Polska zremisowała czy przegrała? Kadrowicze oceniają mecz z Grecją

Polska zremisowała czy przegrała? Kadrowicze oceniają mecz z Grecją

Dodano:   /  Zmieniono: 
Robert Lewandowski zdobył gola na 1:0 (fot. PAP/EPA/OLIVER WEIKEN)
W pierwszej połowie Polska zdominowała Grecję, w drugich 45 minutach z podopiecznych Franciszka Smudy zeszło powietrze. Czy 1:1 to sukces, porażka czy po prostu... remis? Przedstawiamy opinie głównych aktorów spektaklu ze Stadionu Narodowego.

Robert Lewandowski (napastnik reprezentacji Polski): "Niewiele brakowało abyśmy wyżej prowadzili. Grałoby się łatwiej po przerwie, gdyby było już 2:0 czy 3:0. Ale dalej jesteśmy pozytywnie nastawieni, pokazaliśmy się zwłaszcza w pierwszej części z dobrej strony. Mój gol? Zadecydowały milimetry. Rzuciłem się w stronę bramki, bo liczyłem, że albo Łukasz mnie trafi piłką, albo ją dosięgnę. Musnęła mi tylko włosy, chociaż maksymalnie się wyciągnąłem. Co za pech. Mam nadzieję, że w następnej takiej sytuacji będzie bramka. Po remisie lekki niedosyt pozostał, nie mogę być zadowolony z tego wyniku. Prowadziliśmy 1:0, graliśmy w przewadze... Jednak Grecja zaczęła w drugiej połowie dochodzić do sytuacji podbramkowych, wcześniej jej to się nie udawało".

Polska-Grecja 1:1 - szczegóły na Wprost.pl

Z nieba do piekła. Polska remisuje z Grecją 1:1. Relacja minuta po minucie

Cała Polska oglądała mecz [GALERIA]

NA ŻYWO: grają rywale Polaków - Rosjanie zabójczo skuteczni z Czechami

Czermiński: Co sobie myślał Smuda!?

"Głowa do góry, to nie koniec". Smuda po meczu tłumaczy brak zmian

Wojciech Szczęsny: spodziewałem się czerwonej kartki

Grecy niezadowoleni z remisu. "Przyjechaliśmy po mistrzostwo"

Łukasz Piszczek (obrońca reprezentacji Polski): "Myślę, że obie drużyny mogą być zadowolone z punktu. My dominowaliśmy w pierwszej połowie, a Grecy po przerwie, kiedy - co niespodziewane - grali w dziesiątkę. Zostawiliśmy im więcej miejsca do gry, co skwapliwie wykorzystali. Przemek Tytoń obronił karnego, ale to doświadczony bramkarz, do tego bardzo mocny psychicznie. Najważniejsze jednak, że nie przegraliśmy pierwszego meczu w turnieju, co ostatnio było naszą zmorą. Ciągle wszystko zależy od nas samych. Teraz czeka nas mecz z Rosją, która jest faworytem naszej grupy. Postaramy się jednak lepiej niż dziś wykorzystać atut własnego boiska".

Jakub Błaszczykowski (kapitan i pomocnik reprezentacji Polski): "Trudno na gorąco analizować i oceniać wynik, ale wydaje się, że powinniśmy być zadowoleni. Szkoda, że po pierwszej połowie nie prowadziliśmy więcej niż 1:0. W drugiej połowie oddaliśmy inicjatywę rywalom, a Grecy wykorzystali dwa nasze błędy w ustawieniu. Cóż, taka jest piłka, ale wciąż jesteśmy w grze. Nie możemy zwieszać głów, rezygnować, załamywać się. We wtorek wyjdziemy na boisko z wiarą, ale bez emocji, które towarzyszą inauguracji, i powalczymy o zwycięstwo".

