Minęła już ponad dekada od uruchomienia LinkedIn, czyli portalu społecznościowego koncentrującego się na rozwijaniu znajomości biznesowych. W tym czasie zarejestrowało się na nim 238 milionów użytkowników, z czego 79% z nich odwiedza serwis regularnie, przynajmniej raz w miesiącu. Na czym polega fenomen LinkedIn, które mimo dłuższej niż Facebook historii, nie zdążył sobie jeszcze narobić wrogów?
Zabiegów stosowanych na LinkedIn nie można nazwać innowacyjnymi raczej są wypadkowymi wdrożonych i sprawdzonych już rozwiązań na innych kanałach social media. Skojarzenia z dzieckiem Zuckerberga nasuwa inspirowany Timelinem wygląd stron firmowych, pasek nawigacyjny, multimedialne treści, notyfikacje czy statystyki, które pojawiły się zaraz po odświeżeniu tych dla facebookowych fan pageów. Za Twitterem wprowadzono subskrypcję treści innych użytkowników oraz dwustopniony etap logowania. Mimo to, LinkedIn nie wydaje się aspirować do konkurowania z wcześniej wspomnianymi gigantami, ale nie dlatego, że nie miałby szans.
Profil klienta, o którego zabiega LinkedIn jest specyficzny i bardziej złożony niż w przypadku portali nastawionych na usługi czysto komercyjne, skrywanych pod płaszczykiem rozrywki i aktualności, bo biznesowy. Jako że 90% rekruterów korzysta z LI w poszukiwaniu informacji na temat doświadczenia i kompetencji kandydata, profile tam zakładane przypominają (i nierzadko też zastępują) zawodowy życiorys. Próżno szukać tam znanych z Instagrama zdjęć nóg, jedzenia (Pinterest), zabawnych GIFów (Tumblr) czy opowieści o dramatach z życia prywatnego (FB). Uwagi o podtekście seksualnym czy obelgi nie są tam tolerowane. Zastępuje je profesjonalny ton, cywilizowane argumenty i kontruktywna krytyka; wszystkie zachęcające do dyskusji na poziomie.
Tylko 24% dochodów LinkedIn za ostani kwartał pochodzi z reklam (56% z płatnych usług przeznaczonych dla pracowników działów HR), co w praktyce oznacza niski poziom komercjalizacji kanału komentuje Dominika Chłopicka, Social Manager GRUPA 365 NET. Poziom wizualny pozbawiony jest natrętnego przekazu marketingowego, ustępując pola temu, co w społeczności najważniejsze, czyli umacnianiu i poszerzaniu kontaktów, w tym przypadku branżowych dodaje.
Algorytm portalu skrupulatnie skanuje powiązany z kontem adres email, dotychczasowe koneksje oraz uzupełnione pola profilu i tworzy imponująco trafną sieć proponowanych kontaktów, skutecznie wykluczając ewentualny spam. Generowane są sugestie dołączenia do grup i śledzenia postaci zupełnie nieprzypadkowych, bowiem targetowanych zgodnie z hobby, specjalizacją i miejscem zamieszkania. Wszystko to sprzyja rozwojowi zawodowemu oraz znacząco zwiększa szansę znalezienia nowej pracy.
LinkedIn w odróżnieniu szczególnie od zuniwersalizowanego Facebooka, ma charakter elitarny. Polecane artykuły wychodzą poza ramy zainteresowania większości użytkowników Internetu. Wśród najaktywniej korzystających z funkcji serwisu wymienia się przedstawicieli sektorów technologicznych, finansowych i marketingowych. Większość z nich loguje się w godzinach porannych, tuż po przyjściu do biura. LI nie jest tłumnie odwiedzany w porze wieczornej, co świadczy o tym, iż nie ma tendencji uzależniających. Choć może to brzmieć jako porażka strategiczna, jest to jednak powód, dla którego nikt nigdy nie usłyszał mam dosyć, kasuję konto na LinkedIn, czego nie można powiedzieć o najpopularniejszych portalach społecznościowych.
Więcej na: http://www.NR1wINTERNECIE.pl
http://www.grupa365net.pl oraz http://www.facebook.com/grupa365net
