwiniętego szkolnictwa okresu międzywojennego i zrujnowania jego dotychczasowej ,słabej bazy w okresie okupacji nie tylko szybko odbudowano go po II wojnie światowej na ziemiach polskich, ale  wypracowano sukcesy ilościowe i jakościowe zasadnicze różniące go od całego polskiego szkolnictwa okresie międzywojennym (1918-1939). Szczególnie dotyczyło to  szkolnictwa wyższego. Bardzo niewielki procent Polek i  Polaków zdaje sobie jednak sprawę, że rozkwit szkolnictwa wyższego w ówczesnym okresie był tak wielki, że po raz pierwszy i w sposób unikalny dla całych naszych dziejów w pierwszych latach po II wojnie światowej mieliśmy na 10tys.,mieszkańców większą liczbę studentów niż takie rozwinięte kraje europejskie jak Francja, czy Wielka Brytania. Jednocześnie nowa oryginalna jakość polskiego szkolnictwa polegała na tym, że równie w sposób bezprecedensowy w dziejach naszego kraju studentami polskich uczelni były dzieci robotników i chłopów. Niedługo jednak trwała w Polsce taka sytuacja. W PRL nowa rządząca ,biurokratyczna elita szybko się zaczęła alienować od swojej klasowej macierzy i skutecznie dążyć do monopolu kształcenia zwłaszcza na poziomie szkoły wyższej dla siebie oraz zwłaszcza dla swoich dzieci .Już wtedy występujący kompleks konserwatywny funkcjonujący w polskim szkolnictwie wyższym też odegrał znaczącą role w tej sprawie W rezultacie mieliśmy pod koniec PRL na ponad 38mln mieszkańców naszego kraju zaledwie 400 tys. studentów. Na 10 tys. mieszkańców mieliśmy w rezultacie o wiele mniej studentów jak Francja i Anglia, ale zwłaszcza ZSRR.

Narodziny III Rzeczpospolitej i nowa ustawa o szkolnictwie wyższym szybko doprowadziły do tego, że w naszym kraju został przezwyciężony wspomniany ,długotrwały regres w zakresie szkolnictwa wyższego. Nowa ustawa o szkolnictwie wyższym uchwalona po 1989roku otwierała nowe możliwość powoływania niepaństwowych szkól wyższych. Ona obok ogromnego wzrostu aspiracji edukacyjnych zarówno ludzi młodych jak i w innym wieku, spowodowały, że w III Rzeczpospolitej z 400tys.studentów liczba ich szybko wzrosła do prawie 2mln. Polski ,silny choć utajniony kompleks konserwatywny funkcjonujący w obszarze szkolnictwa wyższego, który źle traktował szerokie upowszechnienie w naszym kraju szkolnictwa wyższego , przystąpił w tej nowej sytuacji już po kilku latach do wielkiej kontrofensywy w tym zakresie. Nastąpiła ona w kilku lata po wystąpieniu i rozwoju wspomnianego bumu edukacyjnego. Paradoksalnie regres ten zrealizowano skutecznie w okresie kolejnego dojścia do władzy w naszej ojczyźnie partii mieniącej się socjaldemokratyczną. Ówczesna minister oświaty i wychowania wywodziła się z tej właśnie partii .Dr. Krystyna Łybacka, stała się w dużej mierze „ślepym narzędziem” realizacji tego regresu. Przeterminowany adiunkt, specjalności matematycznej na Politechnice Poznańskiej, przy braku powodzenia naukowego bezskutecznie borykająca się kłopotami w przygotowaniu habilitacji sięgnęła po sukcesy na  niwie związkowej i parlamentarnej. Pozostała jednak pełna kompleksów wobec profesorskich „tuzów ”naukowych i dydaktycznych ze wspomnianego kompleksu konserwatywnego polskiego szkolnictwa wyższego, szybko stała się ich wręcz ślepym narzędziem . Znalazło to swój wyraz w specyficznym sposobie i kierunku rzekomych dążeń do zapewnienia ilościowemu rozwojowi tego szkolnictwa wysokiego też jego naukowego i dydaktycznego poziomu. Znamienne, że na straży instytucji mającej dbać o ten poziom postawiła socjaldemokratyczna minister byłego rektora Uniwersytetu Toruńskiego prof. dr.hab Andrzej Jamiołkowski ,astronoma, który z racji choćby swojej specjalnością naukowej nie tylko nie miał przygotowania do wzbogacenia dotychczasowych ilościowych osiągnięć wspomnianego szkolnictwa jego jakościowymi parametrami, ale który nie ukrywał, że nie odpowiada mu taki gwałtowny wzrost, zwłaszcza niepaństwowych szkól wyższych w tym szczególnie liczba ich studentów i że trzeba te szkoły nie tyle wzbogacić o jakościowe walory kształcenia, ile w większości po prostu zlikwidować.(por. wywiad „Trybuna”7.7.2003 r.)

