Za co żyć na emeryturze?

Za co żyć na emeryturze?

Dodano:   /  Zmieniono: 

Dzień dziecka nie zawsze skłania do myślenia o własnej emeryturze, raczej zastanawiamy się nad przyszłością naszych rosnących dzieci. Jednak rząd może podwyższyć wiek emerytalny, przenieść do ZUS nasze środki zebrane w funduszach emerytalnych, może również opodatkować nasze oszczędności a nawet ogłosić, że ZUS wcale nie jest w stanie realizować swoich zobowiązań wobec przyszłych emerytów. Wówczas okaże się, że również nasze dzieci będą obciążone naszą nieuchronną starością. Również niezależna ręka rynku, może sprawić, że wydarzy się wiele: kryzys, dekoniunktura, inflacja, hiperinflacja, krach, bessa... By nie poddawać się czarnowidztwu, warto się zastanowić co możemy zrobić, aby zabezpieczyć środki na poczet przyszłej emerytury. By mniej niepokoić się oglądając wieczorne programy informacyjne, warto rozważyć różne scenariusze.

Scenariusz nr 1  Nieruchomość na kredyt

Brzmi bezsensownie? A jednak. W czasach zastoju na rynku nieruchomości warto zastanowić się nad kupnem mieszkania czy domu na kredyt chociażby z racji relatywnie niższych cen nieruchomości na rynku oraz większej motywacji deweloperów do proponowania korzystnych upustów. Jeśli nie stać nas na zakup nieruchomości z posiadanych środków, wówczas warto postarać się o rozsądny kredyt. Mianem rozsądnego kredytu nazywam sytuację, gdy rata kredytu hipotecznego zbliżona jest do kwoty jaką musielibyśmy zapłacić za najem - jeśli sami chcielibyśmy w nim zamieszkać, lub otrzymalibyśmy za jego wynajem - jeśli zdecydowalibyśmy się z posiadanego mieszkania czerpać profity. W większości przypadków będzie to zobowiązanie wieloletnie i zakładające wniesienia wkładu własnego, a więc oprócz podjęcia zobowiązania finansowego, także zainwestowanie części posiadanych środków własnych.

Dlaczego warto rozważyć kupno nieruchomości jako zabezpieczenia własnej emerytury? Z kilku powodów. Po pierwsze będzie to inwestycja trwała, która umożliwi nam bezpieczną lokatę posiadanych środków, bądź wejście w posiadanie majątku, którego wartość w długiej perspektywie czasu będzie rosła. Majątek ten w przyszłości można będzie spieniężyć i sfinansować wiele lat spokojnego życia. W sytuacji gdy nie posiadamy własnego lokum, wysokość raty kredytu może być równa bądź nawet mniejsza niż czynsz wynajmu, który co miesiąc musimy opłacać wynajmującemu. Przy kredycie oczywiście to my stajemy się właścicielami i możemy czerpać zyski z najmu nieruchomości. Ponadto, będąc posiadaczem nieruchomości, w okresie emerytalnym będziemy mogli pomyśleć o zabezpieczeniu w postaci odwróconej hipoteki. Choć w tej chwili brakuje jeszcze konkretnych rozwiązań prawnych regulujących i zabezpieczających interesy właścicieli nieruchomości, to w przyszłości ta opcja może się okazać bardzo interesująca dla przyszłych emerytów. Oznacza ona w skrócie, że to instytucja finansowa powoli staje się właścicielem naszego mieszkania w zamian za miesięczną pensję, którą wypłacać nam będzie dożywotnio. Co ważne my nadal będziemy mogli mieszkać w naszym domu i dopiero po naszej śmierci mieszkanie bądź dom staną się własnością banku. Rozpatrywana obecnie wersja ustawy zakłada dwie opcje: pierwsza umożliwiająca natychmiastową sprzedaż nieruchomości za część jej wartości (większą), ale z zastrzeżeniem, iż mamy prawo w niej mieszkać do końca naszych dni. Druga ewentualność to stała kwota na dożycie wypłacana nam co miesiąc niczym emerytura, również z możliwością dalszego zamieszkiwania.

