Miernota

Dodano:   /  Zmieniono: 
Gwizdek sędziego wpłynął pobudzająco pewnie nie tylko na mnie. Piszę te słowa tuż po zakończeniu meczu Polska – Bośnia i Hercegowina. Zremisowanego 2:2.
I tak sobie pomyślałem, że nawet gdyby polska drużyny zagrała cudownie, to i tak byśmy tego nie zauważyli. Całokształt tego wydarzenia tak skutecznie usypiał, że nawet Messi nie dałby rady ożywić widzów. Tym bardziej tak nielicznych, jak to było podczas „polskiego” meczu w Turcji.
Słyszałem kiedyś, że w wielu krajach, tego typu sparingów kadry narodowej w ogóle się nie transmituje, by nie obniżać wartości spotkań reprezentacji. Coś w tym jest. Piątkowy mecz nie wyglądał jak spotkanie najważniejszej drużyny w kraju. Nie dość, że rozgrywany przy pustych trybunach ( o co trudno mieć do kogokolwiek pretensje ), to jeszcze typowo szkoleniowy, w składzie ligowym, bez kluczowych zawodników. Ów brak kluczowych piłkarzy widać także poza boiskiem. Kilka dni temu byłem na lotnisku Okęcie, by przed wylotem kadry nagrać wypowiedzi reprezentantów. Pech chciał, że tego samego dnia z Okęcia wylatywał do Moskwy prezydent Rosji, obowiązywał więc zakaz filmowania w hali odlotów. Być może z tego też powodu piłkarze chętnie odmawiali rozmów przed kamerą tłumacząc się zwykle pośpiechem. Ale zaskoczył mnie Grzegorz Wojtkowiak. Poproszony o rozmowę, rzucił idąc szybkim krokiem: „Nie mogę, bo muszę sobie torbę naprawić, bo mi się zepsuła”…Przyznam, że tak jak rzadko zdarza mi się być zaskoczonym przez mówiącego piłkarza, tak tym razem stanąłem jak wryty. Kiedy w redakcji przeglądałem nagranie z tegoż „wydarzenia” zauważyłem jeszcze jedną rzecz. Chwilę przed Wojtkowiakiem poprosiłem o kilka słów Huberta Wołąkiewicza. Chętnie się zgodził, ale powiedział, że zaraz do mnie podejdzie. I w momencie, kiedy wchodził z powrotem tam, gdzie czekałem, spotkał Wojtkowiaka. Piłkarz Lecha wyraźnie wskazuje na mnie palcem…coś mówi…po czym Wołąkiewicz odwraca się i idzie w drugą stronę. Nie potrafię sobie tej sytuacji wytłumaczyć. Ale może czymś się naraziłem Wojtkowiakowi.
A potem jednak udało mi się z kimś porozmawiać i niemal każdy z rozmówców przekonywał, że jedzie się „pokazać z jak najlepszej strony”. Ucieszyłem się. Tylko nie wiem czy się udało.

Ostatnie wpisy

  • Poświęcić Zdziśka...30 lis 2011W poprzednim wpisie zastanawiałem się czy śmiać się, czy płakać. Dziś już wiem, że tylko śmiech pozostał. A dochodzę do tego wniosku tuż po decyzji o odwołaniu Zdzisława Kręciny
  • Dla Laty zawsze lato26 lis 2011Właściwie nie wiadomo czy śmiać się, czy płakać. Choć może jednak śmiech zostawmy prezesowi Lacie, bo miewa tak szeroki, że w tej dyscyplinie jest z pewnością bezkonkurencyjny.
  • Godło godne gry15 lis 2011Kiedy zbyt często słyszałem z ust piłkarzy, że ”gra z orzełkiem na piersi to dla nich wielki zaszczyt”, sądziłem, że to kolejny banał, który powtarzają za kimś kto to zdanie wymyślił. Po ostatnich wydarzeniach stwierdziłem jednak, że...
  • Bitwa pekińska9 paź 2011Nie mam w zwyczaju oglądać w całości meczów kobiecego tenisa. Nie wywołuje we mnie tylu emocji co, stojący na wyższym poziomie, tenis w wykonaniu mężczyzn. Ale to co zobaczyłem w finale turnieju w Pekinie, było przeżyciem nietuzinkowym.
  • Będzie pięknie27 wrz 2011Już niedługo na stadionach piłkarskich panować będzie sielanka. Słychać będzie co najwyżej „sędzia kalosz” czy „gola, gola, gola, strzelcie…rywalom gola”. Sympatycy przeciwnych klubów będą siedzieć razem popijając...