W Poranku Rozgłośni Katolickich Siódma-Dziewiąta Piontkowski mówił, że w pierwszych dniach powrotu do szkół były pojedyncze przypadki placówek, które przeszły na edukację hybrydową lub zdalną.
– Okazało się, że, na szczęście, nie ma poważniejszych zakażeń, przynajmniej na razie, a tam, gdzie trzeba było podjąć decyzje, zadziałał ten szybki kontakt pomiędzy dyrektorami szkół a powiatowymi stacjami sanitarno-epidemiologicznymi. Szybko i sprawnie podejmowano decyzje – oświadczył.
Zapytany, czy ten niski odsetek szkół, które pracują w sposób mieszany lub zdalny, utrzyma się w kolejnych tygodniach i kiedy będziemy mogli powiedzieć, że „jakiś procent się już ustabilizował”, Piontkowski odpowiedział: „myślę, że w ciągu dwóch, trzech tygodni będziemy wiedzieli, czy sytuacja się ustabilizowała czy nie, bo po dwóch, trzech tygodniach będziemy wiedzieli, czy były jakieś ogniska w szkołach”.
– Doświadczenia innych państw, takich jak Szwecja czy Irlandia, które nie przerwały praktycznie nauki stacjonarnej, wskazują, że szkoły nie są poważnym »rozsadnikiem« tej choroby i wirusa. Zresztą przedszkola w Polsce praktycznie od maja działają nieprzerwanie, a zdarzały się tylko, na szczęście, pojedyncze przypadki, aby któreś z przedszkoli trzeba było zamknąć, bo pojawiło się tam zakażenie lub podejrzenie zakażenia – powiedział szef MEN.
Zapytany, czy będą doprecyzowane wytyczne MEN i GIS dla szkół, Piontkowski stwierdził, że resort stara się reagować na bieżąco na zmieniającą się sytuację. – Nie da się wszystkiego przewidzieć. W miarę potrzeby będziemy wydawali kolejne przepisy – wskazał.
Odnosząc się do zarzutów, że MEN zbyt późno zaczął przygotowania do bezpiecznego powrotu do szkół, Piontkowski wyjaśnił, że resort wydał rozporządzenia i wytyczne „już na początku sierpnia, a wiele państw europejskich wydawało tego typu wytyczne na kilka dni przed rozpoczęciem roku szkolnego”.
Autor: Karolina Mózgowiec
Czytaj też:
Ile zarabia minister zdrowia? Robert Mazurek do Niedzielskiego: Niech pan to schowa przed żoną