Znamienne, że pozostając pod  przemożnym wpływem skrajnego kompleksu konserwatywnego polskiego szkolnictwa wyższego dr Krystyna Łybacka ze szczególną pieczołowitością zadbała, aby nowo powołana i oddana pod kierownictwo prof.A. Jamiołkowskiego Państwowa Komisja Akredytacyjna była tworem a właściwie prawdziwym potworkiem legislacyjnym. Jej cechą charakterystyczna było od początku to, że powołana przez konstytucyjnego ministra właściwego do spraw szkolnictwa wyższego miała prawo wydawać decyzje obligatoryjne dla tegoż ministra. Jednocześnie nie będąc organem państwowym wyłączona została spod jurysdykcji sądowej. Tym samym decyzje wspomnianej komisji była arbitralne i ostateczne. Ona sama była i nadal jest organem niekonstytucyjnym i funkcjonuje w sposób naruszający art.78 naszej Konstytucji, gwarantującej prawo do zaskarżania rozstrzygnięć pierwszej instancji do ostatecznego rozstrzygania ich w drugiej instancji. Wspomniany „potworek legislacyjny” wprowadzał do polskiego ustawodawstwa arbitralne i apodyktyczne rządy nad szkolnictwem wyższym maleńkiej grupy osób bez szansy i prawa odwolywania się od  jednostronnych decyzji Państwowej Komisji Akredytacyjnej do kogokolwiek .Państwowa Komisje Akredytacyjne powołana w takiej postaci i trybie oraz  w takim charakterze rzeczywiście rozpoczęły na szeroka skalę inkwizycyjną wręcz działalność wobec całego polskiego szkolnictwa, ze szczególnym celowym i skutecznym gnębieniem konkurencyjnego wobec szkolnictwa państwowego polskiego szkolnictwa niepaństwowego. Podważyła ona celowo i świadomie szeroki zakres kształcenia studentów w niepaństwowym szkolnictwie wyższym. PKA rozszalała się wprowadzając w tym zakresie prawdziwy terror ,celowo i świadomie dążąc do ograniczenia zakresu działania tego szkolnictwa i podważenia jego kondycji. Przy tym PKA nie stosowała w swoich działaniach żadnych zdefiniowanych kryteriów oceny jakości kształcenia w szkole wyższej a zwłaszcza uznania za takie kryterium odpowiedniego zbadania los absolwentów danej szkoły wyższej, ich sukcesów i niepowodzeń w pracy.

