Nie ukrywam, że jestem wściekły. Wściekły, bo piłkarze Lecha doprowadzili do tego, że obgryzałem paznokcie jak nastolatek i oglądałem serię rzutów karnych na stojąco. A tego wszystkiego miało nie być, miałem sobie obejrzeć spokojne 3:0 do przerwy i myśleć już czy Sparta Praga zdoła zatrzymać Kolejorza.
Znowu uległem złudzeniu. Wmawiałem sobie, że to, co zdarzyło się rok temu w rywalizacji Wisły Kraków z Levadią nie może się już powtórzyć. Wtedy całą winę wziął na siebie Maciej Skorża, teraz Jacek Zieliński mówi, że wygrana w karnych to żaden sukces. Dobrze, że to On to powiedział. To, że doszło do serii rzutów karnych to kolejny blamaż polskiej piłki. Wstyd, jakich mało. Mistrz Polski walczy z mistrzem Azerbejdżanu jak równy z równym? Czesi ze Sparty pewnie zacierają już ręce i mają rację. I pewnie nie przywiązują zupełnie wagi do tego, że Lech wzmocni się przed dwumeczem z nimi. I słusznie. Bo czym wytłumaczyć tak wyrównaną grę z Interem Baku w drugiej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów? Na pewno nie brakiem dwóch czy nawet trzech zawodników!
Mimo, że obserwuję polską piłkę od wielu lat, to i tak dałem się wkręcić, że mistrz Polski szykuje paczkę na Ligę Mistrzów. Pieniądze za Lewandowskiego miały zostać wykorzystane wreszcie należycie, prezesi Lecha nie chcieli oszczędzać. A czy na boisku w Poznaniu widzieliśmy kogoś wartościowego, kto zastąpił w Kolejorzu „Lewego”? Wichniarek to zupełnie inna historia, bo trafił się za darmo. Innych nie było, a może nie zauważyłem? Myślenie , że składem niewzmocnionym, ligowym, przejdzie się Inter Baku mogło się zakończyć dramatem.
Czy kiedyś wreszcie któryś z mistrzów Polski podejdzie z pokorą do wstępnych rund eliminacji jakiegokolwiek europejskiego pucharu? Jesteśmy coraz niżej we wszystkich rankingach a ciągle myślimy, że walka z drużynami egzotycznymi to dla nas jakaś niesprawiedliwość. Otóż to JEST sprawiedliwość. Dwa razy z rzędu dać ciała ze słabeuszem, to nie może być przypadek.
I jeszcze jedno. Pewnie nikt mi nie uwierzy, ale poprzedniej nocy śniło mi się, że Lech przegrał z Interem 0:1, ale awansował po serii rzutów karnych. Nie chcę mieć tak proroczych snów.
Mimo, że obserwuję polską piłkę od wielu lat, to i tak dałem się wkręcić, że mistrz Polski szykuje paczkę na Ligę Mistrzów. Pieniądze za Lewandowskiego miały zostać wykorzystane wreszcie należycie, prezesi Lecha nie chcieli oszczędzać. A czy na boisku w Poznaniu widzieliśmy kogoś wartościowego, kto zastąpił w Kolejorzu „Lewego”? Wichniarek to zupełnie inna historia, bo trafił się za darmo. Innych nie było, a może nie zauważyłem? Myślenie , że składem niewzmocnionym, ligowym, przejdzie się Inter Baku mogło się zakończyć dramatem.
Czy kiedyś wreszcie któryś z mistrzów Polski podejdzie z pokorą do wstępnych rund eliminacji jakiegokolwiek europejskiego pucharu? Jesteśmy coraz niżej we wszystkich rankingach a ciągle myślimy, że walka z drużynami egzotycznymi to dla nas jakaś niesprawiedliwość. Otóż to JEST sprawiedliwość. Dwa razy z rzędu dać ciała ze słabeuszem, to nie może być przypadek.
I jeszcze jedno. Pewnie nikt mi nie uwierzy, ale poprzedniej nocy śniło mi się, że Lech przegrał z Interem 0:1, ale awansował po serii rzutów karnych. Nie chcę mieć tak proroczych snów.