Przemysław Tytoń (bramkarz reprezentacji Polski): "Nie spodziewałem się, że tak to się wszystko potoczy. Że dostanę szansę już w pierwszym meczu. Trochę przez pech kolegi, ale przecież wszyscy jesteśmy drużyną narodową i każdy musi być gotowy. Czy wiedziałem, jak bronić rzut karny? To już moja tajemnica i osobiste przemyślenia. Nie czuję się jak ktoś, kto uratował Wojtka Szczęsnego. Gramy jako cała drużyna. Dzisiaj ja pomogłem, być może w następnym spotkaniu któryś z kolegów zdobędzie kilka goli. I o to właśnie chodzi, wszyscy jesteśmy potrzebni. Trochę szkoda tego meczu, ale nie jesteśmy załamani. Mistrzostwa się nie kończą. Gramy u siebie, chcemy zwyciężać. Szansa wyjścia z grupy wciąż jest. Musimy szanować ten punkt, Grecy nie są złą drużyną. Pokazali, że mimo gry w osłabieniu potrafią strzelić gola. My musimy myśleć o kolejnym spotkaniu, chcemy pokonać Rosję. Dzisiaj cała moja rodzina była na meczu. Mama po raz pierwszy widziała mnie na żywo, cieszę się, że zapamięta to spotkanie do końca życia".

Sebastian Boenisch (obrońca reprezentacji Polski): "Zagraliśmy bardzo dobrą pierwszą połowę. Grecja praktycznie wtedy nie istniała, w każdym elemencie gry byliśmy lepsi. Problemem było tylko to, że prowadziliśmy 1:0, a nie wyżej. W drugiej połowie już nie było tak dobrze i to Grecy dominowali. Gdyby »Tytek« nie obronił, mogliśmy przegrać, dlatego remis można uznać za szczęśliwy dla nas. Mamy jeszcze dwa mecze i co najmniej jeden musimy wygrać, by awansować. Musimy porozmawiać, wyeliminować błędy. Te spotkania, ten turniej to jest dla mnie najważniejsze wydarzenie w życiu. Doping kibiców był wspaniały, dodał nam sił. Komunikacja? Nie sądzę, że to problem. Rozmawialiśmy po polsku, wszyscy w drużynie znają podstawowe zwroty i sformułowania".

Marcin Wasilewski (obrońca reprezentacji Polski): "Biorąc pod uwagę pierwszą połowę, trudno się cieszyć z tego wyniku. Ale i tak musimy bardzo dziękować Przemkowi Tytoniowi, który wszedł i broniąc rzut karny uchronił nas przed utratą trzech punktów. Po przerwie stanęliśmy. To tym bardziej bolesne, że przed wyjściem na drugą połowę zakładaliśmy sobie zupełnie inną postawę. W pierwszej połowie naprawdę graliśmy bardzo dobrze i tego nie wykorzystaliśmy, bo po czerwonej kartce rywali wydawało nam się, że jest już po meczu. Tymczasem Grecy to bardzo doświadczony zespół, co pokazali, doprowadzając do remisu i myślę, że zasłużyli na taki wynik".

Giorgos Samaras (napastnik reprezentacji Grecji): "Przez pierwsze minuty graliśmy przytłoczeni atmosferą i dopingiem polskich kibiców. Mieliśmy wrażenie, jakby dach stadionu był tuż nad naszymi głowami. Potem zapomnieliśmy o tym i z minuty na minutę graliśmy coraz lepiej. Nie wiem, czy czerwona kartka dla Sokratisa Papastathopoulosa miała wpływ na naszą postawę, ale na pewno nas zmobilizowała. Mamy świadomość, że gramy dla rodaków, by na ich twarzach pojawił się uśmiech, bo wiemy, jak wszystkim jest ciężko w związku z kryzysem. Mam nadzieję, że dziś daliśmy im trochę radości"

Sokratis Papastathopoulos (obrońca reprezentacji Grecji): "Nie zgadzam się z decyzjami sędziego zarówno w przypadku pierwszej, jak i drugiej żółtej kartki. Po moim zejściu z boiska koledzy zaczęli grać jeszcze bardziej nerwowo, ale przerwa nastąpiła w odpowiednim momencie. My Grecy nigdy się nie poddajemy i w drugiej połowie koledzy stanęli na wysokości zdania. Jeden punkt jest dla nas cenny, choć wydaje się, że zmarnowaliśmy szansę na zwycięstwo".

zew, PAP