Jednocześnie w Polsce nowi władcy naszego kraju a ściśle III Rzeczpospolitej przez swoją politykę tym razem głównie gospodarczą skutecznie niszczyli w znacznym stopniu polskie banki, przedsiębiorstwa handlowe i przemysłowe , znaczna ich część oddając w obce ręce. Wszystko to razem spowodowało, że III Rzeczpospolita stała się w dużej mierze krajem pól kolonialnym o bardzo zawężonym wręcz ograniczonym rynku pracy, zwłaszcza dla ludzi z wysokimi kwalifikacjami uzyskanymi w szkolnictwie wyższym. Skoncentrowani na walce z masowością polskiego szkolnictwa wyższego dr Krystyna Łybacka i jej następcy zarządzający polskim szkolnictwem wyższym, w tym zwłaszcza prof. dr hab. Barbara Kudrycka , bez wątpliwości i zahamowań posługujący się dyktatorskim potworkiem bezprawnym w postaci PKA w walce z  częścią szkół wyższych nie zadbały o to, aby dla absolwentów tych szkól wyższych były w Polsce odpowiednie miejsca pracy i żeby młodzi absolwenci polskich uczelni stali się siłą napędową rozwoju naszej ojczyzny . W rezultacie nastąpiła ogromna emigracja młodych ludzi często z wyższym wykształceniem a równocześnie mamy współcześnie w kraju około 200tys.bezrobotnych absolwentów szkól wyższych. Dodatkowo jeszcze cieniem na rozwój całego szkolnictwa, ale zwłaszcza szkolnictwa wyższego kładzie się współcześnie w Polsce wzrastający niż demograficzny.

W takiej sytuacji wszystko wskazuje na to, że najbliższe lata będą wyjątkowo trudnym czasem dla całego polskiego szkolnictwa wyższego. Tym bardziej że Trybunał Konstytucyjny w Polsce dnia 25 lipca 2013r. swoim wyrokiem zobowiązał Sejm RP. do takiego skorygowania obowiązującej ustawy o szkolnictwie wyższym, które ma spowodować, że cale polskie szkolnictwo wyższe będzie kierowane w taki sposób, że od decyzji instancji kontrolujących szkoły będzie służyło odpowiednie odwołanie a całość funkcjonowania szkolnictwa wyższego i wszystkie jego problemy będą podlegały jurysdykcji sądowej. Innymi słowy należy się spodziewać, że bezmiar głupoty, prywaty, decyzji mających nieraz korupcyjny podtekst, zostanie już za kilka miesięcy poddane odpowiedniej sądowej weryfikacji na życzenie pokrzywdzonych którzy dotąd nie mieli takiej szansy, co ujawni zapewne powstały w sposób naturalny szeroki zakres deformacji, który musiał się zrodzić ze wspomnianego jednostronnego oceniania szkól wyższych w naszym kraju i wyciągania na tej podstawie różnych wniosków. Jednocześnie nic nie wskazuje na to, że w najbliższych latach niezależnie czy rządzić będzie dotychczasowa koalicja rządząca, czy tez przejmie władzę PiS lub SLD, rządzące siły zajmą się takimi strukturalnymi zmianami w naszej ojczyźnie, które zupełnie inaczej niż dotąd usytuują funkcjonowanie polskiego szkolnictwa wyższego i losy jego absolwentów. Sprawa bowiem polega na tym, że radykalnie innego usytuowania i zaprogramowania wymaga nie tylko szkolnictwo wyższe, ale cała gospodarka i wszystkie inne dziedziny życia naszego kraju. Wymaga to, takich działań aby w efekcie odbudować i rozwinąć naszą gospodarkę, rzeczywiście sięgnąć do wielkiego ,naszego już istniejącego kapitału ludzkiego, który podlega dotąd zmarnowaniu, a który można i trzeba wręcz pomnożyć głównie z udziałem dalszego rozwoju polskiego szkolnictwa wyższego państwowego i nie państwowego. Słowem zachodzi potrzeba dokonania w naszej, ”biednej” ojczyźnie prawdziwej rewolucji. Niestety w kraju, w którym szkolnictwo wyższe oddaje się we władanie Łybackim i Kudryckim, a w innych dziedzinach też osobom podobnym, jak dotąd nie ma na to szans .Ale „dotąd” zaczyna się kurczyć i to gwałtownie .Natomiast to już opowieść z innej bajki. Niedługo do niej powrócę.

Ostatnie wpisy