Scenariusz nr 2  Wino, złoto i monety

Wśród inwestycji alternatywnych pojawiają się również takie propozycje, jak metale szlachetne, monety a nawet wino. Z pewnością są to ciekawe propozycje dla osób szukających nie tylko nowego hobby ale wysokiej stopy zwrotu. Inwestycje w alkohole nie tylko w wina, ale także w whisky, czy koniaki mimo, że wydają się inwestycjami dla koneserów i znawców, w dodatku o zasobnym portfelu, są dostępne już przy relatywnie niskim wkładzie. Wystarczy bowiem od kilku do kilkunastu tysięcy by inwestycję rozpocząć a można liczyć się nawet z ok. 20 -30% roczną stopą zwrotu. Ponadto, są to inwestycje o znacznie krótszym terminie. Z reguły inwestycja w wino trwa od 2 do 5 lat. Jak to wygląda w praktyce? Klient kupuje z reguły skrzynkę z 12 butelkami wybranego trunku. Skrzynka oczywiście nie jest dostarczana do niego do domu (choć i taka opcja jest oczywiście możliwa, już po leżakowaniu), ale wino jest przetrzymywane w odpowiednich warunkach w wybranych piwnicach np. we Francji, Wielkiej Brytanii czy w kraju, z którego wino pochodzi. Możliwy jest też zakup wina w opcji en primeur, to znaczy zanim trafi ono do sprzedaży czyli gdy jeszcze leżakuje. Wówczas inwestycja jest rodzajem kontraktu terminowego. Inwestycja w wino to inwestycja w dużej mierze niezależna od rynków kapitałowych, a więc relatywnie bezpieczna. Jednak oczywiście jak każda inwestycja - zawsze niesie ze sobą pewien stopień ryzyka.

Numizmatyka podobnie jak niegdyś filatelistyka jest dość popularna w Polsce. Narodowy Bank Polski jest głównym oferentem nowych monet kolekcjonerskich, a większość obrotu odbywa się pomiędzy inwestorami nie tylko w Polsce ale na całym świecie. Często prywatne kolekcje są po prostu tworzone w zaciszu domowym poprzez zakup monet na ogólnodostępnych portalach transakcyjnych. Ważny jest oczywiście nakład czyli wielkość emisji im mniejsza, tym wyższa cena do osiągnięcia na rynku numizmatycznym. Oczywiście pomijając rodzaj kruszcu z jakiego została moneta wykonana tj. złota, srebra czy platyny.

Zakup metali szlachetnych w tym złota - w długiej perspektywie jest opłacalny. Dlaczego? Wystarczy spojrzeć na długoterminowy trend cen tego kruszcu. W 2000 roku cena za uncję wynosiła ok. 272 USD, dziś wynosi już 1.385 USD. Nie oznacza to jednak, że inwestorzy nie przeżywali trudnych chwil. W roku 2012 nastąpił znaczący spadek cen i to z pułapu 1.666 USD za uncję[1]. Tym, którzy zainwestowali właśnie rok temu z pewnością przybyło siwych włosów, jednak patrząc właśnie z perspektywy 10 a nawet 20 lat, inwestorzy mogli pomnożyć swój kapitał i uzyskać zwrot rzędu kilkuset procent.

Scenariusz nr 3  Z wyższej półki

Jeśli nie zakup nieruchomości, złota, wina ani monet to może coś z wyższej półki? Jeśli szukamy bardziej alternatywnych technik inwestycyjnych, a przy tym chcielibyśmy rozwinąć swoje dodatkowe zainteresowania może warto rozważyć zakup dzieła sztuki, albo samochodu klasycznego. Choć brzmi to egzotycznie, jest naprawdę bardzo opłacalne. Z ostatnich badań wynika, że coraz więcej osób na świecie inwestuje w sztukę. Wartość wybranych dzieł stale a i samych artystów rośnie, ponieważ czynnikiem wartościującym bywa tu wiek. Na pewno przed tego typu inwestycją należy wesprzeć się opinią doradcy, eksperta czy marszanda z domu aukcyjnego. Według raportu ArtPrice aż 80% zakupionych dzieł sztuki nie kosztowało więcej niż 5.000 USD czyli około 15.500 PLN.

Warto także rozważyć inwestycje opisywane przez HAGI Index (Historic Automobile Group International) tj. w rynek samochodów klasycznych. Dla przykładu, 1 USD zainwestowany w HAGI w 1980 dałby nam w 2008 roku średnio 100 USD. Natomiast 1 USD zainwestowany w porsche 2,7 rs w tym samy roku, przyniósłby nawet do 220 USD. Organizacja, która opracowała HAGI Index podsumowując ostatnich 30 lat funkcjonowania tego rynku, oszacowała, że przyniósł on średnio 12,5% stopę zwrotu inwestorom. Jak wybrać właściwe auto? Nie bez znaczenia jest atrakcyjność samochodu. Dietrich Hatlapa twórca indeksu Hagi zauważa, że najwięcej uwagi przyciągają znane marki luksusowe, takie jak: Aston Martin, Bentley, Ferrari i Porsche. Nie trzeba jednak inwestować w modele z najwyższej półki, by cieszyć się zyskiem. Na naszym rodzimym rynku widać jak rosną ceny popularnego Malucha czyli Fiata 126. Dobrze utrzymany egzemplarz z lat 80 może kosztować nawet około 20 tysięcy. Jeszcze lepszym przykładem jest popularna Warszawa, którą po odrestaurowaniu można sprzedać nawet za 40 tysięcy złotych, choć jej cena jeszcze pod konie

Źródło: Aspiro

dostarczył:
netPR.pl