„Dajmy sobie spokój z tym podniecaniem się…Patryk wie co ma poprawić” – słowa Franciszka Smudy brzmią wręcz nieprawdopodobnie komicznie. Mowa oczywiście Małeckim, który jest jedną z najjaśniejszych postaci Wisły Kraków i strzelił niezwykle cennego i pięknego gola w meczu z Apoelem Nikozja.
Smuda jest uparty jak…niech każdy sobie dopowie. Oglądając grę reprezentacji Polski i jej poszczególnych zawodników staram się znaleźć elementy jakie powinien poprawić Małecki, by dostąpić zaszczytu powołania przez Franza. I nie znajduję. To znaczy znajduję…ale umiejętności, których brakuje wielu kadrowiczom, a które z pewnością ma Wiślak. Ręce opadają kiedy widzi się reakcje Smudy na domaganie się dostrzeżenia jednego z najlepszych piłkarzy naszej ligi.
Kiedy jeszcze niedawno w jednym z wywiadów Małecki powiedział „Temat kadry jest dla mnie zamknięty” pomyślałem, że sam sobie jest winny, ale teraz widzę jak „Mały” się zmienił, nieco spokorniał, stał się dojrzalszym piłkarzem pod okiem Roberta Maaskanta. Ale Smuda wie swoje. Widzi jakiegoś Polańskiego, czy innych grajków widzących w Euro 2012 szansę na promocję nazwiska a nie widzi piłkarza, który dla Polski „gryzłby” trawę. Nie pojmuję tego. Nie stać nas na pomijanie takiego piłkarza, tak jak nie stać nas było na odstawienie Michała Żewłakowa czy Artura Boruca, choć tego drugiego udało się zastąpić.
Coraz bardziej trafne wydają się w tej sytuacji słowa Mariusza Lewandowskiego i Żewłakowa, że Smuda nie lubi silnych osobowości. Eliminuje ze swojej kadry takich zawodników. Nie wiem czy jednak zdaje sobie sprawę z tego, że bez takich silnych osobowości, daleko na Euro nie dojedzie. Tym bardziej, że wiele nie pomogą mu piłkarze ze świeżymi polskimi paszportami.
Kiedy jeszcze niedawno w jednym z wywiadów Małecki powiedział „Temat kadry jest dla mnie zamknięty” pomyślałem, że sam sobie jest winny, ale teraz widzę jak „Mały” się zmienił, nieco spokorniał, stał się dojrzalszym piłkarzem pod okiem Roberta Maaskanta. Ale Smuda wie swoje. Widzi jakiegoś Polańskiego, czy innych grajków widzących w Euro 2012 szansę na promocję nazwiska a nie widzi piłkarza, który dla Polski „gryzłby” trawę. Nie pojmuję tego. Nie stać nas na pomijanie takiego piłkarza, tak jak nie stać nas było na odstawienie Michała Żewłakowa czy Artura Boruca, choć tego drugiego udało się zastąpić.
Coraz bardziej trafne wydają się w tej sytuacji słowa Mariusza Lewandowskiego i Żewłakowa, że Smuda nie lubi silnych osobowości. Eliminuje ze swojej kadry takich zawodników. Nie wiem czy jednak zdaje sobie sprawę z tego, że bez takich silnych osobowości, daleko na Euro nie dojedzie. Tym bardziej, że wiele nie pomogą mu piłkarze ze świeżymi polskimi paszportami.