Po tym jak Jagiellonia Białystok odpadła z tegorocznych pucharów jeszcze w epoce kamienia łupanego, byłem pełen obaw o kolejne popisy naszych klubów. Tymczasem przeszliśmy przez średniowiecze i dość szybko znaleźliśmy się w XX wieku…teraz trzeba wskoczyć w wiek XXI.
O ile dobrze pamiętam to już dawno na tym etapie eliminacji nie mieliśmy trzech przedstawicieli w losowaniu. Aż łatwo o euforię w takiej sytuacji. Gdyby Wisła Kraków tak grała wtedy kiedy odpadła w dwumeczu z Levadią Tallin, mielibyśmy uczestnika Ligi Mistrzów. Gdyby dzisiejsza Wisła była na miejscu Lecha Poznań rok temu, grałaby w Champions League. No ale, gdyby babcia miała wąsy…a nie ma ich więc pozostaje babcią. Biała Gwiazda imponuje przygotowaniem do sezonu, ładną grą, do tego skuteczną. Daje niemal gwarancję dobrego występu w każdym meczu w Europie. Nie jestem z tych co lekceważą cypryjskiego mistrza, ale jestem dość spokojny o awans Wisły do fazy grupowej. W drużynie mistrza Polski grają piłkarze o mentalności potrzebnej do wygrywania i jeśli tylko umiejętności na to pozwolą – wygrają. Także w fazie grupowej. To nic, że tylko dwóch, w porywach trzech polskich zawodników odgrywają jakąkolwiek rolę w tym zespole. Ważne by Wisła, nawet anglojęzyczna, podniosła wartość polskiej piłki i by zdobywała punkty do klubowych rankingów.
Zdecydowanie mniej ufności pokładam w Legii i Śląsku, jak na ironię składających się głównie z krajowych graczy. Ale staram się myśleć o tych klubach jak o światełku w tunelu…że polscy piłkarze też potrafią wygrać w Europie, ze stojącymi wyżej w futbolu Bułgarami i Turkami. Nawet jeśli potem się słyszy, że polski klub ( Legia ) prezentował antyfutbol. Podobnego określenia używano przy określaniu Grecji, która w 2004roku zdobyła tytuł mistrza Europy.
Spartak Moskwa może być nie do przejścia, Rapid Bukareszt jest nieobliczalny, ale cóż to byłaby za jesień gdyby Wisła grała w Lidze Mistrzów, a Legia i Śląsk w Lidze Europejskiej…to brzmi jak sen.
Zdecydowanie mniej ufności pokładam w Legii i Śląsku, jak na ironię składających się głównie z krajowych graczy. Ale staram się myśleć o tych klubach jak o światełku w tunelu…że polscy piłkarze też potrafią wygrać w Europie, ze stojącymi wyżej w futbolu Bułgarami i Turkami. Nawet jeśli potem się słyszy, że polski klub ( Legia ) prezentował antyfutbol. Podobnego określenia używano przy określaniu Grecji, która w 2004roku zdobyła tytuł mistrza Europy.
Spartak Moskwa może być nie do przejścia, Rapid Bukareszt jest nieobliczalny, ale cóż to byłaby za jesień gdyby Wisła grała w Lidze Mistrzów, a Legia i Śląsk w Lidze Europejskiej…to brzmi jak sen.