Dzieci wracają do szkół. Piontkowski: Nikt nie da gwarancji, jak będzie wyglądał rozwój epidemii

Dzieci wracają do szkół. Piontkowski: Nikt nie da gwarancji, jak będzie wyglądał rozwój epidemii

Dariusz Piontkowski
Dariusz Piontkowski Źródło:Newspix.pl / Grzegorz Krzyzewski/Fotonews
– W przestrzeni publicznej pojawia się wiele różnych poglądów na temat koronawirusa, z jednej strony, że nie ma żadnej epidemii, z drugiej – że to straszna choroba; my próbujemy znaleźć złoty środek i dostosować się do aktualnego poziomu epidemii – mówił we wtorek szef MEN Dariusz Piontkowski w kontekście powrotu uczniów do szkół.

W Polsat News minister edukacji został zapytany, czy rozumie obawy związane z powrotem uczniów do szkół i czy może dać gwarancję, że za np. dwa tygodnie nie będzie dwóch, trzech tysięcy przypadków zakażeń dziennie, a w szkołach będą pojawiać się kolejne ogniska koronawirusa.

Piontkowski: Nikt nie da gwarancji, jak będzie wyglądał rozwój epidemii

– Nikt nie da gwarancji, jak będzie wyglądał rozwój epidemii. Było wiele różnych schematów prognozujących, co będzie się działo za kilka tygodni czy pół roku. Mamy co najmniej kilka różnych poglądów: z jednej strony, że nie ma żadnej pandemii, z drugiej strony przerażenie części specjalistów, którzy mówią, że to straszna choroba. Próbujemy znaleźć złoty środek i dostosować się do tego, jaki jest aktualny, realny poziom epidemii – wskazał minister.

Nauczanie zdalne, stacjonarne czy mieszane

Na pytanie, czy nie można dać dyrektorom szkół większej autonomii w decydowaniu o trybie nauczania – stacjonarnym, zdalnym czy mieszanym, Piontkowski odpowiedział, że w tej kwestii pojawiają się dwa skrajne podejścia.

– Jesteśmy oskarżani, że dyrektorom krępujemy ręce, z drugiej strony o to, że dyrektorzy nie wiedzą, co robić i zostali zostawieni sami sobie. Tu znowu próbowaliśmy wyjść wobec tych dwóch skrajnych podglądów: daliśmy ogólne wytyczne, które pozwalają obracać się w pewnych normach prawnych, według podstawowych zasad takich, jak to, że dziecko czy nauczyciel nie powinni przychodzić do szkoły chorzy. Też zdajemy sobie sprawę, że każda szkoła jest nieco inna: ma różną liczbę uczniów, węższe lub szersze korytarze i to dyrektor szkoły musi zdecydować, które elementy wytycznych u siebie zastosować – podkreślił Piontkowski.

Poinformował też, że samo objęcie danego powiatu strefą żółtą nie oznacza, że jest tam realne zagrożenie epidemiczne i trzeba w szkołach z tego powiatu wprowadzać nauczanie hybrydowe lub zdalne.

Co z maseczkami w szkołach?

Zapytany, dlaczego w sklepach trzeba nosić maseczki, a w szkołach już nie, Piontkowski wyjaśnił, że dyrektorzy mogą w swoich szkołach wprowadzać obowiązek zasłaniania nosa i ust w przestrzeniach wspólnych. – Kiedy np. spotykają się uczniowie z różnych klas, bo przecież klasa to taka zamknięta mała społeczność. Tak jak w pracy też nie zakładamy maseczek, gdy spotykamy się ze współpracownikami – zauważył.

Autor: Karolina Mózgowiec







Czytaj też:
Szkoła w dobie koronawirusa. Co trzeba wiedzieć na początek roku szkolnego?

Źródło: PAP