Przemysław Staroń, Nauczyciel Roku 2018: Nauczyciele mówią dość dyskryminacji

Przemysław Staroń, Nauczyciel Roku 2018: Nauczyciele mówią dość dyskryminacji

Przemysław Staroń
Przemysław Staroń Źródło: X-news
– Przykre jest to, że minister Zalewska, która nie jest ekspertem ani od etyki, ani od seksuologii, nie jest w stanie wyjść poza swoją wizję świata i zadać sobie pytania: a może oni mają rację? – powiedział Przemysław Staroń, Nauczyciel Roku 2018.

Agata Jankowska, Wprost: Wraz z niemal wszystkimi Nauczycielami Roku oraz innymi wybitnymi pedagogami napisaliście list do minister edukacji Anny Zalewskiej w sprawie tweeta małopolskiej kurator oświaty Barbary Nowak, w którym sugeruje, że podpisywanie Karty LGBT w Warszawie stanowi promocję pedofilii, a nauczanie zgodne ze standardami Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) ma charakter przestępczy. Czego oczekiwaliście od MEN?

Przemysław Staroń: Domagaliśmy się natychmiastowej i stanowczej reakcji. My, nauczyciele, współodpowiedzialni za wychowanie i dobrostan dzieci i młodzieży, nie możemy siedzieć w ciszy i tolerować takich incydentów, zwłaszcza że od pewnego czasu obserwujemy w przestrzeni publicznej coraz częstsze wykwity dyskryminacji. Mimo że wielu z nas na co dzień uczy szacunku i przeciwdziała dyskryminacji – np. Marcin Zaród działa na rzecz dialogu polsko-żydowskiego, Anna Sosna zajmuje się Żywą Biblioteką, Marta Florkiewicz-Borkowska jest opiekunem inicjatywy Słowa Krzywdzą, a ja objeżdżam szkoły z zajęciami antydyskryminacyjnymi - mówimy teraz tak głośno, jak się da: DOŚĆ.

Tymczasem minister Zalewska zabrała głos. Uważa, że karta LGBT jest w szkołach niepotrzebna, bo dzieci są wystarczająco świadome, a edukacja seksualna na odpowiednim poziomie.

Nie jest to stanowisko, które mnie dziwi. Prywatnie niczego więcej się nie spodziewałem. Przykre jest jednakże to, że minister Zalewska, która nie jest ekspertem ani od etyki, ani od seksuologii, nie jest w stanie wyjść poza swoją wizję świata i zadać sobie pytania: a może oni mają rację? Problemem nie jest to, że ona nas nie słucha, choć jest to szokujące, z jaką łatwością lekceważy zdanie uznanych autorytetów. Chodzi o to, że w ten sposób pogłębia dramat wielu młodych ludzi, których w swojej bańce informacyjnej po prostu nie widzi. Dobrze by było, żeby zamiast decydować, co jest dobre, a co złe, wzięła w nawias swoje przekonania i po prostu pochyliła się nad ludzkim dramatem.

Co znaczą takie słowa dla młodych osób LGBTQ?

Przede wszystkim taki komunikat, zwłaszcza kiedy wypowiada go wysokiej rangi urzędniczka państwowa odpowiadająca za nadzorowanie przebiegu edukacji w Polsce, jest bardzo niebezpieczny. To utrwalanie nieprawdziwego i krzywdzącego stereotypu, zrównującego nie heteronormatywność z pedofilią, przeciwko któremu w specjalnym oświadczeniu w 2017 roku wystąpiło także Polskie Towarzystwo Seksuologiczne. Komunikat, jaki został zawarty w tweecie kuratorki, jest niczym rzucanie palących się zapałek na stóg siana. Dzieci i młodzież i tak doświadczają dyskryminacji i agresji rówieśniczej, a takie głosy to woda na młyn i ciche przyzwolenie dla hejterów i agresorów – z raportu „Dyskryminujący/dyskryminowani. LGBT w Małopolsce” wynika, że 70% osób z regionu województwa Małopolskiego doświadczyło dyskryminacji w ostatnich trzech latach! Nie mówię już o tym, jak wiele złego podobny komunikat może zrobić w samej świadomości i osobowości dziecka.

Dziecka, które zaczyna odkrywać soją orientację seksualną?

Okres dojrzewania, kiedy dziecko zaczyna realnie odkrywać swoją seksualność, jest wystarczająco dla niego stresującym momentem. Gdy uświadamia sobie, że jego tożsamość płciowa czy orientacja seksualna wyłamuje się z heteronormy, nierzadko nie rozumie tego co, kiedy i dlaczego się z nim dzieje, doświadcza także wielu skrajnych emocji, od fascynacji poprzez lęk aż po poczucie winy i wstydu. Gdy usłyszy takie słowa, być może uzna, że coś jest z nim nie tak, że jest zboczeńcem, że to, co czuje, jest chore, złe, niegodziwe. Pojawi się wstyd, lęk, podkopanie własnej wartości i zaburzenie osobowości. Jak wiadomo psychologom – wyparte powróci. A więc trauma, jaką przeżył młody człowiek, może się odbić na jego życiu i samopoczuciu w najmniej spodziewanym momencie, w dorosłości.

Jaki zatem przekaz powinno dostać dziecko w okresie dojrzewania?

Każde dziecko w każdym wieku powinno usłyszeć, zrozumieć i uwierzyć w komunikat, który ujmę w następujący sposób: „Drogie Dziecko – nie ma znaczenia, co w sobie nosisz, kim jesteś i w co wierzysz. Akceptuję Cię w całości, masz prawo być i pozostać sobą, a ja, dorosły, w tym Cię wesprę. Zachęcam Cię, abyś przyszedł do mnie, dorosłego, zawsze wtedy, gdy będziesz potrzebować pomocy, rady czy zwykłej rozmowy. A ja pomogę Ci, jak tylko umiem, nie będę Cię oceniał ani dyskryminował”. Sądzę, że taki przekaz powinien być kierowany do dzieciaków zarówno ze szkoły, jak i z domu. To powinien być mainstreamowy, elementarny i absolutnie bezdyskusyjny standard. Dziecko powinno być od małego uświadamiane, że każdy ma prawo być sobą, a jedyną granicą mojej wolności jest wolność drugiego człowieka – mogę być, kim chcę, ale nie mogę krzywdzić innego.

Źródło: Wprost